piątek, 30 listopada 2012

"Serce w ogniu"- Nicholas Evans


"To, co najważniejsze w życiu,zawsze zdarza się przez przypadek."

Książka zaczyna się od dramatu. Nastoletnia dziewczyna wsiada do samochodu z nieznajomym i staje się współwinna zabicia policjanta. Sky nie jest z natury zła.I właściwie nie zrobiła nic złego.Lecz ląduje na obozie dla trudnej młodzieży,gdzie przez dwa miesiące ma zrozumieć siebie i zmienić swoje życie.
Następnie poznajemy Eda-fajnego gościa z bogatego domu,który kocha muzykę,pragnie wystawić musical i właśnie niedługo pozna miłość swojego życia.
Julia-nauczycielka dla trudnej młodzieży,która kocha swoją pracę i pokocha  Eda.
No i Connor.Wraz z matką prowadzi ranczo a raz do roku,w sezonie letnim jest strażakiem.Nie byle jakim strażakiem ale strażakiem zrzucanym ze spadochronem tuż przy granicy pożaru.Aha.Jest też najlepszym przyjacielem Eda.Również strażaka sezonowego.

Losy tej czwórki splotą się nierozerwanie i jeden wspólny sezon odmieni całe ich życie.
Jest to fajnie napisana książka traktująca o sile przyjaźni, dokonywaniu trudnych i bolesnych wyborów a także o miłości i poświęceniu.Nie jest to jakiś sztampowy romans,nie ma zakazanego trójkąta i chowania się po kątach.Jest miłość,która sprawia,że myślisz tylko o szczęściu tej drugiej osoby,nie o swoim.

  "Nie dowie się nigdy,co w sercu drzemie,
    Kto marszu nie przebył przez dym i płomienie."

Z książki dowiedziałam się też sporo o pracy strażaków w Montanie, wojnach w Afryce i trudnym zawodzie fotoreportera wojennego.

Narracja prowadzona jest przez każdą z wymienionych postaci,dzięki czemu poznajemy ich uczucia i powody takich a nie innych wyborów

Podobała mi się ta książka,polubiłam wszystkie fajnie zarysowane postacie i z przyjemnością śledziłam ponad dziesięć lat z ich życia pomimo tego,że domyślałam się zakończenia.

środa, 28 listopada 2012

"Las cieni"- Franck Thilliez

Wyobraź sobie piękny,wielki,cały pokryty śniegiem las. Cisza,spokój a do najbliższej miejscowości parę godzin jazdy.Pośrodku lasu stoi piękny dom,w którym masz spędzić przyjemne chwile ze swoją rodziną i nowym pracodawcą, który zaproponował ci rewelacyjną pracę za świetne pieniądze. Żyć,nie umierać. A jednak wszystko wskazuje na to,że jednak umierać.

David Miller jest balsamistą z zawodu i pisarzem z powołania. Właśnie wydaje swój pierwszy kryminał i czuje się szczęśliwy.Pewnego dnia zgłasza się do niego Arthur Doffre-miliarder,o którym tak właściwie nikt nic nie wie. I właśnie on składa Davidowi ofertę nie do odrzucenia. Ma on napisać  biografię seryjnego mordercy sprzed lat, warunkiem jednak jest wyjazd do chaty miliardera.Tak więc David przekonuje żonę do wyjazdu i wraz z córeczką wyjeżdżają do leśnej chaty gdzieś w środku Schwarzwaldu. Zastanawia ich wprawdzie powód,dla którego Arthur tak się interesuje martwym mordercą zwanym Katem125 i skąd ma tyle materiałów na jego temat,lecz wizja szybkiego zarobku sprawia,że przestają drążyć temat. Na miejscu okazuje się,że oprócz nich mieszkać w chacie będzie służący Arthura oraz jego dziewczyna.Od chwili ich przyjazdu do chaty zaczyna się robić dziwnie i nieprzyjemnie.Okazuje się,że nie mają jak wydostać się z chaty.Groza narasta i tempo książki przyspiesza.
Jeśli chodzi o mnie to autorowi udało się zbudować narastającą atmosferę grozy. Z każdą stroną napięcie rośnie i sprawia,że od książki nie można się oderwać. W pewnym momencie książka przestaje być thrillerem a staje się horrorem.Dość masakryczne opisy sprawiają,że książka nie nadaje się dla każdego.

Jest to lektura dla tych,którzy lubią w trakcie czytania poczuć dreszczyk grozy.Jednak dla bardziej zaawansowanych fanów tego gatunku książka może się wydać zbyt przewidywalna. Pomimo jej przewidywalności czytało mi się ją świetnie.Jest w niej sporo szaleństwa a właściwie sama jest szaleństwem.

Zrób sobie gorącej herbaty,otul się kocem ,wejdź do świata pana Thilleza i daj się ponieść szaleństwu:)


Baza recenzji Syndykatu ZwB

poniedziałek, 26 listopada 2012

"Miasto Upadłych Aniołów"- Cassandra Clare

 „A może po prostu jest tak, że świat tak łatwo niszczy piękne istoty”

"Dary anioła" to jedna z niewielu serii młodzieżowych,która mi się naprawdę bardzo podoba. Trylogię połknęłam w zastraszającym tempie i nieinaczej było z częścią czwartą.
W tej części możemy lepiej zapoznać się z Chodzącym za dnia czyli z Simonem, którego postać nabiera nowych,ciekawszych cech. Nie jest już niezdarnym, łajzowatym chłopcem  chodzącym za Claire jak pies. Ma swoje zdanie i swoje problemy a także dwie dziewczyny na raz:) I ktoś na niego poluje,ktoś chce go zabić.Ktoś,kto nie wie o jego piętnie Kaina. Pojawia się także wiekowa wampirzyca Camilla,była przywódczyni wampirów,która chce odzyskać władzę z pomocą Simona.

 „- Więc starasz się ją uszczęśliwić, choć to właśnie przez ciebie jest nieszczęśliwa? - zapytał Simon niezbyt uprzejmym tonem. - Nie sądzisz, że to sprzeczność? - Miłość jest sprzecznością - skwitował Jace i odwrócił się do okna.” 

Clara uczy się na Nocnego Łowcę przy okazji spędzając dużo czasu z Jaca'em. Lecz on jakby się od niej odsuwał.Coś ukrywa.Nie je,nie śpi i wygląda coraz gorzej.Co się za tym kryje? Clara musi się tego dowiedzieć.Lecz czy ta wiedza jej pomoże czy zaszkodzi? Tego musicie się dowiedzieć sami:)

 „Luke spojrzał na rzekę, na ciemną wodę płynącą powoli w blasku jesiennego księżyca. - Czasami miłość nie wystarcza, Clary.” 

Pojawia się także nowa postać-Jordan. Wilkołak,który ugryzł Maię.Jej były ukochany,którego znienawidziła za to,że ją zostawił. Teraz Jordan zaprzyjaźnia się z Simonem,nad którym ma trzymać pieczę.
No i mamy jeszcze Alexa i Magnusa,którzy przeżywają kryzys spowodowany pojawieniem się Camilli.
Czy Alex pogodzi się ze swoją śmiertelnością i zrozumie Magnusa żyjącego setki lat?

 "Zawsze uważał, że ludzie są piękniejsi niż inne istoty żyjące na ziemi. Ale to właśnie śmiertelność czyniła ich takimi. Byli jak płomienie, które migocząc, płoną jaśniej"

 
Oj będzie się działo.Książka trzyma poziom swoich poprzedniczek. Świetny styl pani Claire sprawia,że książkę się pochłania a wprowadzony w tej części sposób przedstawiania zdarzeń z perspektywy innych bohaterów dodaje jej smaczku. Pełna dynamiki i tajemnic akcja zmusza do nieprzerwanej lektury,która dla mnie była czystą przyjemnością.

„(...) kiedy anioły upadają, ich udręka jest tym straszniejsza, że kiedyś widziały twarz Boga, a teraz nigdy więcej jej nie zobaczą.” 


Książkę polecam każdemu kto zna i uwielbia serię Dary anioła. A jeśli ktoś nie zna tej serii to zachęcam do sięgnięcia po tom pierwszy "Miasto kości", gdyż jest to naprawdę świetnie napisana historia.I proszę się nie zniechęcać paskudnymi okładkami.:D

sobota, 24 listopada 2012

"Los utracony"- Imre Kertész

„...nigdzie żaden ład życia, żadna wzorowość, powiedziałbym, moralność, nie jest tak ważna jak właśnie w niewoli...” 


"Los utracony" to historia 14-stoletniego żydowskiego chłopca,który trafia do obozu koncentracyjnego. Z dnia na dzień jego świat drży w posadach i z dziecka musi stać się mężczyzną.
Sposób narracji-pierwszoosobowy-pozwala patrzeć na wydarzenia oczami dziecka.Chłopiec podaje suche fakty,rzeczowo i praktycznie bezuczuciowo  przekazuje nam relację ze swojego życia. Nie mówi o cierpieniu,tęsknocie czy niesprawiedliwości.Do swojego losu podchodzi jak do oczywiostości, na sucho opisuje dni upływające na pracy i próbie przeżycia.

„Pojąłem, że także niewola ma swoje powszednie dni, więcej, prawdziwa niewola składa się właściwie z samych szarych dni powszednich” 

Szczerze mówiąc nie wiem tak do końca czy książka mi się podobała.Chociaż czy może się podobać zawierając takie treści? Na pewno jest napisana inaczej niż dotychczas przeze mnie czytane książki o Holocauście. No i wrażenia chłopca po wyzwoleniu,kiedy "tęskni" za obozem,niemożność poradzenia sobie  z życiem poza bramami więzienia.Nie ma tu wygranych,bo uratowani nie umieją już żyć tak,jak przed obozem.
Książka na pewno zapada w pamięć,wywołuje emocje i zmusza do refleksji.




 „...nigdy nie możemy rozpocząć nowego życia, zawsze musimy tylko ciągnąć stare.” 

Węgierski pisarz żydowskiego pochodzenia, laureat literackiej Nagrody Nobla w

Urodził się w ubogiej rodzinie żydowskiej. W 1944 w wieku 15 lat został wywieziony do niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, później przeniesiony do Buchenwaldu. Cała jego rodzina zginęła
w czasie wojny. Bolesne doświadczenia spowodowane pobytem w obozach i utratą bliskich wywarły decydujący wpływ na jego późniejszą twórczość.




                           Książka przeczytana w ramach wyzwania: 
 

piątek, 23 listopada 2012

" Dziewczynka, która widziała zbyt wiele" - Małgorzata Warda



„- Aniu, co dla ciebie znaczy "kochać"? Bawię się koronką przy rękawach. - To znaczy, że nie czuje się strachu.” 

 Ania i Aaron.Aaron i Ania.Dwie nierozerwalne więzi.Od wczesnego dzieciństwa rodzeństwo jest zdane tylko na siebie.Ich matka nie chce się wziąć z życiem za łeb,woli pogrążać się w depresji,łykać prochy i udawać,że nie ma dzieci. W momentach przesilenia dzieciaki lądują u siostry brata-Gabrysi. I może nawet ma ona dobre chęci,ale jest zapatrzoną w siebie,pozbawioną instynktu kobietą,która woli udawać,że nic złego się nie dzieje,byle tylko mieć swojego faceta. Przez większą część książki wściekałam się raz na jedną raz na drugą kobietę,znam takie osoby i niestety nic nie usprawiedliwia ich zachowania.Ale odbiegam od tematu.

Książka opowiada historię rodzeństwa,które już na starcie miało gorzej. I z roku na rok nie robiło się wcale lepiej. Aaron,choć tylko 4 lata starszy od siostry,czuje się za nią odpowiedzialny.I niestety nie udaje mu się ustrzec siostry przed najgorszym. Ona wypiera doświadczenie z pamięci a on pogrążony w poczuciu winy i bezradności stara się żyć,choć żyć nie chce.


,,Chcę umrzeć- Popatrzył jej w oczy.- Naprawdę chcę. Codziennie o tym myślę. W każdej sekundzie zastanawiam się, czy to dobra okazja’’.


W moim odczuciu to właśnie Aaron jest najbardziej pokrzywdzoną osobą w tej historii.To on przez całe lata poddawany przemocy nadal próbował ratować siostrę,mimo,że jego psychika nie wytrzymywała już bólu istnienia.

W tej książce znajdziemy wszystko: lekomanię,depresję,rozchwianie psychiczne,przemoc,molestowanie, gnębienie,zaniedbanie i wszystko to,czego nie powinno być w życiu dzieci. Pani Warda na zaledwie trzystu stronach umieściła ogromną dawkę emocji napisaną świetnym językiem i w świetnym stylu. Zmiana sposobu narracji i przeskoki w czasie,wprowadzony chaos, świetnie odzwierciedla życie tej dwójki dzieciaków.

Jest to ten rodzaj książki,przy której nie da się pozostać obojętnym.Historia zapada w człowieka i zmusza do refleksji.


                                 Książka przeczytana w ramach wyzwania:
 

środa, 21 listopada 2012

Konkurs dla autorów blogów:)

Blog z książkami

Blog z książkami to konkurs dla autorów najciekawszych stron w polskim Internecie poświęconych literaturze pięknej. Jego celem jest wyłonienie Literackiego Bloga Roku oraz zachęcanie czytelników do tworzenia swoich dzienników lektur. Nagroda główna to 5 tysięcy złotych.

Reszta informacji TUTAJ.

poniedziałek, 19 listopada 2012

"Robokalipsa"- Daniel H. Wilson

Wszystko zaczyna się niewinnie.Czasami któraś z maszyn się psuje, odmawia posłuszeństwa,dostaje nagle ataku agresji. Jeden wypadek w Stanach,inny w Japonii....jakiś android wojskowy w Afganistanie porzuca misję pokojową i strzela do tubylców.Niewinne incydenty tłumaczone wadliwym oprogramowaniem.Aż nagle dzwoni telefon...ktoś chce z tobą rozmawiać....wybiegasz z domu...każdy z otaczających cię ludzi odbiera telefon i zaczyna cię szukać...Horror. Już wiesz,że coś jest nie tak,że dzieje się coś złego.Ale na pewno nie jesteś przygotowany na to,że samochody zaczną polować na ludzi,że każdy posiadany przez ciebie automat właśnie stał się twoim katem.

    "Patrzy mi prosto w oczy,panie władzo. A ja widzę,że on...myśli. Zupełnie jak żywe stworzenie. Do tego wygląda na wkurwionego na maksa."

Wizja przerażająca,zwłaszcza,że maszyna,która zapoczątkowała tą wojnę została stworzona przez nas-ludzi. I doszła do wniosku,że jesteśmy zagrożeniem dla swojego świata,że aby zachować Ziemię,maszyny muszą nas przetrzebić.

Świetnie napisana książka,wciągająca i przerażająca,dająca do myślenia i pokazująca do czego jesteśmy zdolni w obliczu zagrożenia. Podział na rozdziały,w których po trochu poznajemy poszczególne osoby ważne dla tej historii,jak również opisujące początki wybuchu,pozwala się świetnie wczuć w opisywane wydarzenia i polubić naszych bohaterów. Co mi się w niej jeszcze podobało to sposób opisu sytuacji,którą poznajemy także od strony myślenia maszyn a nie tylko ludzi.No i wizja myślącej i czującej maszyny-dla mnie coś naprawdę strasznego.

Szczególnie polubiłam starego Japończyka,samotnego,wyszydzanego,który kochał naprawiać maszyny a maszyny w zamian kochały jego. Jego wkład w tą historię okazuje się niebagatelny,chociaż na początku poznajemy go jako biedaczynę zakochanego w swoim robocie.

Książkę polecam każdemu,niekoniecznie fanowi s/f. Ja osobiście książki fantastyczne czytuję dosyć rzadko ale tą po prostu połknęłam.

Jeśli masz ochotę uczestniczyć w apokalipsie,walczyć z wymyślnymi maszynami,poczuć strach i przerażenie, ale także wzruszyć się i zapłakać za ulubionym bohaterem to szczerze polecam zajrzeć do tego dzieła:)

                                  Książka przeczytana w ramach wyzwania:
 

sobota, 17 listopada 2012

"Arka zabójców" - Åsa Schwarz

Nova ma 19 lat i jest zagorzałą działaczką Greenpeace.Wraz ze swoimi dwoma przyjaciółmi postanawia uprzykrzyć życie 13 osobom,które wytypowali na czarną listę osób szkodzących środowisku. Pierwszym z nich jest prezes wielkiej firmy,któremu Nova chce dać nauczkę poprzez włamanie do jego domu i wypisanie kilku obraźliwych haseł na ścianach. I wszystko by się świetnie udało,gdyby nie drobny szczegół. W mieszkaniu Nova natyka się na zbeszczeszczone zwłoki prezesa,jego małżonki i ich psa. Przerażona dziewczyna wymiotuje na miejscu zbrodni i ucieka.
Jeden z jej przyjaciół postanawia przypuścić atak na telefonię drugiej firmy z listy.Wymyśla wirusa robiącego zamieszanie w sieci telefonicznej.Jednak szef tej firmy również zostaje zabity a jego zwłoki okaleczone. Nova staje się podejrzaną numer jeden. Nie pozostaje jej nic innego jak ucieczka przed policją i próba wyjaśnienia zdarzeń na własną rękę.
W międzyczasie dzieją się inne dziwne rzeczy. Ktoś się włamuje do jej domu, giną płyty z nagraniami dozoru domu, zjawia się prawnik niedawno zmarłej matki i Nova staje się spadkobiercą małej fortuny. Ktoś ją wrabia w te morderstwa,ktoś inny próbuje chronić.

Pojawia się także wątek Arki Noego,która rzekomo nadal spoczywa na górze Ararat. Kilka lat wcześniej zostaje brutalnie zamordowany bogaty sponsor badań nad odkryciem Arki a cała dokumentacja zostaje skradziona. Dokumenty te znajduje Nova w biurku matki. Co jej matka ma wspólnego z zabójstwem sprzed lat?

I kim są Nefilim,którym matka zapisała część spadku?
Czy jest możliwe,żeby istniała organizacja wierząca w to,że są potomkami pierwszych nefilim i w imię tej wiary będą zabijać?

Śledztwo próbuje rozwikłać komisarz Amanda zwana Małpą. Samotna, bezdzietna,zawsze zadbana i zawsze na miejscu.My ją jednak poznajemy w czasie jej gorszego okresu,kiedy to wymiotuje od rana do wieczora i nie jest sobą. To ona właśnie łączy jako pierwsza Novę z pierwszym morderstwem i robi na dziewczynę nagonkę.

Kilka różnych wątków zgrabnie się ze sobą łączy,tworząc dość ciekawą książkę. Porównanie jej do Millenium czy Kodu uważam za mocno przesadzone,jest to jednak dość zgrabnie napisana książka,w której nie brakuje akcji i nie ma dłużyzn.Jako,że "Arka zabójców" nie jest długa(300 stron) czyta się ją szybko a jej treść nie sprawia przykrości:)


Baza recenzji Syndykatu ZwB

czwartek, 15 listopada 2012

"Siostrzyca"- John Harding

Narratorem tej książki jest 12-sto letnia Florence zamieszkująca wraz z młodszym bratem w starym,angielskim dworze. Dworze pełnym zakamarków i tajemnic,które nasza bohaterka próbuje rozwikłać. Jest to dziewczynka inteligentna i rezolutna,przy tym zakochana w książkach. Wbrew woli wuja,pod którego opieką wraz z bratem się znajduje,w sekrecie przed wszystkimi nauczyła się czytać a z biblioteki uczyniła swoje sanktuarium. Robi wszystko aby nie zostać nakrytą na tej zakazanej czynności,przemyka się nocami po ciemnych korytarzach,wynajduje kąty,w których mogłaby bezpiecznie oddawać się lekturze.
Po tym,jak jej brat został wysłany do szkoły,Florencja całkowicie oddaje się czytaniu a jej dni urozmaicają jedynie wizyty kolegi chorego na astmę. Theo początkowo nie jest mile przez nią widziany,jednakże po pewnym czasie zaczyna się do chłopca przyzwyczajać. Nocami tęskni jednak za bratem i martwi się o niego. Zastanawia się także czasami nad przeszłością o której nie wie zupełnie nic. Jej mama zmarła przy porodzie a ojciec i macocha podobno zginęli w wypadku,gdy miała 4 lata. Dziewczyna nic nie pamięta. Pewnego dnia w zamkniętej szufladzie biurka znajduje stary album.Nie wie kogo przedstawiają zdjęcia, przeraża ją natomiast odkrycie,że głowa jednej z postaci na zdjęciach została wycięta.
W między czasie wraca do domu brat Florencji,który zostaje zwolniony ze szkoły. Wuj zmuszony jest więc do zatrudnienia guwernantki.Lecz pierwsza guwernantka tonie a na jej miejsce przyjeżdża druga, która wydaje się naszej bohaterce co najmniej dziwna. Z czasem zaczyna zauważać dziwne zachowanie pani Taylor,wkrada się w jej serce strach o brata,nad którego łóżkiem zastaje nieraz dziwną guwernantkę.
I tak rozpoczyna się potyczka Flo i pani Taylor, a jak się potoczy i co z tego wyniknie,musicie przeczytać sami:)

 „Tej nocy nie było wiatrowycia. Mimo to niespokojniłam w łóżku, nie tyle ze zdenerwowania, choć parę rzeczy rozstrajało mnie nerwowo – jak mogło być inaczej po tym jak panna Taylor zachłanniła nad śpiącym Gilesem?”

Język tej powieści jest bardzo specyficzny,wymyślony przez główną bohaterkę.I powiem szczerze,że na początku ciężko mi się było do niego przyzwyczaić.Jednakże to właśnie ten język oddaje klimat całej książki. A klimat jest prawdziwie gotycki,mroczny,narastający z każdą stroną w opowieść pełną grozy.

Powieść się niesamowicie czyta,wciąga jak bagno i chociaż nie jest moim zdaniem straszna,bo czytałam już straszniejsze książki,to muszę powiedzieć,że ma świetną atmosferę.Zwłaszcza,że zakończenie całkowicie zaskakuje.


Baza recenzji Syndykatu ZwB

Liebster Blog po raz ostatni:)

Nie miałam już zamiaru uczestniczyć w tej zabawie,ale zrobię wyjątek dla Halinki.

Oto jej pytania:

1. Czy powracasz do książek/filmów, które już przeczytałaś/obejrzałaś? Jeśli tak to do których?
Raczej rzadko powracam do książek.Kiedyś czytałam kilka razy Annę Kareninę.Teraz nie mam czasu,żeby czytać coś po raz drugi.Film zdarzyło mi się oglądać kilkakrotnie.Np."Miasto aniołów"- kocham ten film. "Braveheart","Gladiator" oglądam zawsze jak powtarzają.
2. Co sądzisz o wyzwaniach czytelniczych, które są ostatnio bardzo popularne na blogach?
Myślę,że są fajne.Sprawiają,że niektórzy sięgają po książki,których by w innym wypadku
 nie przeczytali. Sama ostatnio się głowiłam nad węgierskim autorem:)
3. Czy czytasz Noblistów? Jeśli tak, to który jest Ci najbliższy?
Jednak najbliższy jest mi Henryk Sienkiewicz.
4. Co sądzisz o tegorocznym laureacie Literackiej Nagrody Nobla?
Szczerze mówiąc nie mam zdania,gdyż nie czytałam żadnego jego dzieła.
5. Czy czytasz dramaty? Jeśli tak, to czyje?
Nie czytam,bo nie lubię.
6. Twoja ulubiona baśń z dzieciństwa, do której jeszcze dziś masz wielki sentyment.
"Stoliczku,nakryj się":) Zawsze chciałam mieć taki stoliczek i jako dziecko wyobrażałam sobie co na nim znajdę.Oczywiście nie kończyło się na jedzeniu:D
7. Lody czy ciasto?
Bardzo trudne pytanie:D Uwielbiam lody zawsze i wszędzie.Ale kawa bez ciasta?....co pocznę,jestem łasuchem:)
8. Twoje ulubione danie, które mogłabyś jeść co dzień.
Nie próbowałam jeść tego codziennie ale uwielbiam spaghetti  i ogólnie makaron w każdej postaci.
9. Jeśli miałabyś możliwość zwiedzić dokładnie cały kontynent to który byś wybrała?
Jeśli cały to Europę.
10. Wygrywasz kumulację w lotka, jakieś 3-4 mln. Na co przeznaczasz pieniądze?
Przede wszystkim odłożyłabym pieniądze na naukę i start dla każdego z dzieci .A mam ich trójkę:)
Reszta pewnie poszłaby na rehabilitację najstarszej córki,która jest niepełnosprawna.
11. Łyżwy czy narty?
Szczerze mówiąc na żadnej z tych rzeczy nie umiem się poruszać:) Mieszkam nad morzem,więc prędzej łyżwy.Ale to tylko wtedy,gdybym planowała dłuższe chorobowe na złamaną kończynę:D

Nie będę już wybierać żadnych blogów do zabawy,mam nadzieję,że zostanie mi to wybaczone:)


Życzę wszystkim miłego popołudnia:)

środa, 14 listopada 2012

"Christine"- Stephen King

„Chyba właśnie po tym można poznać ludzi naprawdę samotnych... Zawsze wiedzą, co robić w deszczowe dni. Zawsze można do nich zadzwonić. Zawsze są w domu. Pieprzone "zawsze".” 

 Czy horror z samochodem w roli głównej może być straszny? Może:)

Arnie to typowa ofiara losu. Nic mu nie wychodzi,jest prześladowany w szkole,ma kłopoty w domu  i gdyby nie najlepszy przyjaciel Dennis,to zapewne nie raz źle by skończył. Jest samotny,na polu damsko-męskim nie czuje się zbyt pewnie.Pewnego dnia wracając do domu zauważa samochód wystawiony na sprzedaż. I zakochuje się od pierwszego wrażenia. Musi go mieć. I chociaż przyjaciel mu to odradza,Arnie czuje,że Christine-bo tak nazwał samochód-odmieni jego życie.Wreszcie znajduje cel i schronienie.

„Ona nigdy nie kłóci się ani nie narzeka, pomyślał. Nigdy niczego nie żąda. Możesz wsiąść do niej, kiedy zechcesz, i odpocząć na miękkim fotelu. Ona nigdy niczego nie odmówi. Ona... Ona... Ona go kocha.”

„Arnie kochał ja i nienawidził, bał się i uwielbiał, potrzebował jej i musiał od niej uciec, ona należała do niego, a on do niej...”




Powoli zachodzące zmiany w zachowaniu Arniego,jego obsesja na punkcie samochodu,zaczynają przerażać jego przyjaciela i dziewczynę. Okazuje się,  że Christine,jakkolwiek to zabrzmi,jest zazdrosną kochanką, która nie toleruje żadnych rywali. 


Fabuła książki jest naładowana emocjami a narastająca atmosfera grozy sprawia,że czasami włos się jeży na głowie. Książkę się wręcz pochłania. Mistrzowsko budowane napięcie,zabawne dialogi,jako ciekawostka na początku kolejnych rozdziałów poznajemy teksty piosenek o samochodach, świetne kreacje bohaterów.

Polecam osobom,które w trakcie czytania lubią poczuć ciarki na plecach.



                             Książkę przeczytałam w ramach wyzwania:
                              Pierwsze wydanie- 1983r              
                                             oraz:

                             Powieść wydana przed 2000 rokiem.
Czytam Kinga

Baza recenzji Syndykatu ZwB

poniedziałek, 12 listopada 2012

"Sorry"- Zoran Drvenkar

"Wszystko co uczyniłeś,wróci do ciebie.
Dobro, które uczyniłeś,wróci do ciebie.
Zło,które  uczyniłeś,wróci do ciebie.
I do wszystkich wokół. "

Kris ma 29 lat, potrafi sprawić samą rozmową,że życie wyda ci się lepsze i właśnie został zwolniony.
Tamara również ma 29 lat i jest bezrobotna. W jej życiu nic się nie układa tak jakby chciała,ma za sobą nieudany związek i córeczkę,której się wyrzekła a za którą teraz wściekle tęskni.
Frauke jest najlepszą przyjaciółką Tamary i ma pokręcone układy rodzinne. jej matka przebywa w Domu Opieki a ojciec nie może zasnąć bez jej obecności.
Wolf na 27 lat i jest młodszym bratem Krisa.Jest pisarzem i od kilku lat boryka się ze stratą swojej wielkiej miłości.
Ta czwórka młodych ludzi pewnego dnia spotyka się i podczas imprezy wpada na pomysł założenia wspólnej firmy. Firmy,która będzie przepraszała w imieniu innych ludzi. Na początku traktują to jako żart, dają ogłoszenie i nie liczą na zbyt wiele.

" SORRY
Troszczymy się o to,
żeby noc nie było dla was bolesne
-pomyłki,nieporozumienia,
rozstania,kłótnie i błędy.

Wiemy,co powinniście powiedzieć.
Mówimy,co chcecie usłyszeć.
Profesjonalnie i dyskretnie."

Jednak okazuje się,że ich pomysł to żyła złota.W niedługim czasie zdobywają tyle zleceń,że muszą je selekcjonować.Kupują wspólną willę i wiodą w miarę szczęśliwe życie. Do czasu. Do czasu aż w ich życie wkracza Lary. Lary daje im zlecenie na przeproszenie pewnej kobiety. Jednak w umówionym miejscu nie zastają kobiety oczekującej na przeprosiny. Zastają kobietę przybitą do ściany. Martwą kobietę,którą klient każe im przeprosić za wyrządzone przez niego cierpienie. I tak zaczyna się niekończący się koszmar czwórki przyjaciół. Nie będę opisywała dalszej akcji,gdyż mogłabym zepsuć przyjemność czytania.

Książka jest napisana świetnym stylem,narracja trzecio i pierwszoosobowa,w tym narrator zwraca się wprost do czytelnika,tak,że mamy wrażenie jakbyśmy byli częścią wydarzeń. Narastający nastrój ciągłego zagrożenia i przyspieszająca z rozdziału na rozdział akcja sprawiają,że nie można się od niej oderwać. Poznajemy myśli każdego z uczestników akcji,w tym mordercy i tajemniczego Mężczyzny,Którego Tam Nie Było. Akcja podzielona jest na Przedtem i Potem,przeplatając się ze sobą i pozwalając na jednoczesne poznanie zdarzenia i jego genezy.

Gdybym miała możliwość przeczytałabym tą książkę w jeden wieczór. Niestety musiałam się od niej odrywać,przez co traciłam klimat. A szkoda,bo klimat jest wciągający.

W tej książce nic nie jest takie na jakie wygląda. Zło niekoniecznie jest złem.

Polecam fanom thrillerów i mocnych wrażeń.Opisy zbrodni nie każdemu przypadną do gustu,gdyż są dość dokładne.Jeśli chodzi o mnie to ksiązka bardzo mi się podobała.

"Krzyczysz z głębin własnej podświadomości. Jesteś jak nurek,któremu na ucieczkę z głębin zostały zaledwie sekundy. Twój krzyk to lina,po której wychodzisz z ciemności. Twój krzyk to całe twoje życie, streszczone w jednym oddechu."



 Zoran Drvenkar

Urodził się w 1967 roku w Chorwacji, skąd w wieku trzech lat przeprowadził się z rodzicami do Berlina. Od 1989 r. pracuje jako pisarz i aktualnie mieszka w starym młynie nieopodal niemieckiej stolicy. Jest autorem wielokrotnie nagradzanych książek dla dzieci i młodzieży; napisał między innymi (pod pseudonimem) bestsellerowy Die Kurzhosengang. W 2003 r. ukazał się jego thriller psychologiczny Du bist zu schnell, obecnie ekranizowany. 

 Oficjalna strona autora: http://www.drvenkar.de/

                                        Książka przeczytana w ramach wyzwania:
                                       Pisarz pochodzący z kraju sąsiadującego z Polską.


Baza recenzji Syndykatu ZwB

niedziela, 11 listopada 2012

Gorąca prośba o szczery komentarz:)

Dzisiaj nie będzie żadnych opisów,natomiast bardzo bym prosiła o wyrażenie szczerego zdania na temat niżej zamieszczonego tekstu. Moja córka jest w trakcie pisania książki.Chciałaby poznać opinię obcych ludzi,gdyż jak wiadomo rodzina i znajomi zawsze pochwalą:) Prosi więc o obiektywną ocenę.Ma 13 lat,czyta chyba więcej ode mnie i ciągle coś tam skrobie:)


Przepowiednia


„Przepowiednia mówi, że w dniu, kiedy wszystkie planety utworzą równy rząd, na świat przyjdzie czwórka dzieci, które ocalą krainę Verilionu przed upadkiem.”

 Rozdział 1

Wizyta


    Corrie szła właśnie w stronę swojej przyczepy, kiedy usłyszała znajomy głos. To Colin ją wołał. Westchnęła cicho i ruszyła z powrotem do namiotu. Czego on znów chce?- pomyślała. Zastanawiała się, czy dzisiaj każe jej trenować dodatkowo z końmi czy nauczyć gołębie nowej sztuczki. A może będzie miała szczęście i zleci jej jedynie wyprowadzić psy?
    Minęła klatki gołębi i skręciła w prawo. Przeskoczyła niskie siatkowe ogrodzenie i prześlizgnęła się przez otwór w wielkim cyrkowym namiocie. Colin, szef cyrku, siedział na jednym z miękkich krzeseł w loży.
    - Już miałem cię znowu wołać.
    - Ja też się cieszę, że cię widzę – powiedziała dziewczyna z nutką ironii w głosie.
    - Bardzo śmieszne, Corrie! – odparł mężczyzna. – Ktoś do ciebie.
    Na oblicze Corrie wstąpiło zdziwienie, ale za chwilę jego miejsce zastąpił strach.
    - Ktoś? – zapytała cicho.
    - Szkoda, że nie widzisz swojej miny! Wyglądasz jak… – zażartował Colin, ale widząc jej miażdżące spojrzenie szybko dodał – To nikt taki. Jakieś dwie babki. Czekają przed wejściem.
    - Okej.
    Dziewczyna wyszła tą samą szczeliną i obeszła namiot dookoła. Chociaż jej niepokój zelżał, to jednak nie ustępował. Czego mogą chcieć od niej te dwie kobiety?
    Kiedy zauważyła swoich gości, odetchnęła z ulgą. Dwie panie, jedna przed trzydziestką, druga na oko dwudziestoparoletnia rozmawiały przyciszonymi głosami. Jedna z nich wyraźnie się nad czymś zastanawiała. Nie wyglądały groźnie.
    Ale nigdy nic nie wiadomo…
    Corrie podeszła do nich szybkim krokiem.
    - Witaj! To ty jesteś Corrie? – zapytała ta o parę lat młodsza.
    - Tak… To ja.
    Zanim dziewczyna zdążyła zapytać, o co chodzi starsza kobieta oznajmiła:
    - Przyszłyśmy z tobą porozmawiać. Jeśli nie masz nic przeciwko, oczywiście.
    Owszem, mam - pomyślała. - Jestem zmęczona, chce mi się spać. Ale na głos powiedziała:
    - Oczywiście, zapraszam do mnie.
    Słońce już prawie zaszło, kiedy Corrie parzyła herbatę dla swoich gości, siedzących na jej łóżku.



    Corrie siedziała na składanym krześle w swojej przyczepie i z narastającą irytacją i zniecierpliwieniem przysłuchiwała się temu, co miały jej jeszcze do powiedzenia te dwie kobiety.
    Jak na razie dowiedziała się, że magia naprawdę istnieje, tak samo jak czarodziejki, jednorożce i smoki… Zastanawiała się, co jeszcze spróbują wmówić jej rozmówczynie.
    Teraz chyba kolej na Zębową Wróżkę - pomyślała i uśmiechnęła się leciutko do swoich przypuszczeń.
    Ale nie, teraz była kolej na jakąś przepowiednię.
    - Przepowiednia mówi, że w dniu, kiedy wszystkie planety utworzą równy rząd, na świat przyjdzie czworo dzieci, które ocalą krainę Verilionu przed upadkiem. Takie zdarzenie miało miejsce szesnaście lat temu, dwudziestego szóstego maja…
    - Czyli wtedy, kiedy się urodziłaś. Przyszłaś na świat dokładnie w tej sekundzie, kiedy dokonała się koniunkcja planet – dokończyła wypowiedź młodsza z kobiet.
    Nie takie bajki już słyszałam - pomyślała, ale zamiast tego powiedziała:
    - Aha. I co w związku z tym? – Zaczęła bardzo powoli przesuwać rękę w stronę telefonu leżącego na stoliku obok niej. Miała nadzieję, że kobiety tego nie zauważą.
    - W związku z tym musisz iść z nami – odparła starsza takim tonem, jakby to było oczywiste.
    Corrie nabierała coraz większego przekonanie, że jej decyzja, żeby złapać telefon, wybiec na zewnątrz i zamknąć drzwi a następnie zadzwonić do Colina jest słuszna. Mogłaby po prostu wybiec na dwór w nadziei, że te wariatki jej nie dogonią, ale nie zamierzała ryzykować. Mogłaby też wybiec, zamknąć drzwi i pognać do dyrektora cyrku, ale nie chciała zostawiać kobiet samych w przyczepie. Jeszcze coś zepsują, albo stłuką szybę.
    Smukłe palce dziewczyny znajdowały się w odległości kilku centymetrów od komórki kiedy jakaś siła zmusiła ją do położenia ręki z powrotem na kolano.
    - Zostaw ten telefon. – To zabrzmiało raczej jak uprzejma prośba niż groźba.
    - C… C… Co to było? – Corrie pobladła nieco.
    - Magia. – Stwierdziła po prostu starsza z kobiet.
    Przez chwilkę pomyślała, że może nieznajome mówią prawdę, ale szybko odrzuciła tę opcję.
    - Możemy ci udowodnić, że magia istnieje. – Zabrała głos ta młodsza.
    Jakby czytała jej w myślach… Nie, to przecież nie jest możliwe.
    - Niby jak?
    - Weź nożyk.
    - Po co? – zapytała dziewczyna podejrzliwie.
    - Po prostu go weź.
    Corrie podeszła do szuflady i wyjęła z niej mały nożyk.
    - I co teraz? – zapytała.
    - Rzuć nim we mnie.
    - Że co?!
    - No dalej, rzucaj!
    Dobra, proszę bardzo. Dziewczyna stanęła naprzeciwko swojej rozmówczyni, zważyła nożyk w ręku i bardzo leciutko rzuciła.
    Sztuciec wzbił się w powietrze i wylądował tuż przed stopami kobiety.
    - Mocniej.
    Nie ma sprawy.
    Nóż znów szybował przez krótką chwilę, a potem… zawisł w powietrzu!
    Corrie opamiętała się i zamknęła lekko rozchylone usta.
    Nożyk z brzękiem opadł na podłogę.



 Będziemy wdzięczne za wszystkie komentarze.