Melly ma osiem lat. Jest wielką fanką Harrego Pottera i nie ma przyjaciół. A powodem jest umiejscowiony na policzku dziewczynki naczyniak. Jak wiadomo dzieci, zwłaszcza małe, bywają złośliwe i okrutne, może nawet nie dlatego,że chcą takie być, ale po prostu nie zdają sobie sprawy z tego,jak kogoś ranią. Dla nich inny znaczy gorszy. I taka jest Melly. Z powodu prześladowań w szkole Rose-mama Melly- postanawia zmienić całkowicie ich życie. Wraz z mężem i małym synkiem przeprowadzają się do małej miejscowości Reesburgh,gdzie mają nadzieję,ich mała córeczka wreszcie się odnajdzie. Jednak tak się nie staje. W nowym życiu Melly nastaje Amanda, śliczna, przebojowa, towarzyska Amanda, która naśmiewa się ze znamienia Melly. Zaniepokojona Rose postanawia się przyjrzeć bliżej relacjom córki z innymi dziećmi. Zgłasza się więc na ochotnika do pilnowania dzieci na stołówce i widzi,jak jej córka z płaczem wybiega do toalety. Kiedy Rose próbuje wytłumaczyć Amandzie,że tak nie można robić, w kuchni następuje wybuch. Wyrzucona w powietrze Rose traci na chwilę przytomność. Budzi się w piekle, wszędzie ogień, krzyki, nawoływania i spanikowane dzieci. Rose musi ratować córkę. Lecz obok niej są jeszcze dwie dziewczynki potrzebujące pomocy. Ratować je czy ratować swoje dziecko? Zostawić dzieci na pastwę ognia? Zostawić swoje dziecko? Co zrobić?
Uważam, że decyzja Rose była jak najbardziej słuszna. Poszła na kompromis doprowadzając dziewczynki do bezpiecznego miejsca i biegnąc na ratunek córce. Jednak jak się okazuje jedna z dziewczynek nie wyszła z budynku. Właśnie Amanda. Jakie będą tego konsekwencje? O tym musicie przeczytać sami:)
Książka ciekawa, wciągająca, chociaż czasami mi się dłużyła. Dotyka wielu trudnych tematów począwszy od prześladowania, przez brak tolerancji aż po trudne,życiowe wybory. Świetnie oddany klimat małych miasteczek,w których bardzo łatwo o wyobcowanie i zaszczucie jednostki. Wtrącony wątek sensacyjny tylko dodaje historii smaczku.
Główna bohaterka mocno mnie irytowała, zwłaszcza na początku, biernie poddając się wydarzeniom. No i jej podejście do tematu naczyniaka córki! Wiem,że bardzo kochała córkę, martwiła się o nią i dbała, ale uważam,że już we wczesnym dzieciństwie zrobiła dziecku krzywdę,kiedy wraz z ojcem dziewczynki na wszelkie sposoby pokazywali jej,jaki to wstyd, próbując się naczyniaka pozbyć. Dzięki temu Melly od początku zdawała sobie sprawę,że jest inna, gorsza i brzydsza. Nic dziwnego,że pogrążyła się w świecie czarodzieja,gdzie jedno machnięcie różdżką wystarczyło,by stała się niewidzialna. No, ale to tylko takie moje przemyślenia:)
Książkę polecam głównie kobietom, fankom powieści obyczajowych i życiowych historii.
Przeczytam tyle,ile mam wzrostu:3,1cm
Czekam na tę książkę w swojej bibliotece już rok i nie mogę się doczekać, ktoś się chyba z niej doktoryzuje, że tak przetrzymuje;)
OdpowiedzUsuńZnam ten ból. Niektórzy nie mają umiaru w przetrzymywaniu książek:)
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie:) Jak spotkam to na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńKsiążka już za mną. Bardzo mi się podobała:)
OdpowiedzUsuńNie jestem fanką powieści obyczajowych więc sobie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńŻyciowe historie to coś dla mnie!
OdpowiedzUsuńWitaj Gosiu, oj chodzi za mną ta książka od dłuższego czasu.W mojej bibliotece zasób książek z PRL-u,a na kupno jeszcze muszę poczekać;-)Pozdrawiam i miłego dnia.
OdpowiedzUsuńCoś mi się zdaje, że książka przypadnie mi do gustu.
OdpowiedzUsuń