Bardzo byłam ciekawa tej książki. Po "Nadziei", która ogromnie mi się podobała i po "Mistrzu", który nie podobał mi się wcale, nie wiedziałam czego się spodziewać po autorce. Dostałam trochę jednej i trochę drugiej.Odnalazłam w "Bezdomnej" trochę z tej wrażliwości, graniu na uczuciach, jakie występuje w "Nadziei". Ale także natknęłam się na dość sporą dawkę naiwności, nieznajomości tematu i zbyt wiele zbiegów okoliczności.
Książka jak już zapewne każdy wie, opowiada o losach Kingi- kobiety mającej na sumieniu życie własnego dziecka. Podjęty tu temat depresji poporodowej jest rzeczywiście mało znany i ogólnie niezrozumiały dla większości ludzi. O psychozie poporodowej nie słyszałam, choć bez wątpienia musi to być coś strasznego. Ciężko mi uwierzyć , że rodzice, zwłaszcza matka Kingi, nie czuli się zaniepokojeni stanem swej córki i mieszkając z nią pod jednym dachem tak zbagatelizowali jej problemy.
Co do bezdomności- problem potraktowany trochę po wierzchu, no ale w sumie nie o tym miała być książka. Natomiast to, jak Kinga nagle powraca na łono społeczeństwa, wszystko jest łatwe, praca na nią czeka od roku?....w tych czasach?...mało wiarygodne. Jasne, istnieją świetni szefowie ( choć nie przekonałam się o tym na własnej skórze), ale bez przesady.
Polubiłam Aśkę, znielubiłam Czarusia, o Krzysiu nie wspomnę wcale. Książka ogólnie smutna, wzbudzająca chwilę refleksji nad własną tolerancją i poczuciem wartości, nad zbyt szybkim wyciąganiem wniosków i znieczulicy na problemy innych.
Książkę czyta się błyskawicznie, opowieść Kingi wciąga i choć była dla mnie mało wiarygodna, to jako matka oczywiście w niektórych momentach nie pozostawałam obojętna. Jednak nie traktowałabym tej książki jako wyroczni w sprawie bezdomności czy depresji poporodowej. Natomiast jest to niezłe czytadło dla kobiet, które lubią sobie przy lekturze popłakać.
Polacy nie gęsi...
Przeczytam tyle,ile mam wzrostu:1,8cm
Pod hasłem
Książka jak już zapewne każdy wie, opowiada o losach Kingi- kobiety mającej na sumieniu życie własnego dziecka. Podjęty tu temat depresji poporodowej jest rzeczywiście mało znany i ogólnie niezrozumiały dla większości ludzi. O psychozie poporodowej nie słyszałam, choć bez wątpienia musi to być coś strasznego. Ciężko mi uwierzyć , że rodzice, zwłaszcza matka Kingi, nie czuli się zaniepokojeni stanem swej córki i mieszkając z nią pod jednym dachem tak zbagatelizowali jej problemy.
Co do bezdomności- problem potraktowany trochę po wierzchu, no ale w sumie nie o tym miała być książka. Natomiast to, jak Kinga nagle powraca na łono społeczeństwa, wszystko jest łatwe, praca na nią czeka od roku?....w tych czasach?...mało wiarygodne. Jasne, istnieją świetni szefowie ( choć nie przekonałam się o tym na własnej skórze), ale bez przesady.
Polubiłam Aśkę, znielubiłam Czarusia, o Krzysiu nie wspomnę wcale. Książka ogólnie smutna, wzbudzająca chwilę refleksji nad własną tolerancją i poczuciem wartości, nad zbyt szybkim wyciąganiem wniosków i znieczulicy na problemy innych.
Książkę czyta się błyskawicznie, opowieść Kingi wciąga i choć była dla mnie mało wiarygodna, to jako matka oczywiście w niektórych momentach nie pozostawałam obojętna. Jednak nie traktowałabym tej książki jako wyroczni w sprawie bezdomności czy depresji poporodowej. Natomiast jest to niezłe czytadło dla kobiet, które lubią sobie przy lekturze popłakać.
Polacy nie gęsi...
Przeczytam tyle,ile mam wzrostu:1,8cm
Pod hasłem
Podobała mi się ta książka:)
OdpowiedzUsuńJa też nie mówię,że mi się nie podobała. Natomiast była zdecydowanie mało wiarygodna:)
UsuńBardzo dużo osób zarzuca tej książce właśnie to, że problem bezdomności był słabo zarysowany. A ja sama nie jestem pewna, czy chcę przeczytać tę książkę czy nie.
OdpowiedzUsuńNajlepiej przekonać się samemu:)
UsuńTak bardzo chcę ją przeczytać..
OdpowiedzUsuńŚciska gardło! Świetna pozycja.
OdpowiedzUsuńAle lubię takie recenzje. Krótko i na temat :) Książka wydaje się ciekawa, chętnie przeczytam, bo porusza dość ciekawe tematy.
OdpowiedzUsuńDzięki:) A książkę przeczytać warto.
UsuńCzytałam, wzruszyłam się, podobało mi się :) I tak jak Ty nie traktowałam książki jak wyrocznię. To fikcja literacka i tak ją należy traktować :) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTeż mnie w pewnym momencie ścisnęło:)
UsuńRównież pozdrawiam:)
Chociaż Pani Michalak napisała już sporo - ja do tej pory jakoś nie miałam okazji czytać nic jej pióra. Chciałabym to zmienić żeby wypracowac sobie jakąś opinię na temat jej twórczości. Tylko czasu brak i do tego sama nie wiem od której pozycji zacząć :)
OdpowiedzUsuńProponuję zacząć od "Nadziei",moim zdaniem jest najlepsza.
UsuńO właśnie, obecnie jest w sprzedaży w Biedronce i to w dobrej cenie. Tak się nad nią zastanawiam :)
OdpowiedzUsuńJak masz okazję to kup:)
UsuńKolejna bardzo dobra recenzja tej książki :) Muszę wreszcie ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Niedawno skończył ją czytać i mam odczucia bardzo podobne do Twoich :)
OdpowiedzUsuń