"- Cholera, on wcale nie jest martwy- powiedział młodszy z konwojentów.
- On żyje! To ucieczka! Zawracaj!
Hrubek znowu krzyczał. Rzucił się konwulsyjnym ruchem w przód. Żyły na niebieskiej czaszce i szyi nabrzmiały mu tak, że wyglądały jak postronki, a wszystkie ścięgna napięły się. W kącikach ust pokazała się piana. Obu konwojentom równocześnie zaświtała nadzieja, że może ich pasażer dostał apopleksji."
Michael Hrubek to pacjent szpitala psychiatrycznego, zdiagnozowany jako schizofrenik. Zamknięty na oddziale dla niebezpiecznych pacjentów, uważany jednak przez personel za łagodnego mężczyznę, Michael przez pięć dni udaje, że połyka lekarstwa, po czym w karawanie więziennym wydostaje się ze szpitala. Jego ucieczka zbiega się akurat z największą burzą w tej okolicy,w wyniku czego policja ma okrojony personel i szczerze mówiąc niezbyt się pali do poszukiwań mężczyzny. Na poszukiwania wyrusza więc dwóch tropicieli policyjnych z psami oraz Thernton Heck ze swoim psem Emilem, uważanym za najlepszego psa tropiącego. Thernton jest byłym policjantem, rozwodnikiem na skraju bankructwa, którego do poszukiwań zachęca dość wysoka nagroda za złapanie uciekiniera. Zbiega, na własną rękę, próbuje również wytropić jego lekarz ze szpitala, Richard Kohler, który uważa Michaela za całkowicie niegroźnego dla otoczenia i niewinnego zarzucanych mu wcześniej czynów. Pragnie on bezpiecznie odstawić pacjenta do szpitala.
Na poszukiwania wyrusza także Owen Atcheson, były żołnierz, obecnie prawnik, mąż Lis. Lis to kobieta, która zeznawała przeciwko Michaelowi w procesie o morderstwo, kobieta, do której Michael kilka tygodni wcześniej wysłał niepokojący list o zemście. Owen, podobnie zresztą jak szeryf, obawia się, że celem ucieczki szaleńca jest dotarcie do Lis i zemsta za zeznania.
Wokół zaczyna szaleć burza. Jezioro wylewa, wiatr zgina drzewa, deszcz przesłania widoczność. W domu na odludziu Lis wraz z siostrą próbują umocnić okna, zabezpieczyć dom i wydostać się z zagrożonego miejsca, by w mieście przeczekać i burzę i ucieczkę Michaela. Jednak nic nie idzie po ich myśli, zostają unieruchomione w domu, a liczba poszukujących uciekiniera zaczyna maleć. Jak się skończy ta historia? Jedno mogę powiedzieć- zaskakująco.
Historia jest napisana z punktu widzenia kilku osób, dzięki czemu mamy możliwość dość dokładnego poznania szaleństwa, jakie kieruje Michaelem. Kim jest ten wielkolud, który samą swoją fizjonomią wzbudza strach? To człowiek głęboko nieszczęśliwy, chorujący na bezsenność, ogarnięty przekonaniem, że jest odpowiedzialny za zamach na Lincolna.Człowiek, którego ojciec podstępem pozbył się z domu, zostawiając go na pastwę szpitali. Człowiek, którego nikt nie może zrozumieć, a który kryje w sobie wielką inteligencję, spryt i strach. Nic nie poradzę ale Michael nieodmiennie kojarzy mi się z bohaterem "Zielonej mili" Kinga.
Co do samej książki. Na pewno nie jest to najlepsza książka Deaver'a. Przez większość książki zwyczajnie przebrnęłam, nie czułam nieodpartej potrzeby, żeby czytać bez końca. Zabrakło mi...właściwie nie wiem czego. Tempa, energii, napięcia. Dopiero końcówka książki rekompensuje trud włożony w dobrnięcie do celu:) Nie mówię, że powieść jest nudna, bo nie jest. Cała akcja rozgrywa się w ciągu jednej nocy, dosyć sporo się dzieje, i zapewne osoby, które niezbyt często czytają takie książki, powinny być zadowolone. Mi czegoś zabrakło.
Być może nie jest to najlepsza historia Deavera, ale fabuła którą opisałaś strasznie mnie zaintrygowała, choć sam nie wiem dlaczego. Myślę że fajnie byłoby spotkać tego pisarza poza tymi najbardziej znanymi seriami z Lincolnem i Amelią. Osobiście mam nadzieje, że uda mi się ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze książek Deavera, ale plan na to aby poznać jego twórczość już mam. Może "Modlitwa o sen" nie będzie moim startem, ale kto wie, znając moją słabą pamięć to różnie może być :-)
OdpowiedzUsuńOd dawna mam tę książkę w planach. Mam nadzieję, że kiedyś wpadnie do mojej biblioteczki:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Myśli skrzętnie ukryte...
Podobała mi się ta książka (chociaż dosyć często sięgam po podobne pozycje). Na pewno Deavera stać na więcej, ale tutaj całą powieść ratuje zakończenie - czegoś takiego naprawdę się nie spodziewałam...
OdpowiedzUsuńBardzo sobie cenię Deavera, ale tej powieści jeszcze nie czytałam. Muszę to nadrobić :)
OdpowiedzUsuń