"Wokól niego wszystko się ruszało, w różne strony, upadał, był dźwigany do góry, czuł, że coś unosi go w górę i na boki. Widział, jak sufit i ściany suną ku niemu. Nie umiał powiedzieć, gdzie kończy się jedno, a zaczyna drugie. Potem nie było już muzyki. Ostatnia nić trzymająca myśli razem pękła."
Anglia. W pewnym mieszkanku zostają znalezione zwłoki młodego mężczyzny. Związany, poszlachtowany, zmaltretowany. Niedawno przyjechał ze Szwecji, by zakosztować życia na własny rachunek w innym kraju. Co się stało, że w taki sposób zakończyło się jego młode życie?
Szwecja. W pewnym niepozornym mieszkanku zostają znalezione zwłoki młodego mężczyzny. Związany, poszlachtowany, zmaltretowany. Niedawno przyjechał z Anglii. Brzmi podobnie? Bo tak miało być. Oba morderstwa są do siebie bliźniaczo podobne. Na dodatek w obydwu, pośród licznych śladów krwi, na podłodze znaleziono ślady świadczące o tym, że ich śmierć była nagrywana. Kiedy ginie następna ofiara, komisarz szwedzkiej policji, Winter, postanawia wyjechać do Londynu, by wspólnie z tamtejszym policjantem prowadzącym śledztwo, zastanowić się nad łączącymi ofiary powiązaniami.
Erik Winter to postać dość ciekawa. Przystojny, młody,jak na komisarza, nie związany na stałe z żadną kobietą, za to spotykający się z kilkoma bez zobowiązań. Typ samotnika z wyboru, dziwaka, filozofa. Rzetelny policjant, zmęczony życiem i jak dla mnie trochę nijaki. Nie wzbudził mojej wielkiej sympatii niestety.
Na plus mogę zaliczyć wielowymiarowe tworzenie bohaterów, którzy są ukazani i jako policjanci, i jako zwyczajni ludzie, mający swoje słabości, lęki i uprzedzenia.
Książka jest pełna dziwnych dialogów, których znaczenia czasami trudno się domyślić. Akcja nie powala na kolana a wręcz przeciwnie, ciągnie głowę do dołu. Mówiąc szczerze wymęczyłam tą powieść, wątpię, żebym szybko sięgnęła po następne książki autora. Niby wszystko jest:: zbrodnia,i to nie jedna, śledztwo, techniki śledztwa, powiązania ze światem porno, powolne dochodzenie, sporo bohaterów. Jednak jakieś to wszystko nie takie jak powinno, by wciągnąć czytelnika w głąb historii.
Trójka e-pik
Czytamy kryminały
Wyzwanie Kryminalne
A, mam ! Mam tę książkę w domu, ale jeszcze niestety jej nie czytałam, bo dość długa jest i na razie muszę przeczytać egzemplarze recenzenckie.
OdpowiedzUsuńP.S. Recenzja dodana do wyzwania!
No to mam nadzieję, że Tobie bardziej przypadnie do gustu:)
UsuńEdwardson ma strasznie ciężki styl i każą jego książkę dosłownie męczę, sama nie wiem czemu go czytam...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że zawiodłaś się na tej książce. A myślałam, że Czarna seria to same dobre tytuły.
OdpowiedzUsuńJa też miałam nieciekawe spotkanie z tym autorem i odniosłam identyczne wrażenie - "jakieś to wszystko nie takie jak powinno". Pisze na pewno inaczej niż poczytna Camilla Läckberg ;) (której sama jednak nie czytam). Czasem myślę, że jego styl to kwestia przekładu i że może warto próbować z innym tytułem.
OdpowiedzUsuńRaczej podziękuje. Nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńKsiążka musi mieć w sobie coś, co mnie całkowicie wciągnie w przedstawioną historię. Jeśli tego brakuje, niestety nie jest to powieść dla mnie.
OdpowiedzUsuńNo nie wiem.. :)
OdpowiedzUsuńW przypadku takich książek szukam raczej dobrej, intrygującej rozrywki i sprawnie opowiedzianej historii - nie chciałabym się męczyć przy czytaniu ;) Nie wykluczam jednak, że kiedyś po autora sięgnę by przekonać się jak to jest z tym jego stylem :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic tego autora, bardzo chętnie nadrobię zaległości :)
OdpowiedzUsuń