"Lilian Bushmeyer poczuła w uszach dziwny ucisk, jednak niczego nie usłyszała. Van eksplodował zaledwie dziesięć stóp od niej. Wybuch urwał jej ręce i nogi, a tułów wpadł przez wysokie okno z witrażami do wnętrza Zeigler Memorial Library, gdzie dziewięcioro uczniów rozpoczynało właśnie zajęcia z kreatywności. Sześcioro spośród nich zginęło natychmiast."
Zwykły dzień. Dzień jak co dzień. Wstajesz, szykujesz dziecko do szkoły, wsiadacie do auta i jedziecie w stronę szkoły. Na drodze korek. Jakiś ciągnik zablokował trasę. Dziecko ci marudzi, ty zaczynasz mieć nerwy. Spokojnie. Po dwudziestu minutach wreszcie jedziecie dalej. Już jesteście spóźnieni. Podjeżdżasz pod szkołę, dziecko wysiada, biegnie w stronę wejścia ale je zawracasz, bo zapomniało kanapek. I w tym momencie następuje wybuch. Twoje dziecko leży na brzuchu, zbierasz się z chodnika, poobijany, poraniony. Podchodzisz do dziecka. Żyje. Sprawdzasz czy nie ma większych ran, wsadzasz je do samochodu i szczęśliwy, że nic złego mu się nie stało, a jednocześnie przejęty grozą tego, co widzisz dookoła, biegniesz, by sprawdzić, czy ktoś nie potrzebuje pomocy. Nie ma cię dosłownie kilka minut. Przerażony masakrą, jaką wywołał wybuch, wracasz do syna, coś do niego mówisz. Lecz on nie odpowiada. Umarł.
Jak można żyć po czymś takim? Taki los spotkał głównego bohatera książki, Franka Bella.
Frank mieszkał z żoną i synem w Los Angeles, wiedli spokojne, w miarę szczęśliwe życie. On pisał scenariusze do serialu telewizyjnego, ona maluje nie zrozumiałe dla niego obrazy. Danny w chwili śmierci miał osiem lat i był nad wiek rozwiniętym, bardzo mądrym, spokojnym chłopcem. Wybuch zmienił wszystko. Frank stracił syna, żona obwinia go za zaniedbanie, on ma wyrzuty sumienia, ona nie potrafi mu przebaczyć.
Pocieszeniem dla niego staje się zapoznana na miejscu wypadku młoda kobieta, Astrid, o której Frank zupełnie nic nie wie. Wkrótce Frank poznaje też wynajętego przez policję detektywa - jasnowidza, z pomocy którego korzystano przy niejednym trudnym śledztwie. Wokół Franka zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Pojawia się duch Danny'ego, jakiś obcy obdartus daje mu dziwne rady, a dziewczyna, którą mocno się interesuje, robi się coraz bardziej tajemnicza.
Jednocześnie mnożą się ataki terrorystyczne. Wybucha jedno studio filmowe za drugim. Nikt w Hollywood nie jest bezpieczny. Giną setki ludzi a policja krąży w miejscu. Kto odpowiada za tą masakrę?
Fabuła książki jest bardzo fajna, akcja sprawnie prowadzi nas poprzez wydarzenia, nie nudząc ale i nie przytłaczając faktami. Główny bohater da się lubić, chociaż jak zwykle u Mastertona, zabrakło mi jakiejś głębszej psychoanalizy. No ale to nie King, więc nie ma znowu co wymagać. Wkurzałam się, bo co poznałam jakiegoś bohatera, zaczynałam go lubić a tu bach. Ginie. Ciekawy zabieg. No i ta masakra na dzieciach. Dla każdego rodzica - koszmar. Połączenie mocnego thrillera z wątkiem paranormalnym udało się panu Mastertonowi dość dobrze, chociaż ja czułam jakiś lekki niedosyt. Chyba było za mało strasznie:)
W książce jest sporo dość makabrycznych opisów, więc nie dla każdego się nadaje. Dla osób, które lubią mocno się bać, chyba będzie lekkim rozczarowaniem. Dla kogo więc jest ta książka? Dla tych, którzy lubią opisy ociekające krwią a jednocześnie zamiast horrorów preferują thrillery. Dla miłośników historii z duchami w tle.
Książka wcześniej była wydana jako "Wybuch".
Book-Trotter
Te nowe wydanie ma zdecydowanie bardziej chwytny tytuł i okładkę ;-) Za Mastertonem jakoś specjalnie nie przepadam. Dużo u niego makabry, to jest fajne, ale pod względem prowadzenia historii facet nieco kuleje ;-)
OdpowiedzUsuńMnie się ta książka bardzo podobała. Moim zdaniem to jedna z lepszych powieści Mastertona. Makabryczna i porażająca, czyli taka, jak lubię :)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię Mastertona i przeczytałam już wiele jego książek, ale tej jakoś nie kojarzę więc na pewno po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńOj, podoba mi się. Znajduję u ciebie wiele ciekawych książek.
OdpowiedzUsuńW przeszłości czytałam Mastertona na kilogramy :) teraz już z tego wyrosłam, ale czasami lubię go sobie przypomnieć : )
OdpowiedzUsuńPaskudna okładka. :/
OdpowiedzUsuńA do Mastertona niby planowałam wrócić, ale jakoś opornie mi idzie.
Przyznaję, że nigdy nie czytałam nic tego autora, przybieram się do kupna/pożyczenia jakiejś książki, ale jakoś nie mogę się zmobilizować. Tę na pewno przeczytam, ale kiedy - czas pokaże ;)
OdpowiedzUsuńPoprzednie wydanie miało okropną okładkę, ta nowa jest już trochę lepsza.
OdpowiedzUsuń"Wkurzałam się, bo co poznałam jakiegoś bohatera, zaczynałam go lubić a tu bach. Ginie." - To dobrze, ja to właśnie nie lubię, kiedy bohater co chwila naraża życie i nic, dalej żyje. ;)
Już wróciłam, powolutku nadrabiam zaległości,pozdrawiam ciepło xxxx co do książki to ja właśnie z Mastertonem tak mam , że albo jestem zachwycona, albo coś mi nie pasuje;) przeczytam z ciekawości;)
OdpowiedzUsuń