"Zauważyła coś dopiero wtedy, gdy kobieta już spadała. Ściśle rzecz biorąc, nie wiedziała, że to spada człowiek. Jakiś duży obiekt spadł dosłownie z jasnego, to znaczy bezchmurnego, słonecznego nieba i z okropnym plaśnięciem uderzył o chodnik kilka metrów od Leony."
Tragedia Leony rozpoczyna się w momencie, kiedy prawie, że u jej stóp ląduje ciało Evy. Leona przeżywa szok, z którym ciężko jej sobie poradzić. Ma koszmary senne i nie może spać. Mąż nie jest dla niej wsparciem, denerwuje go, że ciągle w nocy się budzi. Po tak ciężkim przeżyciu, mąż dobija Leonę wiadomością, że ma inną kobietę, że już jej nie kocha, że chce zacząć od nowa. Czterdziestodwulatka całkiem się załamuje. Teraz lepiej rozumie kobietę, która popełniła samobójstwo przez byłego męża. Kiedy więc poznaje brata Evy, przystojnego, spokojnego i najwyraźniej nią zainteresowanego Roberta, Leona wdaje się z nim w romans, który przeradza się w trwały związek. Sielanka nie trwa jednak długo, ponieważ dziwne zachowanie Roberta wzbudza w Leonie coraz większy niepokój. Jego zazdrość, zaborczość, nagłe wybuchy wściekłości, po których następują czułe przeprosiny. Jednak jak się wkrótce Leona przekonuje, z Robertem nie da się zerwać. Są połączeni na zawsze.
Drugi wątek toczy się w małej wsi, gdzie Lisa zajmuje się chorym na raka ojcem. W pobliskim lesie para starszych ludzi znajduje zmasakrowane zwłoki jej siostry, której Lisa nie widziała od siedmiu lat. Kto ją zabił? I co działo się z dziewczyną w ciągu tych lat?
Jak zwykle u Link niezwykle ważne są portrety psychologiczne występujących postaci oraz całe tło, otaczające bohaterów. Każda z postaci, czy to główna, czy poboczna, posiada swoją charakterystykę. W tym wypadku ta charakterystyka wypada nieco słabiej, niż w późniejszych powieściach autorki, jednak nadal jest całkiem niezła.
Książka właściwie jest dość przewidywalna. Od początku wiadomo kto, co i dlaczego. Zabrakło mi elementu zaskoczenia i klimatu narastającej grozy. Choć można tu znaleźć sporą dawkę napięcia, dla mnie było to napięcie za lekkie, nie wciągało mnie i spokojnie mogłam książkę odłożyć w każdym momencie akcji.
Ogólnie czyta się ją dobrze. Dla osób nie znających innych dzieł Link, książka może być całkiem niezła. Natomiast dla tych, którzy już mają kilka jej książek za sobą, "Wielbiciel" może być rozczarowaniem.
Wielbiciel i Obserwator są mniej lubianymi książkami tej autorki. Przynajmniej wg niektórych. Ja jeszcze nie próbowałam... ;)
OdpowiedzUsuń"Obserwator" mi się podobał. O wiele lepsze portrety i dość zaskakujące zakończenie.
UsuńUwielbiam Link, a ta książka gości już na mojej pòłce :-)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem tej książki bardzo. Dotąd mam za sobą lekturę dwóch powieści Link: "Przerwanego milczenia" i "Lisiej doliny", które maksymalnie mnie usatysfakcjonowały. Zastanawiam się, jakie będą moje wrażenia po tej właśnie powieści.
OdpowiedzUsuńAż się boję sprawdzać, bo czuję na dnie mojego kamiennego serca, że książki Link mi nie podpasują :/ Z Lackberg też tak było - każdy chwalił, a tu klops :(
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam zamówioną w bibliotece, wiec wcześniej czy później wpadnie w moje ręce. Jestem jej ciekawa, może spodoba mi się bardziej niż Tobie.
OdpowiedzUsuńJa właśnie nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, więc z chęcią bym to uczyniła, mimo że piszesz, że ta jej książka do najlepszych jej dzieł nie należy.
OdpowiedzUsuńniestety nie moje klimaty :(
OdpowiedzUsuńZgadzam, książka przewidywalna i jedna z słabszych w twórczości Ch. Link (ta książka to było moje pierwsze spotkanie z autorką), Podobał mi się "Obserwator", a teraz czytam "Dom sióstr".
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię do odwiedzania mojego bloga :)
Jeszcze nie czytałam żadnej książki Link, chyba muszę to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńNie znam Link, ale podoba mi się te "portrety psychologiczne". Nawet jak jest przewidywalna, czego w książkach nie cierpię, to i tak dałabym jej szansę.
OdpowiedzUsuńNiestety nie jestem fanką Link. Moze jeszcze kiedyś spróbuję ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem, naprawdę nie wiem czy chcę przeczytać tę powieść. Przerobiłam kilka stron tej książki i w ogóle nie miałam do niej zacięcia, ale może to i dobrze, po co mam się rozczarować.
OdpowiedzUsuńLink mnie ciekawi, a te portrety psychologiczne, które tworzy szczególnie :)
OdpowiedzUsuń