"Pierwszy pokój zastali urządzony. Skromnie: spanie, wieszak, komoda, stół. Obok niewielka kuchnia. Tymański poświecił na łóżko. Bielska miała rację. W pościeli leżał trup. Nagi mężczyzna z twarzą zjedzoną przez ptaki. Ślady uczty były widoczne na całym ciele."
Wydawnictwo:Prószyński i S-ka
Rok wyd:2014
Cykl: Witczak (tom 1)
Stron:339
|
Do książki przyciągnęła mnie głównie okładka oraz polski autor. Coraz częściej sięgam po polskich autorów kryminałów, gdyż ich książki nie ustępują książkom zagranicznych pisarzy. Powiem szczerze, że prawie do połowy książki myślałam, że będę musiała mocno skrytykować lekturę. Jednak w pewnym momencie bohaterowie przekonali mnie do siebie swoją realnością i zaczęłam im kibicować.
Bohaterowie powieści to przeważnie policjanci - psy z Pałacu. Komisarz Witczak zwany Zerą, czterdziestotrzylatek rozmiłowany w muzyce jazzowej, ukrywający przed współpracownikami swoje życie prywatne. Tymański zwany Hif, wielki facet po trzydziestce, miłośnik polowań na bażanty. Cynowska zwana Cyną, trzydziestolatka, która naraziła się na piekło, by rozwikłać pewną sprawę.
Już na początku książki mamy pierwszego trupa i to nie byle jakiego, bo zadziobanego. Sprawę przejmuje Witczak wraz ze swoim zespołem. Kim jest denat i dlaczego zginął w taki sposób? Tego próbują się dowiedzieć policjanci, w między czasie rozwiązując swoje problemy osobiste. I właśnie to mi trochę na początku nie pasowało. Śledztwa tutaj jak na lekarstwo, natomiast zalewają nas problemy osobiste bohaterów. W pewnym momencie odniosłam wrażenie, że czytam książkę obyczajową z wątkiem kryminalnym. Tyle, że później te problemy stały się motorem do następnych spraw i dobrych akcji.
Akcja dzieje się w Warszawie. Czego tu nie ma. Morderstwa, porwanie, prostytucja, handel żywym towarem, mafia. Mamy kobietę mającą problem ze swoją seksualnością, nastolatków oddających się prostytucji, nożowników, pościgi i miłość. Opisy zbrodni są dosadne, podobnie jak język w całej powieści. No właśnie, język. Przypuszczam, że nie każdemu przypadnie do gustu, gdyż jest tu masa przekleństw. Czułam się tak, jakbym szła ulicą w pobliskim mieście:) Zachowanie i dialogi bohaterów są naturalne, pozbawione sztuczności, żywcem wyjęte z życia, co mi się spodobało. Trochę szkoda, że główne śledztwo jest odłożone na półkę i tylko od czasu do czasu odkurzane, chociaż nie zmienia to faktu, że sporo się tu dzieje. Tak jak pisałam wcześniej, początkowe zniechęcenie zastąpione zostało najpierw zaciekawieniem a później całkowitym wciągnięciem w sprawy bohaterów.
Książka trochę inna od większości kryminałów, co nie znaczy, że gorsza. Ja jestem zadowolona z lektury i na pewno sięgnę po następną książkę autora.
Okładka i tytuł ciekawy, tylko gatunek nie dla mnie :(
OdpowiedzUsuńSzalenie mnie ten autor intryguje. Wyczuwam w nim potencjalnego kandydata do nominacji do Wielkiego Kalibru.
OdpowiedzUsuńCo do okładki to naprawdę wielkie brawa, jest fenomenalna! Względem fabuły mam swoje wątpliwości, niemniej jednak będę miała ten tytuł na oku :)
OdpowiedzUsuńChętnie poznałabym komisarza Witczaka. Gdzie ja ostatnio czytałam o tym cyklu...?
OdpowiedzUsuńKsiążkę wygrałam zaocznie na spotkaniu potargowym w Krakowie, więc będę miała możliwość przekonać się sama (tylko muszę ją jeszcze odebrać).
OdpowiedzUsuńHmm... kryminał należy do moich ulubionych gatunków, a ostatnio sama staram się częściej sięgać po twórczość polskich autorów. To prawda, że nie jest pod żadnym względem gorsza od zagranicznej, ale niestety wielu czytelników nadal nie może się do niej przekonać. Okładka "Zasługi nocy" też zachęcająca, sugeruje ciekawy klimat. No cóż, pozostaje tylko przeczytać ;).
OdpowiedzUsuń