"Zatrzymał się i spuścił głowę. Kiedy ją podniósł, zobaczyłem, że spokój i normalność - a może ich pozory - pierzchły bez śladu. Na jego twarzy malowała się furia tak głęboka, tak mroczna, że odruchowo cofnąłem się o krok."
Tytuł oryginału:Revival
Wydawnictwo:Prószyński Media
Rok wyd:2014
Stron:536
|
Znacie to uczucie, kiedy czekacie z niesamowitą niecierpliwością na jakąś książkę, nastawieni na super lekturę, na wielkie wow, na totalny odlot od rzeczywistości, a już po przeczytaniu owej książki nie wiecie co o niej napisać? Jestem fanką Kinga od wielu, wielu lat. Przeczytałam większość jego książek. Czasami nie mogłam się od nich oderwać. Czasami lektura nie przynosiła satysfakcji. Normalne. Zawsze jednak uwielbiałam jego styl, kreację bohaterów, budowanie atmosfery. Tym razem jednak czuję się totalnie rozczarowana. I jest mi z tego powodu źle. To oczywiście nie wina pisarza, gdyż napisał dobrą książkę, w stylu, jaki mu odpowiadał. Napisał to, co chciał. Tyle, że ja chciałam zupełnie co innego przeczytać:) Nastawienie i oczekiwania wobec książki mogą przynieść wiele smutnych konsekwencji. I tak stało się ze mną. Nad czym ubolewam, bo mogłam wynieść z tej książki więcej, gdybym się nie nastawiła, jak gdzieś wyczytałam, na wielki powrót króla. Przewracałam strona za stroną, w oczekiwaniu, aż coś się zacznie wreszcie dziać. Działo się. Jasne, że się działo. Tyle, że ja czekałam na dreszcze strachu, które mnie ogarną. Dostałam jedynie, gdzieś tam w tle, lekki niepokój. Słyszałam, że najlepsza jest końcówka książki, że King przeszedł samego siebie. Może dla kogoś, kto rzadko czyta takie książki istotnie tak jest. Dla mnie nie było tam nic, czego już wcześniej bym nie czytała. Nie bałam się. Ciągle czekałam. I nic.
Fabuła książki jest dość prosta. Opowiada głównie o życiu głównego bohatera, którego poznajemy, gdy ma sześć lat i w jego życiu po raz pierwszy pojawia się Charles Jacobs. Historię poznajemy dzięki opowieści Jami'ego, który prowadzi nas przez całe swoje życie. Poznajemy zatem jego rodzinę, sielskie życie w Nowej Anglii, powoli rozwijającą się karierę gitarzysty i staczanie się na dno. Kiedy Charles Jacobs ponownie pojawia się w jego życiu, Jamie jest wrakiem człowieka.
Kim jest Charles Jacobs? Kiedy mamy z nim styczność po raz pierwszy, Charles jest młodym pastorem, który zostaje skierowany na posługę do wsi zamieszkałej przez Jamie'go. Sympatyczny pastor ma piękną żonę i małego synka. Oraz pasję, jaką jest zabawa energią. Charles wierzy, że energia elektryczna posiada niezwykłą moc , która jest nieodkryta i nienazwana. Jego życie toczyłoby się zapewne utartym szlakiem, gdyby nie nagła śmierć najbliższych. Pastor, ogarnięty rozpaczą, traci wiarę i daje upust swym uczuciom w trakcie odprawianego kazania. Po czym zostaje wydalony ze stanowiska. I znika nam i Jamie'mu z oczu na wiele lat. Spotykamy go ponownie, gdy jest kuglarzem na jarmarku i tworzy elektryczne portrety. To wtedy ratuje życie Jamie'mu i związuje go ze sobą na zawsze. Choć właściwie ich losy związały się ze sobą już przed laty.
Główne postaci, jak to u Kinga, są wykreowane bardzo dobrze. Najciekawszą postacią jest oczywiście Charles Jacobs, który przechodzi drastyczną przemianę. Co do Jamie'go, to zabrakło mi trochę głębi, może dlatego, że autor próbując streścić nam jego życie, siłą rzeczy musiał robić skoki w czasie. Ubolewałam zwłaszcza nad wątkiem jego siostry, o którym tylko napomknięto. Chętnie poznałabym szczegóły. Obserwując życie Jamie'go sporo się dowiadujemy o muzyce ówczesnych czasów, wokół której kręci się życie chłopaka, a później dorosłego mężczyzny.
Swoją opowieść King snuje jak zwykle ciekawie, dzięki czemu książka się nie dłuży. Powoli wprowadza elementy budzące niepokój, cudowne uzdrowienia i ich koszmarne następstwa. Cel, do jakiego dąży Jacobs był dla mnie oczywisty niemal od początku, więc końcówka nie była dla mnie zaskoczeniem. Rozwiązanie również. King, jak sam pisze we wstępie, tą powieścią składa hołd kilku pisarzom, którzy byli dla niego inspiracją od lat. Dlatego też w "Przebudzeniu" mamy wiele odniesień do książek owych pisarzy, które dość łatwo wychwycić pod warunkiem, że się czytało ich książki. King nawiązuje także do kilku swoich książek. Ja znalazłam między innymi elementy "Zielonej mili", "Joyland", "Mrocznej wieży", "Bastionu". Może kilka mi umknęło:)
Atmosfera książki jest zmienna. Początkowo sielski obrazek wsi zostaje zbrukany gwałtowną śmiercią żony i synka pastora. Niewinne zabawy elektrycznością, jakie pokazywał dzieciom pastor, wzbudzają lekki niepokój, czytelnik spodziewa się, że coś jest na rzeczy. Zwłaszcza po cudownym uzdrowieniu brata Jamie'go. Przez środkową część książki, kiedy poznajemy losy głównego bohatera, atmosfera jest spokojna, bardziej dramatyczna. Z czasem staje się coraz bardziej niepokojąca, by na koniec wybuchnąć grozą.
No i właśnie mnie ta groza nie ogarnęła, nad czym ubolewam do tej pory.
Nie chcę absolutnie nikomu odradzać tej książki, bo jest to książka dobra. Przypadnie do gustu zwłaszcza tym osobom, które nie czytują zbyt wiele książek grozy.Fani Kinga z kolei mogą mieć frajdę z odnajdywania śladów jego wcześniejszej twórczości. Jednak zagorzali zwolennicy horrorów na pewno się rozczarują. Przez większość czasu książka jest bardziej powieścią obyczajową, z lekką domieszką elementów grozy. Jeśli nie podejdzie się do książki z nastawieniem na ekstremalne wrażenia, to lektura będzie bardzo przyjemna.
Czytam fantastykę
Gra w kolory
Grunt to okładka
Czytam literaturę amerykańską
Czytam Kinga
Czytam opasłe tomiska
Ja czekam, aż przybędzie do mnie egzemplarz powieści. Faktycznie sporo recenzentów okrzyknęło ,,Przebudzenie" powrotem Mistrza. Postaram się podejść do niego z otwartą głową i zobaczymy, co mi przyniesie lektura.
OdpowiedzUsuńTak zrób a wtedy powinna Ci się spodobać:)
UsuńPewnie się skuszę i przeczytam, bo lubię Kinga ;) [ Szept Myśli ]
OdpowiedzUsuńJasne, że przeczytaj:) Ja też lubię Kinga i czytam wszystkie jego książki, nie zniechęcają mnie niektóre rozczarowania:)
UsuńNie przepadam za Kingiem i trzeciego podejścia do jego twórczości już chyba z mojej strony nie będzie...
OdpowiedzUsuńpasion-libros.blogspot.com
Skoro nie lubisz jego twórczości to nie ma sensu się zmuszać:)
UsuńNie mam przekonania do tej książki, ponieważ ostatnio czytałam ''Dallas63'' oraz ''Joyland'' i obie książki lekko mnie zawiodły, gdyż liczyłam na mocny horror w stylu ''Cmętaż zwierząt'', a tu takie rozczarowanie. Ja po prostu wolę Kinga w mroczny, przerażającym horrorze, a po Twojej recenzji widzę, że w ''Przebudzeniu'' nie uświadczę zbytnio grozy, dlatego jednak spasuje.
OdpowiedzUsuń"Dallas'63" jeszcze nie czytałam ale wiem czego się spodziewać, więc rozczarowania nie będzie. Tutaj elementy mrocznego horroru są tylko w końcówce i dosłownie przez chwilę.
UsuńDla mnie King od kilku lat jest wypalony... Jego najnowsze książki nie umywają się do tak świetnych jak Miasteczko Salem, Lsnienie, Misery. Wątpię, czy od razu przeczytam tę książkę, choć kiedyś pewnie się skuszę.
OdpowiedzUsuńNic dziwnego, że jest wypalony. Tyle książek co on napisał, tyle pomysłów....wszystko ma swój koniec. Szkoda, bo uwielbiam jego pisarstwo:)
UsuńJak zobaczyłam, że zrecenzowałaś "Przebudzenie", to pomyślałam "I Ty, Brutusie, przeciwko mnie?!", bo każdy mnie zachęca, a ja ciągle mam dylemat czytać czy nie czytać, bo King nie raz mnie rozczarował.Twoja opinia dała mi do myślenia, teraz już wiem, że raczej nie mogę spodziewać się fajerwerków, będę też mogła spokojnie spać, bo ostatnio już byłam zła na siebie, że jeszcze nie kupiłam "Przebudzenia".
OdpowiedzUsuńoj oj, nie zniechęcaj się mi tu ;) I ja o fajerwerkach nie pisałam. Bo ich nie ma. Jest silne uderzenie pioruna! Zależy co kto woli;)
UsuńNo więc jednak będę Brutusem, bo jak najbardziej Cię zachęcam. Kinga czytać trzeba i już:D Nastaw się na przyjemną lekturę, a nóż Ciebie bardziej przerazi niż mnie:)
UsuńOj Luka, mnie nie jest łatwo zniechęcić, ale wiesz jak boli emocjonalne nakręcenie, daj mi odetchnąć i przygotować się na uderzenie pioruna :-)
UsuńGosia, mieszacie mi w głowie, że hej, ale nic to, raz kozie śmierć - kupuję!
Przeczytalam zaledwie kilka ksiazek Kinga, bo nie jest to moja bajka, ale recenzja bardzo mi sie podoba:) no i znam, bo wiele razy doswiadczalam, to uczucìe rozczarowania...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZawsze sobie obiecuję, że nie będę się tak napalać na książki, a później odczuwam wielkie rozczarowanie, chociaż mogłam mieć przyjemność, gdybym inaczej do tematu podeszła:)
UsuńMam wrażenie, że hasło "wielki powrót króla" w nawiązaniu do Kinga jest już tak przereklamowane, że nie ma co się łudzić. Przy każdej nowej powieści jest to samo... Czasem mam wrażenie, że ten autor się po prostu już "napisał" i stworzył świetne powieści, które będą na długo zapamiętane: Misery, Dolores Claiborne czy nawet cykl o Mrocznej Wieży. Niemniej jego ostatnie propozycje to małe rozczarowania, do których jako fani Kinga musimy się już chyba przyzwyczaić i je zaakceptować, by czerpać z nich radość ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, że ostatnie jego książki nie były jakieś rewelacyjne, ale nie warto się tak uprzedzać :) Nie wyczerpał się. Gdy ktoś o przereklamowaniu haseł typu "wielki powrót króla", a nie czytał Przebudzenia, to polecam mu jednak zweryfikować swoje zarzuty ;)
Usuń*pisze
UsuńMarzy mi się jeszcze chociaż jedna książka Kinga w starym klimacie:) Obawiam się, że już się nie doczekam. Miałam nadzieję, że to będzie właśnie ta książka, stąd to rozczarowanie:)
Usuńo widzisz to w sumie ja mogę spróbować, bo typowe horrory Kinga mnie nie bawią, choć przemierzam się do "To"
OdpowiedzUsuńJak mogą Cię nie bawić horrory Kinga!:D Żartuję oczywiście:) Przypuszczam Marto, że może Ci się ta książka spodobać:)
UsuńTak, mogliśmy (my blogerzy) zrobić przyszłym czytelnikom Przebudzenia wielką krzywdę. Wiem, co to znaczy nastawienie, wiem, że poprzeczka podnosi się, gdy wokół słychać hasła: powrót króla. Wiem. I samej mi głupio, bo i ja te hasła wypowiadałam. Bo tak czułam/czuję. Bo mnie Przebudzenie uderzyło. Nawet bardzo. Ale możliwe, że gdybym przeczytała więcej pochwał, to spodziewałabym się nie wiadomo czego i zawiodła, jak Ty... Ja też tę obyczajowość podkreślałam i wcale mi się nie podobała w takim nadmiarze, ale jednak końcówka rzutuje na całość... Szkoda wielka, że zawodzi...
OdpowiedzUsuń... innych. Mnie nie zawiodła. Mnie spiorunowała ;)
UsuńOczywiście nie jest to doskonała pozycja dla osób oczekujących krwistego horroru. Ten tu jest typowo kingowski... Dlatego ten powrót króla itd.
Wiesz, chociaż czytałam między innymi i Twoją recenzję, to cytując ten "wielki powrót króla" nie miałam na myśli Ciebie:) Po prostu wszędzie o tym trąbią, ostatnio w radio się zachwycali, jak to King przeszedł sam siebie itd,itp. Naczytałam się sporo recenzji, wszystkie takie pochlebne. Spodziewałam się naprawdę mocnej grozy, a otrzymałam powieść obyczajową z elementami grozy. Nie twierdzę, że jest zła, bo nie jest absolutnie. Ale nie jest też świetna.
UsuńCieszę się, że Tobie się podobała. Bez wątpienia będzie się podobała całej masie osób. I dobrze. Nie miałam zamiaru nikogo zniechęcać Napisałam to, co myślę. Po to mam bloga:)
Pewnie, że tak :) Tylko ja poczułam się trochę winna, bo zdałam sobie sprawę, że wiele osób może sugerować się bardzo pochlebnymi recenzjami (w tym moją) i trochę przez to potem zawieść. Bardzo dobrze, że napisałaś szczerze, co myślisz o "Przebudzeniu". Gorzej, jakby komuś się nie podobało, a pochwalił, bo głupio nie ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNormalnie spiorę Wam tyłki, jak mi "Przebudzenie" bokiem wyjdzie ;-)
UsuńTo jest groźba karalna:D
UsuńNigdy nie ciągnęło mnie do Kinga, chyba tylko "Zielona mila" by mnie skusiła.
OdpowiedzUsuńOgólnie nie czytam horrorów, ale jeśli piszesz że przez większość czasu to powieść obyczajowa to może się skuszę ;)
OdpowiedzUsuń