"- Człowiek na szczycie świata, ze świadomością jako najczarniejszym żartem. Z piętnem śmierci! Rozsiedliśmy się, marząc o wieczności. Budowaliśmy katedry, walczyliśmy w imieniu wyimaginowanych stwórców, wsparci nauką, przez którą ludzkość strzeliła sobie w samolubny łeb. Nie ma nieśmiertelności, nie ma nas!"
Autor: Marek Zychla
Wydawnictwo: Gmork
Rok wydania: 2017
Ilość stron:280
Kraj: Polska
Nie powiem, żeby to była dla mnie łatwa lektura. Nie dlatego, że jest taka zła. Absolutnie nie. Jednak ten zbiór opowiadań nie jest czymś, przez co da się szybko przelecieć. Przy tej książce trzeba się mocno skupić, czytać między wierszami, szukać drugiego dna, by zrozumieć, co autor chciał nam przekazać. Pod płaszczykiem wybujałej wyobraźni Pan Zychla ukazuje nasze lęki i przywary. Każda historia coś w sobie ukrywa. Po każdej człowiek na chwilę się zatrzymuje, by w pełni przemyśleć to, co właśnie przeczytał. Nie wiem czy wszystko dobrze odebrałam, nie mniej jednak bawiłam się przednio, a to chyba najważniejsze:)
Zbiór składa się z ośmiu opowiadań, spiętych ze sobą odautorskimi wprowadzeniami. Każde z nich jest niezaprzeczalnie całkowicie odrealnione, waha się na pograniczu koszmarów sennych i szaleństwa. Każde dotyczy człowieka, jego słabości, lęków, złych nawyków. Wszystkie są z zupełnie innej bajki, i właściwie bajkę przypominają. Krwawą bajkę. Nawet te lżejsze, początkowo przypominające bajania dziecka, po jakimś czasie okazują się czymś mrocznym. Trzeba przyznać, że Pan Zychla jest świetnym gawędziarzem. Nawet, kiedy zdawało mi się, że więcej na raz nie przełknę, dochodziłam do końca opowiadania a tam czekał na mnie autor, ze swoją relaksacyjną, wprowadzającą do następnego świata opowiastką, no i po prostu musiałam kontynuować. Podobno ciekawość to pierwszy stopień do piekła:) Mnie ciekawość doprowadziła do końca tego zbioru, który czasami piekło przypominał.
Czego można się spodziewać w tej niewielkiej książeczce opatrzonej w świetnie oddającą klimat okładkę? Na początek mamy "Symbiozę", czyli opowieść postapokaliptyczną, w której napromieniowany świat zamieszkują dwa zwalczające się ugrupowania i sprowadzone do funkcji hodowlanej kobiety. Do betonowego, ogarniętego cieniami kawałka świata zbliża się jeździec na zielonej trawie. Co wygra? Można się domyślić znając ludzką naturę.
"T'estimo, Senior Garcia" to opowieść o dwóch żulach sprzed bloku, którzy wchodzą w układ z siłami nieczystymi i zaczynają skupować od ludzi lata ich życia. Wbrew zdrowemu rozsądkowi interes idzie znakomicie. A jak to się skończy? Czytajcie.
"Wi@rus" podobał mi się najbardziej. Pewnego dnia prawie wszyscy mieszkańcy osiedla wychodzą z domu i zamieniają się w zoombie. Pozostają tylko mieszkańcy jednego pionu. Dlaczego nie dosięgła ich dziwna przemiana? Co się za tym kryje? Czytajcie.
"Farfadety i Nibywróżka" to opowieść o ojcu, który po wyjątkowo ciężkiej libacji, siedząc w domu zgubił dwójkę swoich dzieci. W poszukiwaniach pomaga mu najlepszy przyjaciel, który okazuje się być faunem. Czy skacowany rodzic zdoła odnaleźć swoje dzieci?
"Katharsis" - mocno niepokojący, opowiada o niebytach, które chcą przejąć ziemię. W "Przeczywistości" mamy do czynienia z reinkarnacją, "Chomcio Paluch", początkowo zabawny, szybko staje się historią morderczą, z chomikiem, świnką morską i kurczakiem w roli głównej. I na koniec "Czarna kawka". Czy chłopiec rozmawiający z kawką jest chory, nawiedzony a może jeszcze inna jest jego historia?
Jak widać, rozrzut autora co do tematyki jest ogromny. Jestem pod wrażeniem jego wyobraźni, swobodnego tonu wypowiedzi, siły przekazywanych między wierszami informacji. Nie spotkałam się jeszcze z tak pokręconymi historiami. Czysta abstrakcja, połączenie absurdu z komizmem, a przy tym mnóstwo prawd o nas samych. Połączenie irlandzkich klimatów z blokowiskiem w Żarnowie robi duże wrażenie, a zaproponowana przez Marka Zychle podróż na kanapie może doprowadzić do schizofrenii. Polecam osobom, które lubią wyzwania, nie boją się nietypowej formy i lubią szukać w opowieści drugiego dna. "Przeczywistość" nie jest lekturą typowo rozrywkową, trzeba się przy niej skupić i pochylić, lecz mimo wszystko jest także dobrą zabawą.
Czego można się spodziewać w tej niewielkiej książeczce opatrzonej w świetnie oddającą klimat okładkę? Na początek mamy "Symbiozę", czyli opowieść postapokaliptyczną, w której napromieniowany świat zamieszkują dwa zwalczające się ugrupowania i sprowadzone do funkcji hodowlanej kobiety. Do betonowego, ogarniętego cieniami kawałka świata zbliża się jeździec na zielonej trawie. Co wygra? Można się domyślić znając ludzką naturę.
"T'estimo, Senior Garcia" to opowieść o dwóch żulach sprzed bloku, którzy wchodzą w układ z siłami nieczystymi i zaczynają skupować od ludzi lata ich życia. Wbrew zdrowemu rozsądkowi interes idzie znakomicie. A jak to się skończy? Czytajcie.
"Wi@rus" podobał mi się najbardziej. Pewnego dnia prawie wszyscy mieszkańcy osiedla wychodzą z domu i zamieniają się w zoombie. Pozostają tylko mieszkańcy jednego pionu. Dlaczego nie dosięgła ich dziwna przemiana? Co się za tym kryje? Czytajcie.
"Farfadety i Nibywróżka" to opowieść o ojcu, który po wyjątkowo ciężkiej libacji, siedząc w domu zgubił dwójkę swoich dzieci. W poszukiwaniach pomaga mu najlepszy przyjaciel, który okazuje się być faunem. Czy skacowany rodzic zdoła odnaleźć swoje dzieci?
"Katharsis" - mocno niepokojący, opowiada o niebytach, które chcą przejąć ziemię. W "Przeczywistości" mamy do czynienia z reinkarnacją, "Chomcio Paluch", początkowo zabawny, szybko staje się historią morderczą, z chomikiem, świnką morską i kurczakiem w roli głównej. I na koniec "Czarna kawka". Czy chłopiec rozmawiający z kawką jest chory, nawiedzony a może jeszcze inna jest jego historia?
Jak widać, rozrzut autora co do tematyki jest ogromny. Jestem pod wrażeniem jego wyobraźni, swobodnego tonu wypowiedzi, siły przekazywanych między wierszami informacji. Nie spotkałam się jeszcze z tak pokręconymi historiami. Czysta abstrakcja, połączenie absurdu z komizmem, a przy tym mnóstwo prawd o nas samych. Połączenie irlandzkich klimatów z blokowiskiem w Żarnowie robi duże wrażenie, a zaproponowana przez Marka Zychle podróż na kanapie może doprowadzić do schizofrenii. Polecam osobom, które lubią wyzwania, nie boją się nietypowej formy i lubią szukać w opowieści drugiego dna. "Przeczywistość" nie jest lekturą typowo rozrywkową, trzeba się przy niej skupić i pochylić, lecz mimo wszystko jest także dobrą zabawą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie krępuj się! Powiedz co o tym sądzisz:)