" John stał i wpatrywał się w Liama z przerażeniem. Po chwili podbiegł do niego, ukląkł obok i zawołał:
- Liam! Co się dzieje? Jak ci pomóc?
Liam wyciągnął drżące palce ku dłoni Johna.
-Pomóż mi....- wychrypiał. - Pomóż mi, John, na miłość boską....Coś mnie wciąga do środka."
Tytuł oryginalny: House of Bones.
Wydawnictwo: Replika
Rok wyd: 2011
Stron:285
Kraj:Wielka Brytania
Opisałam też: "Niewinna krew"
John to młody mężczyzna, który marzy o tym, by występować na scenie grając rocka. Jednak życie nie jest lekkie, jego mam miała wylew, tata zapracowuje się jeżdżąc taksówką a młodsza siostra ma wszystko gdzieś. Jako odpowiedzialny człowiek, John, zamiast jak większość jego kolegów, spędzać wakacje na nic nie robieniu, postanawia zatrudnić się na czas wakacji w agencji nieruchomości. I już pierwszego dnia naraża się właścicielowi, wydając klucze od jednego z domów pewnemu mężczyźnie. Gdy w wiadomościach słyszy, że ów mężczyzna od klucza zaginął, postanawia sprawdzić odwiedzany przez niego dom. I tak zaczyna się Johna koszmar.
Inspektor detektyw Carter z londyńskiej policji zostaje wezwany na przedmieścia Londynu, gdzie w pewnym domu robotnicy dokonujący rozbiórki znajdują ludzkie szkielety. Żeby było ciekawiej, szkielety znajdują się w zamurowanym pomieszczeniu, do którego nikt nie miał dostępu. Co przerażające, część szkieletów jest jakby wmurowana w cegły.
Jak łatwo się domyślić, oba wątki są ze sobą ściśle powiązane. John w trakcie przeglądania domów z listy właściciela agencji, dochodzi do etapu, z którym nijak nie może sobie poradzić. Ściany wciągające ludzi, tropiący go dziwny prześladowca, starodawna magia druidów.
Czytając książkę, z przewróceniem każdej strony, obiecywałam sobie, że to jest moja ostatnia książka pana Mastertona. Nie mam pojęcia czemu w końcu ją doczytałam. Czytałam już słabe powieści tego pana, ale ta przeszła samą siebie. Jest nudna, rozłazi się w szwach, niewiarygodna, postaci są płaskie a akcja zamiast straszyć, śmieszyła. Jedyne co mnie przeraziło, to fakt, że praca w agencji nieruchomości może być taka niebezpieczna:) Dobrnęłam do końca z mocnym postanowieniem, że nigdy więcej. A tam czekały na mnie trzy opowiadania. No i znowu zwątpiłam. Jak to możliwe, że ten sam autor w jednej chwili pisze niesamowity chłam, a w następnej tworzy taką historię, która wręcz wciąga na strony kartek?
"Domu kości" nie będę polecała nikomu, bo nie mogę tego zrobić z czystym sumieniem. Dla mnie to była totalna pomyłka, ale może dla kogoś, kto nie czytuje zbyt często horrorów, książka okaże się ciekawa. Natomiast polecam trzy opowiadania zamieszczone na końcu książki, a zwłaszcza "Kształt bestii".
Czytam fantastykę
Wyzwanie biblioteczne
Europa da się lubić
Z literą w tle
Grunt to okładka
"Domu kości" nie będę polecała nikomu, bo nie mogę tego zrobić z czystym sumieniem. Dla mnie to była totalna pomyłka, ale może dla kogoś, kto nie czytuje zbyt często horrorów, książka okaże się ciekawa. Natomiast polecam trzy opowiadania zamieszczone na końcu książki, a zwłaszcza "Kształt bestii".
Czytam fantastykę
Wyzwanie biblioteczne
Europa da się lubić
Z literą w tle
Grunt to okładka
Na pewno przeczytam, by poznać te opowiadania Mastertona.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z recką. Mnie również ta powieść nie podeszła. No, ale ja z zasady wolę thrillery Mastertona od horrorów, które zajeżdżają mi taką miałką klasą B.
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam i niestety jest bardzo przeciętna, a szkoda, bo lubię twórczość Mastertona.
OdpowiedzUsuńEch...
OdpowiedzUsuńA szkoda...
Bardzo nastrojowa okładka :3
Zgadzam się z Twoją recenzją. Masterton jest bardzo nierówny, a Dom kości jest wyjątkowo nie udany :)
OdpowiedzUsuńFajne jak ktoś ma ochotę podcinać sobie żyły. Elegancko wpasowuje się w ten klimat. Czytałem i potwierdzam - straszna lipa...
OdpowiedzUsuńwłaśnie z nim to tak jest - raz lepiej raz gorzej...mój brat na pewno czytał jako meega fan, ja niekoniecznie...zostanę przy sprawdzonych tytułach;)
OdpowiedzUsuńChyba na razie będę sięgać po starsze powieści tego autora, do tej pory przeczytałam tylko "Festiwal strachu".
OdpowiedzUsuńA ja do tej pory jeszcze nic Mastertona nie czytałam. Wstyd? Być może, ale ja nie przepadam za horrorami :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie czytałam horroru, ale też mnie do nich specjalnie nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńSzkoda Twojego czasu na tę książkę, dobrze, że chociaż zamieszczone z tyłu opowiadania zrekompensowały nieco niesmak.