"Nie można powstrzymać się od czucia tego, co się czuje. Uczucia są jak koty (dziadek lubił powtarzać to zdanie). Możesz je kochać, możesz podziwiać, mogą doprowadzić cię do szaleństwa, ale w żaden sposób nie możesz nic z tym zrobić. Koty i uczucia działają poza królestwem kontrolowanym przez człowieka."
Tytuł oryginału: Bad things.
Wydawnictwo: Albatros
Rok wyd:2012
Stron:439
Kraj:Wielka Brytania
|
Ciężko przeżyć coś takiego. Małżeństwo Carol i Johna rozpada się. Ona wyjeżdża, on jeszcze zostaje. Pije. Rozpacza. W końcu sprzedaje dom, wyrusza w podróż bez celu. Ląduje w Oregonie, gdzie w nadmorskiej miejscowości pracuje jako kelner. Powoli staje na nogi, udaje kogoś innego, przeszłość zamknął w szczelnej szkatułce i tylko czasami, nocą, wracają koszmary. Minęły trzy lata od tragedii i nagle John dostaje maila :
"wiem co się stało". Początkowo mężczyzna nie zwraca na niego uwagi, właśnie zaczynają się kłopoty córki właściciela baru, w którym John pracuje, więc John skupia się na na pomocy dziewczynie. Jej chłopak wdał się w interes narkotykowy, zgarnął i narkotyki, i kasę. Teraz jego życie wisi na włosku. Kiedy John dostaje drugą wiadomość, w której ktoś go informuje, że wie, jak zginął jego syn, postanawia wrócić do Black Ridge, by spotkać się z nadawczynią wiadomości, Ellen. Kobieta jest przerażona, ktoś ją prześladuje, ktoś zabił jej męża. Co łączy śmierć jej męża ze śmiercią małego Scotta? Jak wpłynie na Johna powrót do domu?
Ciężko sklasyfikować tę książkę. Wątek z handlarzami narkotyków nadaje książce sensacyjnego tempa i akcji. Wątek śmierci małego chłopca i dochodzenia do tego, co się dzieje w miasteczku ma charakter bardzo mistyczny. Prześladowanie Ellen, przerażenie, osaczenie przypomina thriller. W ostatecznym rozrachunku chyba można ją nazwać książką grozy, chociaż nie jest to groza naprawdę przerażająca. Niewątpliwie książka ma niesamowity nastrój, wzbudza niepokój i czasami człowiek zaczyna się rozglądać wokół siebie.
Mała mieścina, w której wszyscy się znają, położona wśród lasów nad jeziorem. Wczesnym wieczorem miasteczko sprawia wrażenie wyludnionego, ulice świecą pustkami, każdy szybko przemyka do domu, by udawać, że nic się nie dzieje. Jednak każdy przyjezdny wyczuwa atmosferę zagrożenia, zło czai się gdzieś w tym mieście. Coś się wydarzy, coś nadchodzi, coś chce kolejnych ofiar.
Bohaterowie są dobrze wykreowani, zwłaszcza John, który jest postacią ciekawą, z bogatą przeszłością. Zabrakło mi wyjaśnienia jednej kwestii, jednak nie mogę napisać jakiej. Całość wypada całkiem nieźle, zwłaszcza, gdy akcja przenosi się do miasteczka. Początek powieści jest mocny, później następuje zwolnienie tempa, poznajemy lepiej Johna, po czym po jego powrocie do Black Ridge następuje przyspieszenie zdarzeń. Autor nie ustrzegł się przed paroma dłużyznami, jednak nie są one zbyt męczące i nie psują odbioru książki. Fabuła spójna i wciągająca, styl lekki, bez zbędnych bluźnierstw i krwawych opisów. Ciekawa lektura, chociaż nie czytało mi się jej szybko.
Z czym mamy tu do czynienia? Morderstwa, pościgi, osaczenie, rozpacz, strach, narkotyki, atmosfera zagrożenia i czegoś nie z tej ziemi. Czegoś, co działa w ukryciu, napawa przerażeniem, sprawia, że nocne odgłosy wzbudzają głęboki niepokój.
Czytam fantastykę
Pod hasłem
Wyzwanie biblioteczne
W 200 książek dookoła świata
Czytam opasłe tomiska
W otchłani zła wygląda mi na ciekawy thriller, a choć rzadko sięgam po książki z tego gatunku nie znaczy, że go nie lubię. Kto wie, może kiedyś książka Smitha wpadnie mi ręce.
OdpowiedzUsuńPoczątek zmroził krew, ale potem już idzie w stronę, za którą nie przepadam...
OdpowiedzUsuńOstatnio na nowo zaczytuje się w literaturze z dreszczykiem, dlatego bardzo chętnie poznam powyższą pozycję, gdyż szalenie zaintrygowała mnie jej fabuła, a i twoja zachęcająca recenzja także zrobiła swoje :)
OdpowiedzUsuńJak będę miała nastrój na mroczne historie to wezwę pod uwagę ten tytuł :)
OdpowiedzUsuń