"Schowałem pistolet do kabury i wyciągnąłem z zestawu bicz ze srebrnego drutu. Nakazałem Jill, żeby się cofnęła pod drzwi, i strzeliłem z bicza w taki sposób, że srebrny drut okręcił się wokół klatki piersiowej mężczyzny, pętając jego ramiona. Następnie mocno pociągnąłem i mężczyzna upadł na dywan.Bezskutecznie zmagając się z drutem, który wpijał mu się w ciało, głośno przeklinał."
Tytuł oryginału: Descendant.
Wydawnictwo:Replika
Rok wyd:2014
Stron:326
Kraj:Wielka Brytania
|
Nie przepadam za książkami o wampirach. Wyjątkiem jest "Wywiad z wampirem", który to kiedyś połknęłam prawie, że w całości:) Do "Potomka" podchodziłam z dużym przymrużeniem oka i z pewną dozą nieufności. Jednakże kiedyś postanowiłam przeczytać wszystkie książki Mastertona a ta należała do niewielu już nieprzeczytanych. Jak zapewne się już domyśliliście, książka traktuje o wampirach. Jednak, i tu się mile zdziwiłam, autor przedstawia wampiry w zupełnie innym świetle.
Wampiry Mastertona nie mieszkają w trumnach, nie chowają się przed światłem i nie mają wystających kłów. Dzielą się na strzygi martwe i żywe. Martwe strzygi wyglądem nie różnią się od zwykłego człowieka, są może bardziej idealne, pociągające i eleganckie. Mogą, podając swoją krew, zainfekować innych ludzi i przemienić je w strzygi żywe, które są śmiertelne, dopóki pod koniec przemiany nie napiją się krwi swego stwórcy. Wtedy również stają się nieśmiertelne.Żywe wampiry rozpruwają ludziom klatkę piersiową, wyciągają serce i wypijają ich krew.
Akcja książki rozpoczyna się w 1944 roku w Antwerpii, gdzie coraz częściej znajdowani są porozrywani członkowie belgijskiego ruchu oporu. W dopiero co wyzwolonym mieście ogarniętym chaosem, amerykańska armia nie może sobie poradzić z niewytłumaczalnymi mordami. W końcu ktoś kojarzy wydarzenia i wpada na pomysł wcielenia do wojska przeciętnego amerykańskiego młodego człowieka, Jamesa Falcona, który to okazuje się najlepszym specjalistą od zwalczania strzyg. Wcielony do wojska jako kapitan kontrwywiadu, James wraz z kapralem Litlle i jego psem tropiącym Frankiem, rozprawiają się z grasującymi w Antwerpii wampirami. Ucieka im jednak martwy wampir Dorin Duca.
Jest rok 1957. James żyje spokojnie wraz z żoną, kiedy do jego drzwi pukają agenci M16. Jego wiedza i umiejętności potrzebne są w Londynie, gdzie doszło już do dziesiątek ofiar. Jak tym razem poradzi sobie James?
Historię poznajemy dzięki Jamesowi, który opowiada nam swoje potyczki ze strzygami pięćdziesiąt lat po wydarzeniach w Anwerpii. Muszę przyznać, że jego opowieść naładowana jest krwawymi szczegółami, które nie każdemu mogą przypaść do gustu. Pełno tu krwi, rozprutych flaków i innych niezbyt przyjemnych detali. Książkę czyta się bardzo szybko, dzięki lekkiemu stylowi autora oraz krótkim rozdziałom. No i galopującej akcji, gdyż tutaj praktycznie cały czas coś się dzieje. Zakończenie mnie zaskoczyło, za co duży plus. Jak również plus za wykreowane stwory. W takie wampiry byłabym skłonna nawet uwierzyć:)
Główny bohater to połączenie księdza z żołnierzem, człowieka spokojnego i jednocześnie pełnego energii, sentymentalnego, lecz potrafiącego zadawać okrutne tortury. Przez większość książki czułam sympatię do bohatera, chociaż zdarzały się momenty, kiedy mnie brzydził. Ale to dobrze. Oznacza, że autor wykreował postać z krwi i kości, która wzbudza różne emocje.Książka mile mnie zaskoczyła, choć początkowe strony mnie nie zachęcały. Obawiałam się typowej historii o wampirach, a te, jak już pisałam, wcale mnie nie pociągają i bardziej śmieszą, niż straszą. Czy książka mnie przyprawiła o dreszcze? Nie, chociaż był jeden moment w parku, kiedy się otrząsnęłam. Mimo braku dreszczy książkę czytałam z zainteresowaniem i napięciem, więc chyba warto po nią sięgnąć:)
Wampiry Mastertona nie mieszkają w trumnach, nie chowają się przed światłem i nie mają wystających kłów. Dzielą się na strzygi martwe i żywe. Martwe strzygi wyglądem nie różnią się od zwykłego człowieka, są może bardziej idealne, pociągające i eleganckie. Mogą, podając swoją krew, zainfekować innych ludzi i przemienić je w strzygi żywe, które są śmiertelne, dopóki pod koniec przemiany nie napiją się krwi swego stwórcy. Wtedy również stają się nieśmiertelne.Żywe wampiry rozpruwają ludziom klatkę piersiową, wyciągają serce i wypijają ich krew.
Akcja książki rozpoczyna się w 1944 roku w Antwerpii, gdzie coraz częściej znajdowani są porozrywani członkowie belgijskiego ruchu oporu. W dopiero co wyzwolonym mieście ogarniętym chaosem, amerykańska armia nie może sobie poradzić z niewytłumaczalnymi mordami. W końcu ktoś kojarzy wydarzenia i wpada na pomysł wcielenia do wojska przeciętnego amerykańskiego młodego człowieka, Jamesa Falcona, który to okazuje się najlepszym specjalistą od zwalczania strzyg. Wcielony do wojska jako kapitan kontrwywiadu, James wraz z kapralem Litlle i jego psem tropiącym Frankiem, rozprawiają się z grasującymi w Antwerpii wampirami. Ucieka im jednak martwy wampir Dorin Duca.
Jest rok 1957. James żyje spokojnie wraz z żoną, kiedy do jego drzwi pukają agenci M16. Jego wiedza i umiejętności potrzebne są w Londynie, gdzie doszło już do dziesiątek ofiar. Jak tym razem poradzi sobie James?
Historię poznajemy dzięki Jamesowi, który opowiada nam swoje potyczki ze strzygami pięćdziesiąt lat po wydarzeniach w Anwerpii. Muszę przyznać, że jego opowieść naładowana jest krwawymi szczegółami, które nie każdemu mogą przypaść do gustu. Pełno tu krwi, rozprutych flaków i innych niezbyt przyjemnych detali. Książkę czyta się bardzo szybko, dzięki lekkiemu stylowi autora oraz krótkim rozdziałom. No i galopującej akcji, gdyż tutaj praktycznie cały czas coś się dzieje. Zakończenie mnie zaskoczyło, za co duży plus. Jak również plus za wykreowane stwory. W takie wampiry byłabym skłonna nawet uwierzyć:)
Główny bohater to połączenie księdza z żołnierzem, człowieka spokojnego i jednocześnie pełnego energii, sentymentalnego, lecz potrafiącego zadawać okrutne tortury. Przez większość książki czułam sympatię do bohatera, chociaż zdarzały się momenty, kiedy mnie brzydził. Ale to dobrze. Oznacza, że autor wykreował postać z krwi i kości, która wzbudza różne emocje.Książka mile mnie zaskoczyła, choć początkowe strony mnie nie zachęcały. Obawiałam się typowej historii o wampirach, a te, jak już pisałam, wcale mnie nie pociągają i bardziej śmieszą, niż straszą. Czy książka mnie przyprawiła o dreszcze? Nie, chociaż był jeden moment w parku, kiedy się otrząsnęłam. Mimo braku dreszczy książkę czytałam z zainteresowaniem i napięciem, więc chyba warto po nią sięgnąć:)
Książka wydana w 2006 roku pod tytułem "Pogromca wampirów" przez wydawnictwo Rebis.
Czytam fantastykę
Wyzwanie biblioteczne
W 200 książek dookoła świata
Klucznik
Niestety nie w moim guście, jakoś nie mam ochoty na wampiry no i nie przepadam za samą twórczością Mastertona.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za twórczością Mastertona niestety, więc raczej nie przeczytam tej książki.
OdpowiedzUsuńNie dla mnie. ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem kiedy wrócę do twórczości Mastertona, ale na pewno to zrobię. Choć akurat wampiry średnio mnie ciekawią.
OdpowiedzUsuńCzytałam, ale pod tym drugim tytułem. To jest beznadziejne, że książki publikowane są pod rożnymi tytułami. Powyższa pozycja nie jest pierwsza...Często takie sytuacje wprowadzają czytelnika w błąd :(
OdpowiedzUsuńNie zliczę ile razy dałam się na to nabrać, zwłaszcza przy książkach Gerritsen:)
UsuńMastertona czytałam do tej pory jedną książkę, a dokładnie był to zbiór opowiadań, który miło wspominam, chociaż to słowo nie brzmi dobrze biorąc pod uwage treści tamtej publikacji :) Co do tej książki przedstawionej przez Ciebie, myślę, że kiedyś przeczytam.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Mastertona! Jednak nie lubię czytać kilku jego książek pod rząd, bo idzie zwariować od monotonności. Co do niego i wampirów to polecam "Krew Manitou" też całkiem niezłe. :)
OdpowiedzUsuńA ja się jakoś w Mastertonie zakochać na dobre nie umiem. Pisze całkiem względne czytadła wg mnie, ale jeszcze nigdy mnie nie porwał wykreowaną przez siebie fabułą.
OdpowiedzUsuńEwa, ja też nie jestem zakochana w jego książkach:) Czytam z sentymentu, bo to jego horrory czytałam jako jedne z pierwszych.
Usuńmnie też nie wystraszyła, ale bardzo mi się podobała, szczególnie te nawiązania do "prawdziwych wydarzeń" i tego jak ludzie odbierają wampiry;)
OdpowiedzUsuńTak, wampiry są fajnie przedstawione i to mnie do książki przekonało:)
Usuńaż chciałoby się więcej informacji o nich ;)
Usuń