"-Nic dobrego nas tu nie czeka, chłopie - powiedział Merowski, po czym opróżnił piąty kieliszek z rzędu. Czuł, że to dopiero rozgrzewka, a noc będzie długa. - Gwarantuję ci, że będzie tak, jak w Lyon-Bron. Francuzy szkoliły nas, szkoliły, a w bitwę wypuścić nie chciały. Tak i tutaj, zobaczymy niemiecki samolot jak świnia niebo."
Wydawnictwo: Bellona
Rok wyd:2014
Stron:524
Kraj: Polska
|
O czym książka jest, każdy pewnie wie. Dywizjon 307, zwany Lwowskimi Puchaczami. Polscy lotnicy ogarnięci zgorzknieniem i niemocą uczestniczenia w lotach bojowych. Gorsze maszyny. Bariera językowa. Marazm. I dwóch narwańców, którzy swoimi wyskokami urozmaicają nudne życie w bazie lotniczej.
Feliks Essker zwany Lucky i Leon Merowski, przez "herbaciarzy" nazywany Merowingiem. Para, która wykończy każdego brytyjskiego dowódcę. Najlepsi przyjaciele. Świetny pilot i jego nawigator. Osoby z charyzmą, odwagą i patriotyzmem wzbudzający podziw lub zazdrość innych pilotów. Ludzie, którzy chcą walczyć za ojczyznę, mężczyźni, którzy czują się pomijani, gorzej traktowani, odsunięci na margines w momencie, kiedy mogliby strącać wrogie samoloty. Pozostaje im tylko picie, rozruby i ciągłe utarczki z przełożonymi, co nie poprawia wizerunku Polaków w oczach angielskiej obsady lotniska. W końcu jednak nadchodzi ich czas i obaj pokażą na co ich stać.
W książce występuje dość spora liczba bohaterów, Polaków, jak i Anglików, co początkowo stwarzało mi problemy z ogarnięciem kto jest kim. Każdy z bohaterów ma cechy wyróżniające go z tłumu, dlatego też po jakimś czasie w końcu udało mi się ich odróżniać:) Kilku polubiłam, kilku mnie wkurzało, paru wzbudzało podejrzenia. Książka jest tworem sensacyjnym, więc musiał się takowy wątek znaleźć. Tutaj dotyczy to poszukiwań zdrajcy, szpiega, który uszkadza maszyny powodując śmierć lotników. Moje podejrzenia skupiły się na zupełnie innej osobie, zatem rozwiązanie było dla mnie zaskoczeniem. W ogóle końcówka książki ma mocne tempo i multum akcji tak zamotanej, że ciężko się domyślić rozwiązania.
Książka napisana jest lekkim stylem, z bardzo dostępnym słownictwem dotyczącym samolotów i ich działania. Nie czułam się zagubiona, lecz tak jak pisałam na początku, wolałam, gdy akcja skupiała się na naziemnych przygodach bohaterów. A tych nie brakowało. W powieści dzieje się całkiem sporo, nie ma zbędnych opisów, wątki się przeplatają, tworząc ciekawą opowieść o bohaterstwie, zdradzie, przyjaźni i miłości.
"Turkusowe szale" to bardzo udana powieść wojenno-sensacyjna, w której każdy może znaleźć coś dla siebie.
Polacy nie gęsi...
Pod hasłem
Grunt to okładka
Wyzwanie biblioteczne
W 200 książek dookoła świata
Czytam opasłe tomiska
Po świetnej "Kasacji" chętnie sięgnę po inne książki Mroza. :)
OdpowiedzUsuńJa także zauroczona ''Kasacją'' mam ochotę na inne dzieła autora, dlatego chętnie zapoznam się z niniejszą pozycją.
UsuńŚwietna powieść, której patronowałam medialnie. Mróz jest nie do pobicia :)
OdpowiedzUsuńKsiązka czeka u mnie na półce, niedługo ją przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńChciałabym przeczytać, Mrozowi ponoc każda książka wyszła.
OdpowiedzUsuńNie znam twórczości tego pana. i zaczynam coraz bardziej żałować... Choć książki wojenne zazwyczaj mnie przygnębiają to jednak jeśli wpadnie mi w ręce to przyjrzę jej się bliżej .:-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam! Ciut mniej niż "Parabellum", ale i tak jest super. :)
OdpowiedzUsuńJeszcze przede mną, ale z pewnością ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJa z pewnością sięgnę po kryminały i fantastykę tego autora ;) Wojenne książki to nie moje klimaty ;)
OdpowiedzUsuń