„To
jest właśnie jedna z tych rzeczy, które oni robią. Zmuszają do
tego, żeby człowiek zabijał sam w sobie.”
Wydawnictwo: Wielka
Litera
Rok wyd:2017
Stron:368
Kraj: Kanada
„Wydawało nam
się, że mamy wielkie problemy. Skąd mieliśmy wiedzieć, że
jesteśmy szczęśliwi?”
Republika
Gilead. Czas nieokreślony. Miejsce akcji: byłe Stany Zjednoczone.
Dla mieszkańców Republiki świat, jaki znamy, przestał istnieć.
Swoboda obyczajów, coraz większa niezależność kobiet, powolna
degradacja środowiska naturalnego oraz coraz mniejszy przyrost
naturalny, doprowadziły do tego, że władzę nad krajem w
niezauważalny, acz bardzo skuteczny i podstępny sposób, przejęło
środowisko radykałów religijnych. Powrót do korzeni, życie
według Biblii, w ich wykonaniu tworzy świat, w którym życie
kobiet sprowadza się do służby a stosunki międzyludzkie zupełnie
pozbawione są uczuć. To świat z koszmaru każdej kobiety. Świat,
który powstał, by „chronić” kobiety przed złem. Czy
chciałabym być chroniona? Dziękuję, raczej nie.
Freda
miała kiedyś normalne życie. Kochającego i kochanego męża,
śliczną córeczkę, pracę, przyjaciółkę i imię, które teraz
jest zakazane. Miała wszystko, choć nie zdawała sobie z tego
sprawy. Powoli straciła wszystko, stając się przedmiotem służącym
do prokreacji. Należy do Komendanta i to właśnie jemu ma urodzić
dziecko. Jako Podręczna należy do grupy mającej najmniejszą
swobodę. Nie może czytać, nie może pisać, nie ma prawa się
odzywać bez pozwolenia, nie ma prawa patrzeć ludziom w oczy. Jej
świat ograniczają białe skrzydła czepka. Z pokoju może wychodzić
tylko raz dziennie, na zakupy, gdzie za pieniądze służą talony z
rysunkami produktów. Jej podstawowym zadaniem jest poczęcie
dziecka, które później zostanie jej zabrane. A wszystko to w imię
wyższego dobra i ochrony czci kobiet.
Świat
wykreowany przez autorkę przeraża głównie realizmem. Historia
opowiedziana przez Fredę w sposób spokojny, pozbawiony uczuć,
relacjonujący na zimno wszystkie fakty, sprawia koszmarne wrażenie,
choć w całej książce nie znalazłam żadnych drastycznych
momentów. Dużym plusem jest przeplatanie teraźniejszości z
przeszłością, choć przebiega to dość chaotycznie, sprawia, że
lepiej poznajemy główną bohaterkę i targające nią emocje.
Bardzo dobrze oddane jest niezauważalne dla zwykłych obywateli
powolne przejmowanie władzy przez radykałów i szok, iż wszystko
poszło w takim kierunku. Tak jak nam, Fredzie też wydawało się,
iż niemożliwe są aż tak drastyczne zmiany. Aż nadszedł dzień,
w którym musiała spróbować ratować swoją rodzinę, co niestety
się jej nie udało. Atak na Kongres, zabicie wszystkich członków
rządu, całkowite przejęcie władzy, stworzenie własnej siły
militarnej. Całkowita i absolutna kontrola nad wszystkim i
wszystkimi.
Bank
Myśli Synów Jakuba – organizacja rasistowska, tępiąca inne
narodowości. Fanatycy religijni mordujący wyznawców innej wiary.
Dyktatorzy, wcielający w życie swoją wizję Starego testamentu.
Pocieszające jest to, iż są tacy, którzy próbują z tym walczyć.
Istnieje podziemie, które stara się niweczyć ich plany. Mayday –
to słowo niesie strach i nadzieję.
Główna
bohaterka nie przypadła mi do gustu. O wiele większą sympatię
wzbudzała we mnie jej przyjaciółka Moira, która nigdy nie wyzbyła
się buntu. Freda była jak dla mnie zbyt bierna, idąca z prądem,
całkowicie poddana. Oczywiście jestem w stanie zrozumieć, iż
właściwie nie miała wyjścia i chcąc przeżyć musiała robić
wszystko, co jej nakazano. Zabrakło mi w niej jednak tej iskry, tego
wewnętrznego sprzeciwu wobec losu. Żal mi było właściwie
wszystkich kobiet, należących do różnych grup zadaniowych. Nawet
Żon, które teoretycznie miały najwięcej swobody, w praktyce żyły
w związkach bez miłości, musiały uczestniczyć w rutuale
zapładniania, patrzeć, jak jej mąż wykorzystuje inną kobietę.
Ich życie było puste, pozbawione głębi i radości. A życie
Gospożony? Właściwie przypomina życie większości kobiet z
dawnych czasów, kiedy to kobieta miała siedzieć w domu, rodzić
dzieci i zaspokajać wszelkie potrzeby swojego Pana Męża. Marty z
kolei to nic innego jak gospodynie domowe z ograniczonymi prawami.
Podręczne za to są niewolnicami, pogardzanymi przez Marty,
traktowane z niechęcią i nadzieją przez Żony. Jedynymi kobietami,
których nie było mi żal były opiekunki w obozie przejściowym,
które bardzo przypominały blokowe w obozach jenieckich.
Jeśli
chodzi o akcję, to ta praktycznie nie istnieje. Bardzo powoli
poznajemy rzeczywistość Fredy, istniejące zasady i otaczający ją
świat. Świat dość ograniczony, bo nie wychodzący poza trasę jej
spacerów. Niewiele można się dowiedzieć o całej reszcie
społeczeństwa, warunków panujących poza obrębem zainteresowań
bohaterki czy nastrojach panujących chociażby wśród otaczających
ją ludzi. Mimo to możemy sobie mniej więcej wyobrazić jak to
wszystko wygląda. Witryny sklepowe oznaczone rysunkami zamiast
napisów, maszyny drukujące treści religijne, mury obwieszone
ciałami nauczycieli, lekarzy i dywersantów, liczne punkty kontrolne
na terenie całego miasta, wszechobecne widmo obserwujących Oczu. I
strach nie opuszczający nas nawet na chwilę.
Czy
powieść mi się podobała? I tak, i nie. Tak, bo naprawdę jest
bardzo realistyczna. Autorce udało się wzbudzić przerażenie nie
używając brutalnych opisów. Pokazać, jak łatwo wszystko się
może wymknąć spod kontroli. Sprawić, że zaczęłam się
doszukiwać zmian zagrażających mojej wolności.
Nie,
gdyż zabrakło mi w tym wszystkim uczuć. Bohaterka przekazuje
wszystko w sposób bardzo zimny, jakby nie dotyczyło to jej życia.
Nie potrafiłam jej polubić a tym samym nie byłam w stanie jej
współczuć. Oczywiście, przerażał mnie jej los, lecz to
przerażenie pozbawione było głębi współodczuwania, jeśli
wiecie o co mi chodzi. Poza tym nie podobało mi się zakończenie
otwarte, ale to akurat nie podoba mi się nigdy:)
„Opowieść
podręcznej” będę jednak polecała. To dobrze napisana,
przemyślana powieść, która daje do myślenia, budzi lęk i
pozostaje gdzieś w tyle głowy na dłużej. Nie jest to lekkie
czytadełko, przy którym można się zrelaksować a powieść przez
duże P.
Recenzja napisana dla
Klik |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie krępuj się! Powiedz co o tym sądzisz:)