"- To nie byli ludzie. Są gorsi od zwierząt. Zwierzęta nie mordują dla samego zabijania."
Wydawnictwo: SQN
Tłumaczenie: Monika Wiśniewska
Rok wydania: 2018
Ilość stron:413
Kraj: Stany Zjednoczone
Od jakiegoś czasu staram się nie wczytywać w opisy na tyłach okładek, gdyż już zbyt wiele razy psuło mi to przyjemność lektury. Z tego też powodu książka prawie zawsze jest dla mnie niespodzianką. Biorąc "Oblubienicę morza" do recenzji spodziewałam się babskiej literatury, która być może wyciśnie ze mnie parę łez, być może mnie wkurzy ckliwością, być może okaże się typowo romantyczną opowieścią z historią w tle. Moje oczekiwania nie były zbyt duże, jednak skusiłam się, bo latem lubię odsapnąć od thrillerów. Niebagatelny był także fakt, że znam debiut autorki. "Drzewo migdałowe" zrobiło na mnie swego czasu spore wrażenie. Ty, razem autorka, amerykańska Żydówka, absolwentka studiów bliskowschodnich, napisała powieść wespół z Palestyńczykiem urodzonym w obozie dla uchodźców w Libanie. Może gdybym znała ten fakt i wczytała się dokładniej w opis, nie przeżyłabym takiego zaskoczenia fabułą powieści. I od razu muszę Wam powiedzieć, że zaskoczenie jest całkowicie na plus, gdyż książka okazała się naprawdę bardzo dobra. Ale do rzeczy:)
Niezależnie od siebie przez większość powieści poznajemy historię trojga ludzi. Sara, wraz z ojcem musiała uciekać z Moskwy w efekcie prześladowań, jakich doświadczali Żydzi zamieszkujący Rosję w czasach przedwojennych. Jej życie przez wiele lat było sielanką, gdyż ojciec prowadził dochodowy interes, miała piękny dom, kochającą rodzinę i wielkie możliwości. Czas dojścia Lenina do władzy stał się dla wielu Żydowskich rodzin zamieszkujących Rosję czasem całkowitego upadku. Prześladowani, pozbawieni majątku, żyjący na skraju nędzy, w ciągłym strachu przed więzieniem. Kiedy do domu Sary wchodzi milicja a jej matka zostaje zastrzelona, dziewczyna zostaje przeszmuglowana na teren Palestyny, gdzie dostają pomoc od człowieka, który kiedyś prowadził interesy z jej ojcem.
Rebeka ma osiemnaście lat, wywodzi się z bogatej izraelskiej rodziny i mieszka w Stanach Zjednoczonych. Kilka ostatnich lat spędziła na uczelni w Izraelu, przy okazji tkwiąc w związku, który okazuje się toksyczny. Czarę przepełnia moment, w którym jej narzeczony uderza arabską służącą. Rebece otwierają się oczy na otaczający ją świat, niesprawiedliwość i krzywdę, jaką jej naród wyrządza innemu narodowi. Postanawia z tym walczyć.
" - Zaślepiła nas nazistowska nienawiść, nie dostrzegaliśmy tego, co robimy innym ludziom. Uważaliśmy, że wszyscy są tacy sami, czy to w nazistowskich Niemczech, czy Palestynie. Albo my, albo oni."
"Oblubienica morza" to wielowarstwowa opowieść o miłości ponad podziałami, o nienawiści pomiędzy narodami, walce ze stereotypami, dążeniu do lepszego życia. O wielkim bogactwie i niewyobrażalnej biedzie. To historia ludzkich losów po kilku stronach barykady, nie opowiadająca się po żadnej ze stron, ukazująca bezmiar niesprawiedliwości, bezsens i okrucieństwo wojny oraz moc uczuć, nad którymi człowiek nie jest w stanie zapanować. To opowieść o lojalności, przepięknie opisująca miłość dziecka do rodziców, oddanie, jakie łączy wszystkich członków rodziny połączonej wspólną tragedią. Wątek Ameera podobał mi się najbardziej, gdyż takie oddanie i miłość łącząca rodzinę jest teraz naprawdę rzadkością. Powieść kręci się oczywiście także wokół miłości pomiędzy ludźmi innej narodowości, miłości zakazanej, przeczącej logice, takiej, która może się spełnić tylko wtedy gdy otoczenie wykaże się mądrością i tolerancją.
Jestem pod wrażeniem tej książki. Przeniosła mnie do zupełnie innego świata, świata, w którym nie chciałabym żyć. Ukazała mi kawałek historii, o której nie miałam pojęcia. Pozwoliła przeżyć kilka godzin mocnych wzruszeń. Zabrała mnie w podróż w czasie i przestrzeni, przywiązała do swoich bohaterów i dała nadzieję na to, że ludzie potrafią się wznieść ponad swoje uprzedzenia. Polecam.
========================================================================
29 listopada 1947 roku Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych przyjęło Rezolucję nr 181 w sprawie podziału Palestyny.
W myśl tej Rezolucji, Tel Awiw (230 tys. mieszkańców) miał wejść do
państwa żydowskiego, natomiast Jafa (101 tys. mieszkańców) do państwa
arabskiego. Jednakże Arabowie odrzucili plan ONZ i wywołali wojnę domową. W trakcie jej trwania, 25 kwietnia Żydzi zajęli Jafę, a arabskich mieszkańców wygnali.
W kwietniu 1949 nastąpiło połączenie Tel Awiwu z Jafą w jedną aglomerację, do której włączono także opuszczone podczas wojny arabskie wioski Asz-Szajch Muwannis, Al-Dżammasin i Sumajl.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu SQN
W kwietniu 1949 nastąpiło połączenie Tel Awiwu z Jafą w jedną aglomerację, do której włączono także opuszczone podczas wojny arabskie wioski Asz-Szajch Muwannis, Al-Dżammasin i Sumajl.
Port Tel Awiw |
Za książkę dziękuję Wydawnictwu SQN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie krępuj się! Powiedz co o tym sądzisz:)