Pan Urbanowicz niezmiernie mnie zaskoczył. Oczywiście, domyślałam się, że powieść mi się spodoba, gdyż czytałam wcześniej sporo recenzji, mimo wszystko jednak nie sądziłam, że książka będzie aż tak dobra. Zwracam honor Panie Autorze:)
Co przede wszystkim wywarło na mnie duże wrażenie, to budowanie klimatu, które przebija tutaj niejeden przeczytany przeze mnie horror. Powolne wprowadzanie czytelnika w świat, który nie różni się niczym od naszego świata. Świat, w którym każdy z nas, pewnie nie jeden raz, miał wrażenie, iż zauważył coś kątem oka lecz później to zignorował. Autor bardzo mocno opiera się na drzemiących w ludziach lękach i obawach. I powiem jedno. Na pewno nie pojadę na Suwalszczyznę i podejrzewam, że w ogóle do lasu długo już nie wejdę. Atmosfera stworzona przez pisarza wyjątkowo mocno działała na moją wyobraźnię, właśnie ze względu na te początkowe niedomówienia. Szelest kroków, pęknięcie gałązki, widziana kątem oka postać, odbicie w lustrze, dziwne cienie na fotografii. Kiedy dołączyć do tego niesamowicie plastyczne i szczegółowe opisy otaczającej bohaterów przyrody, przywołać stare legendy i wierzenia, dodać trochę metafizycznych zdarzeń, otrzymujemy świetnie napisaną powieść grozy, która mocno oddziałuje na podświadomość i pobudza ukryte lęki.
Karolina i Tomek. Dwie skrajnie różne osobowości, które od trzech lat są w stałym związku. Niestety, coś się przestało układać, coraz częściej dochodzi do kłótni a każde z nich ma coraz mniej satysfakcji z tego układu. Karolinie jednak szkoda zakończyć tego związku, dlatego też postanawia wyciągnąć swojego chłopaka na wycieczkę, gdzie ma nadzieję odświeżyć ich uczucia. Trafiają do małej wioski położonej na Suwalszczyźnie, gotowi spędzić kilka dni na pieszych wycieczkach. Właściwie to ona jest gotowa, bo on kompletnie nie ma na to ochoty.
Od samego początku widać, że ten związek nie działa na zasadach partnerskich. Tomek nie wywarł na mnie pozytywnego wrażenia, uważałam go za niedojrzałego dupka i aż dziw brał, że taka poukładana dziewczyna jak Karolina, nadal tkwi u jego boku. No cóż, miłość nie wybiera. I choć później trochę zmieniłam na jego temat zdanie, to do końca nie wywoływał u mnie zbyt wielkiej sympatii. Karolinę natomiast polubiłam od razu i nie, nie dlatego, że jestem tej samej płci.
Kreacja bohaterów jest bardzo dobra. Pogłębione portrety psychologiczne ukazują nam postaci trójwymiarowe i bardzo wiarygodne, przede wszystkim zaś różnorodne. Karolina to dziewczyna spokojna, poważna, skora do pomocy i mocno religijna. Tomek z kolei to typowy luzak, skory do agresji i nieodpowiedzialny, student matematyki, który nie wierzy w nic, czego nie da się udowodnić. Skrajnie różne charaktery tej pary sprawiają, że ukazane tu relacje pomiędzy nimi a także pomiędzy innymi bohaterami są bardzo realistyczne. Naprawdę świetna robota autora przy tworzeniu postaci.
Pan Urbanowicz swoją opowieść przekazuje w formie narracji trzecioosobowej, używając przy tym w dialogach języka potocznego, który może nie każdemu przypadnie do gustu. Moim zdaniem bardzo to pasuje do zachowania bohaterów i inne słownictwo brzmiałoby pewnie sztucznie. Jedyne, co mnie czasami raziło, to zmiękczanie słów np."rączki", "nóżki" w odniesieniu do Karoliny. Jakoś mi to dobrze nie brzmiało, na szczęście nie występuje to zbyt często. I to właściwie jedyna rzecz, która mnie w powieści raziła.
Czytając "Gałęziste" poczułam się całkowicie przeniesiona w opisywany świat. Pochłonął mnie las, przeraziły jeziora, niepokój budziła każda pojawiająca się nowa postać. Dzięki autorowi czułam się tak, jakbym osobiście zwiedzała piękną Suwalszczyznę, choć nad tym zwiedzaniem wisiał czarny cień niepewności. Pomieszanie legend, baśni, starodawnych wierzeń oraz dyskusji na temat wiary dało pożądany efekt. Zwłaszcza, że okraszone jest niesamowicie plastycznymi, realistycznymi opisami, które pobudzają wyobraźnię. Bohaterom przyjdzie się zmierzyć z nieopisanym strachem, niewyjaśnionymi zjawiskami, z czymś, co pragnie ich śmierci. Jak walczyć z czymś, co ma tak nieograniczoną władzę?
"Gałęziste" to powieść, która powinna zaspokoić każdego fana powieści z dreszczykiem. Klimatyczna, pięknie umiejscowiona, napisana z polotem i wyczuciem. Czyta się ją bardzo szybko, pomimo tego, iż zawiera sporo opisów. Ja, szczerze mówiąc, nie bardzo lubię długie opisy, tutaj jednak mają one ogromne znaczenie, gdyż idealnie wprowadzają nastrój powoli narastającego napięcia, które z czasem staje się otoczką dla dotykającej bohaterów przerażającej walki z ich najgorszymi lękami.
Dawno nie czytałam powieści grozy, która tak działałaby na moją wyobraźnię. Niesamowita atmosfera zagrożenia i wszechobecne tajemnice, splecione z obrazowymi opisami przyrody oraz przywoływanymi wierzeniami dało efekt, który podnosi włoski na rękach, każe baczniej się rozglądać i nasłuchiwać. A przy tym nie myślcie sobie, że zakończenie jest oczywiste. Nic z tych rzeczy. Byłam totalnie zaskoczona. Polecam serdecznie, gdyż moim zdaniem jest to kawał dobrego dreszczowca.
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wyd:2015
Stron:462
Kraj: Polska
|
Karolina i Tomek. Dwie skrajnie różne osobowości, które od trzech lat są w stałym związku. Niestety, coś się przestało układać, coraz częściej dochodzi do kłótni a każde z nich ma coraz mniej satysfakcji z tego układu. Karolinie jednak szkoda zakończyć tego związku, dlatego też postanawia wyciągnąć swojego chłopaka na wycieczkę, gdzie ma nadzieję odświeżyć ich uczucia. Trafiają do małej wioski położonej na Suwalszczyźnie, gotowi spędzić kilka dni na pieszych wycieczkach. Właściwie to ona jest gotowa, bo on kompletnie nie ma na to ochoty.
Od samego początku widać, że ten związek nie działa na zasadach partnerskich. Tomek nie wywarł na mnie pozytywnego wrażenia, uważałam go za niedojrzałego dupka i aż dziw brał, że taka poukładana dziewczyna jak Karolina, nadal tkwi u jego boku. No cóż, miłość nie wybiera. I choć później trochę zmieniłam na jego temat zdanie, to do końca nie wywoływał u mnie zbyt wielkiej sympatii. Karolinę natomiast polubiłam od razu i nie, nie dlatego, że jestem tej samej płci.
Kreacja bohaterów jest bardzo dobra. Pogłębione portrety psychologiczne ukazują nam postaci trójwymiarowe i bardzo wiarygodne, przede wszystkim zaś różnorodne. Karolina to dziewczyna spokojna, poważna, skora do pomocy i mocno religijna. Tomek z kolei to typowy luzak, skory do agresji i nieodpowiedzialny, student matematyki, który nie wierzy w nic, czego nie da się udowodnić. Skrajnie różne charaktery tej pary sprawiają, że ukazane tu relacje pomiędzy nimi a także pomiędzy innymi bohaterami są bardzo realistyczne. Naprawdę świetna robota autora przy tworzeniu postaci.
Pan Urbanowicz swoją opowieść przekazuje w formie narracji trzecioosobowej, używając przy tym w dialogach języka potocznego, który może nie każdemu przypadnie do gustu. Moim zdaniem bardzo to pasuje do zachowania bohaterów i inne słownictwo brzmiałoby pewnie sztucznie. Jedyne, co mnie czasami raziło, to zmiękczanie słów np."rączki", "nóżki" w odniesieniu do Karoliny. Jakoś mi to dobrze nie brzmiało, na szczęście nie występuje to zbyt często. I to właściwie jedyna rzecz, która mnie w powieści raziła.
Czytając "Gałęziste" poczułam się całkowicie przeniesiona w opisywany świat. Pochłonął mnie las, przeraziły jeziora, niepokój budziła każda pojawiająca się nowa postać. Dzięki autorowi czułam się tak, jakbym osobiście zwiedzała piękną Suwalszczyznę, choć nad tym zwiedzaniem wisiał czarny cień niepewności. Pomieszanie legend, baśni, starodawnych wierzeń oraz dyskusji na temat wiary dało pożądany efekt. Zwłaszcza, że okraszone jest niesamowicie plastycznymi, realistycznymi opisami, które pobudzają wyobraźnię. Bohaterom przyjdzie się zmierzyć z nieopisanym strachem, niewyjaśnionymi zjawiskami, z czymś, co pragnie ich śmierci. Jak walczyć z czymś, co ma tak nieograniczoną władzę?
"Gałęziste" to powieść, która powinna zaspokoić każdego fana powieści z dreszczykiem. Klimatyczna, pięknie umiejscowiona, napisana z polotem i wyczuciem. Czyta się ją bardzo szybko, pomimo tego, iż zawiera sporo opisów. Ja, szczerze mówiąc, nie bardzo lubię długie opisy, tutaj jednak mają one ogromne znaczenie, gdyż idealnie wprowadzają nastrój powoli narastającego napięcia, które z czasem staje się otoczką dla dotykającej bohaterów przerażającej walki z ich najgorszymi lękami.
Dawno nie czytałam powieści grozy, która tak działałaby na moją wyobraźnię. Niesamowita atmosfera zagrożenia i wszechobecne tajemnice, splecione z obrazowymi opisami przyrody oraz przywoływanymi wierzeniami dało efekt, który podnosi włoski na rękach, każe baczniej się rozglądać i nasłuchiwać. A przy tym nie myślcie sobie, że zakończenie jest oczywiste. Nic z tych rzeczy. Byłam totalnie zaskoczona. Polecam serdecznie, gdyż moim zdaniem jest to kawał dobrego dreszczowca.
Jezioro Gałęziste |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie krępuj się! Powiedz co o tym sądzisz:)