Nory Roberts raczej przedstawiać nikomu nie trzeba. Znana i lubiana, potrafi pisać zarówno romanse, sensację, jak i książki ocierające się o fantastykę. Był czas, że była jedną z moich ulubionych autorek, mam za sobą naprawdę sporą ilość jej powieści, wśród których były takie, które mnie porwały, jak i takie, przy których się nudziłam. Później na długi czas porzuciłam jej pisarstwo, teraz sięgam po nią tylko od czasu do czasu i to po ostrej weryfikacji. "Lasy w płomieniach" skusiły mnie głównie tematem dotyczącym strażaków. Podziwiam tych ludzi i możliwość poznania z bliska ich pracy, w dodatku w tak ekstremalnych warunkach, jakie opisuje autorka, była dla mnie nie lada gratką.
Główna bohaterka, Rowan Tripp, pracuje jako strażak od pięciu lat. Nie jest jednak zwykłym strażakiem, lecz należy do grupy specjalnej, zwanej Zulies. Ludzie ci muszą odznaczać się niezwykłą odwagą, siłą charakteru, inteligencją a przede wszystkim ogromną wytrzymałością fizyczną. Ich życie zależy od posiadania wszystkich tych cech, od zaufania do partnera oraz niezawodności sprzętu. Rowan kocha swoją pracę, żyje, by skakać i gasić płomienie, by, jak mówi, urwać suce ogon. To ciekawa postać i dość fajnie wykreowana. W świecie Rowan zaczyna się jednak źle dziać. Ktoś czuje wielką nienawiść zarówno do niej, jak i do reszty ekipy. Zaczyna się robić niebezpiecznie, gdy rozlegają się strzały a sprzęt zawodzi.
Zacznijmy od tego, że wątek kryminalny nie jest zbyt skomplikowany, jednak dodaje smaczku opisowi walki z ogniem. Szybko wytypowałam sprawcę i okazało się, że dobrze mi poszło, chociaż autorka próbowała mylić tropy. Wątek romansowy również nie wysuwa się tutaj na pierwszy plan. Jest przewidywalnie, dość zabawnie i nie nachalnie. I dobrze. Główny temat, jakim jest walka ludzi z tym przerażającym żywiołem, jakim jest ogień, wyszedł pisarce bardzo dobrze. Wciąga, uzależnia i pozwala spojrzeć na sprawę z bliskiej perspektywy. Praca strażaków opisana jest w sposób barwny, dokładny i pozwalający poczuć żar ognia na plecach. Paleta bohaterów jest wielobarwna, przemyślana i dająca poznać po trosze każdego z towarzyszy dziewczyny. Niezwykłe więzi, jakie łączą ludzi na co dzień muszących polegać na sobie, ich troski, radości i bohaterstwo oraz ogromna wytrzymałość, mogą budzić jedynie szacunek i podziw. Podoba mi się również, iż autorka umieściła w swej powieści wiele zabawnych elementów, które rozładowują napięcie.
Bardzo fajna, choć nie najlepsza, powieść Nory Roberts, która naprawdę świetnie oddaje klimat napięcia i niebezpieczeństwa towarzyszący pracy strażaków.
|
Wydawnictwo:Świat Książki
Rok wyd:2012
Stron:400
Kraj: Stany Zjednoczone
|
Cztery pory roku
Gra w kolory