"Jak masz problemy, wypowiedz je. Puść je w powietrze. Bo one wówczas rozpadają się na nieważne dźwięki, tracą jedność i moc. Wypowiedz je. Byle głośno. Nieważne, w jakim języku, byle w ludzkim. Zwierzęta wprawdzie też mają swój język, ale problemów nie mają. I choć bólu możesz i od jednych, i drugich doświadczyć, tak prawdziwie to tylko ludzie mogą ukrzywdzić na całe życie, że i dusza, i ciało chore zostaną. Zwierzę samo w sobie zła nie ma, chyba, że mu je człowiek zaszczepi. A w człowieku zło dojrzewa powoli i potężnieje, a on je przetwarza i miota się na lewo i prawo. I każdemu rozdaje, i wcale nie podług zasług, ale często z zazdrości lub głupoty. A straszne jest to, że choć tyle go daje, to i tak mu starcza jeszcze na długie lata."
Wydawnictwo:Prószyński
Rok wyd:2014
Stron:472
Kraj:Polska
|
Historia opowiedziana w książce ma spory przekrój czasowy. Zaczyna się niedługo przed wojną a kończy w teraźniejszości. Opowieść skupia się głównie na Róży, chociaż wszystko zaczyna się od Ewy. Najmniej czasu autorka poświęciła Anieli. Powieść jest historią trzech kobiet, każda w jakiś sposób została skrzywdzona przez mężczyznę, każda borykała się z samotnością i samotnym rodzicielstwem. A podstawą wszystkiego był brak przynależności narodowej, uczucie wyobcowania, strach przed życiem samym w sobie. Nie zgadzałam się z decyzjami bohaterek, jednak mogłam je zrozumieć. Polubiłam Ewę, Aniela była mi dość obojętna, natomiast Róża kompletnie nie przypadła mi do gustu.
Za ogromny plus uważam sposób przedstawienia całej historii. Język i styl autorki jest bardzo plastyczny, rysuje przed nami obrazy ówczesnych miast, wsi, warunków życia, uczuć bohaterek. Cała oprawa jest bardzo realistyczna, zwłaszcza opisy konkretnych miast np. Szczecina. Czytając o ogromnych kolejkach, w których ludzie stali byle stać, bo nigdy nie wiadomo co rzucą na półki, przypomniałam sobie dzieciństwo i aż się uśmiechnęłam. Tutaj całkiem sprawnie oddane są czasy PRL-u i różnych dziwnych rzeczy, jakie wtedy miały miejsce. Cała opowieść jest ciekawa, choć raczej smutna. Nie znajdowałam zbyt wielu radosnych chwil w życiu tych kobiet. Atmosfera książki jest przytłaczająca samotnością, opuszczeniem i brakiem nadziei. I nawet optymistyczny koniec nie zatarł wrażenia przygnębienia. Zabrakło mi woli walki o szczęście u bohaterek, jakiegoś pazura. One poddały się losowi i jedna za drugą robiły wciąż te same błędy.
Co do wad, to przede wszystkim przyczepię się do błędów, zarówno stylistycznych jak i lietrówek. Z reguły staram się ignorować drobne błędy, natomiast tutaj zjedzonych końcówek, braku spójników czy błednej odmiany jest sporo. Nie zmienia to jednak faktu, że książkę czyta się dobrze.
Polecam miłośniczkom historii rozciągniętych w czasie, perypetii rodzinnych, smutnych, nostalgicznych losów ludzkich i drobiazgowych opisów. Dla mnie książka była dobra, jednak zbyt przygnębiająca.
Polacy nie gęsi...
Czytamy powieści obyczajowe
Czytam opasłe tomiska
Europa da się lubić