sobota, 30 stycznia 2016

"Zanim zniknęła" - Jane Shemilt

Zanim zacznę Wam opisywać właśnie przeczytaną książkę, chciałabym coś opowiedzieć. Mieszkam na wsi, do najbliższego miasta mamy 24 kilometry, czyli pół godziny jazdy busem. Nie jest to daleko, jednak dość długo wzbraniałam się przed puszczaniem córki samej do miasta. Kiedy wreszcie to nastąpiło byłam cała w nerwach. Polecenie było jasne: dojedziesz - napisz, co jakiś czas daj znać, że żyjesz. Pojechała z koleżanką do kina. Wyciszyła telefon. I już nie włączyła dźwięku a o pisaniu do matki zapomniała. Ludzie! Co ja przeżyłam! Kiedy przez parę godzin nie dostałam wiadomości, zaczęłam dzwonić. Nie odbierała. Trudno opisać, jakie myśli przychodziły mi do głowy. Zgubiła się. Potrącił ją samochód.  Poznały jakiś chłopaków i pewnie leżą już gdzieś w rowie. Poszła do łazienki i ją ktoś napadł. Wiem, to chore, ale wyobraźnia matki jest ogromna a strach wszystko wyolbrzymia. Kiedy wreszcie córka sobie o mnie przypomniała poczułam taką ulgę i taką wściekłość, że nawet nie macie pojęcia. Podobnie było z synkiem, który mając trzy latka postanowił zrobić rodzicom dowcip i schował się za kwietnikiem. Idziemy drogą, gdzie nie jeżdżą samochody, prowadzę wózek, rozmawiam z mężem a mały lata wokół nas. W pewnym momencie, dosłownie chwila, powinien być przy nas a jego nie ma. Ten przerażający strach, kiedy odwracasz się a jego nie ma. tysiąc myśli na sekundę, chociaż racjonalna część mózgu mówi, że nie mogło się nic stać w tak krótkim czasie, to ogarnia Cię panika. Może ktoś podbiegł i go porwał. Może się przewrócił i leży gdzieś w rowie (chociaż w pobliżu nie ma rowu:)). Zniknął. Kiedy roześmiany wypadł zza wielkiego kwietnika ulga była tak wielka, że aż mi się ugięły nogi. A czemu o tym piszę? Bo książka, którą przeczytałam po pierwsze dotyczy sytuacji, kiedy znika dziecko, a po drugie tak mnie poruszyła, że wszystko mi się przypomniało.


 „Wspominanie to jak oglądanie filmu, w którym aktorzy grają nasze role.”
Tytuł oryginału:Daughter.
Wydawnictwo:Amber
Tłumaczenie: Stanisław Rek
    Rok wyd:2016
Stron:352
Kraj:Wielka Brytania

Jenny ma wszystko o czym zawsze marzyła. Pracuje wykonując ukochany zawód, ma mądrego, kochającego męża, trójkę wspaniałych, bezproblemowych dzieci, hobby, któremu oddaje się w wolnej chwili. Jedyne czego jej brakuje to czas. Jenny wiecznie jest zabiegana, czasami porządnie zmęczona, czasami ogarnia ją poczucie osamotnienia. Lecz zawsze w trudnych chwilach przypomina sobie, że ma szczęście, że ma to, co chciała. Oboje z mężem pracują jako lekarze. On jest neurochirurgiem w szpitalu, ona pracuje w przychodni jako internistka. Ona wraca z pracy późnym popołudniem, on czasami późno w nocy. Ona próbuje ogarnąć zarówno pracę, jak i dom, chociaż czasami ma wyrzuty, że tak mało czasu poświęca dzieciom. Jako matka mogę powiedzieć, że Jenny jest dobrą mamą. Interesuje się tym, co robią jej dzieci, stara się z nimi rozmawiać, i chociaż faktycznie mało ma dla nich czasu, to stara się, jak może. Wydaje jej się, że zna swoje dzieci. Nawet nie ma pojęcia jak bardzo się myli.

Pewnego dnia Naomi, piętnastoletnia córka Jenny wychodzi na przedstawienie, w którym bierze udział. I już z niego nie wraca. Od tego momentu życie całej rodziny staje się koszmarem. Jenny nie ustaje w poszukiwaniach, nie poddaje się, lecz to, czego dowiaduje się o swojej rodzinie, zbija ją z nóg. Nic nie jest takie, jakim je widziała.

"Zanim zniknęła" to książka napisana w pierwszej osobie, wydarzenia poznajemy z punktu widzenia matki, co jest rozwiązaniem genialnym, gdyż nie ma szans, by nie utożsamić się z główną bohaterką.  Kobietą zmagającą się z taką rozpaczą mogłaby być każda z nas, każda matka, której wydaje się, że robi wszystko, by jej dzieci były bezpieczne i szczęśliwe. Autorka rewelacyjnie poradziła sobie z przekazaniem swojej opowieści. Odpowiednio wyważone napięcie, duża porcja autoanalizy, stopniowe dodawanie nowych informacji. Przy tym powieść podzielona jest na przeplatające się rozdziały, w których wydarzenia opisane są zarówno od momentu zaginięcia, z podziałem na godziny i dni, na kilka dni przed zaginięciem, jak i w rok po całym wydarzeniu. Świetna, wciągająca fabuła, doskonały styl. Zwykły motyw zaginięcia dziecka przedstawiony z perspektywy zrozpaczonej matki sprawdził się tu doskonale i zmienił ograny pomysł w świetny thriller psychologiczny. Naprawdę ciężko mi było się od książki oderwać. Przy czym powieść zmusza do refleksji. Co tak naprawdę wiemy o swoich najbliższych? Czy to, co nam pokazują jest prawdą, czy to tylko maska kryjąca prawdziwe uczucia? Czy słuchasz swoich dzieci tak naprawdę? Czy może tylko je słyszysz? Czy robisz dobrze? Czy naprawdę jesteś szczęśliwa?

"Zanim zniknęła" to przede wszystkim powieść dla kobiet. Historia widziana oczami matki będzie najlepiej odebrana przez matki. Lecz oczywiście nie tylko. To doskonała powieść dla każdego, kto lubi portrety psychologiczne. Szczerze mówiąc jest to jedna z niewielu powieści, w której nie znalazłam nic negatywnego. Jak dla mnie powieść doskonała. Aż się boję co wyjdzie spod pióra autorki następnym razem, skoro to jest debiut. Bo mam nadzieję, że jeszcze coś napisze.

Nie wiem czy napisałam wszystko, co chciałam, by zachęcić Was do lektury. "Zanim zniknęła" to doskonała powieść o życiu, miłości, nadziei, rozpaczy, poszukiwaniu prawdy i poznawaniu siebie. To powieść życiowa, pełna ukrytych prawd, skłaniająca do refleksji, poruszająca swą prostotą. Polecam bardzo, bardzo mocno.

Grunt to okładka
W 200 książek dookoła świata
ABC czytania

środa, 27 stycznia 2016

"Pocałunki piasku" - Reyes Monforte

Tytuł oryginału:Besos de arena.
Wydawnictwo:WAM
Tłumaczenie: Zbigniew Zawadzki
    Rok wyd:2015
Stron:496
Kraj:Hiszpania




,,Kto nie oddaje długu człowiekowi pustyni, ryzykuje, że pustynia się o niego upomni."




"Swoją własną historię miała zapisaną na skórze. Została tam wyryta przez gwałtowne podmuchy nieobliczalnego sirocco i przez zdradziecki los. Jej własna krew wypaliła w niej tę historię jak ogniem, żeby dziewczyna nigdy nie zapomniała, skąd pochodzi i kim naprawdę jest (...)"








Laia ma dwanaście lat, kiedy w wyniku międzynarodowej wymiany trafia na kilka tygodni do pewnego hiszpańskiego, bezdzietnego małżeństwa. Ma wiele szczęścia, gdyż zastępczy rodzice od samego początku obdarzają ją uczuciem. Kiedy okazuje się, że dziewczynka ma kłopoty zdrowotne, jej pobyt udaje się przedłużyć. Tym sposobem Laia ma szansę na nowe, pozbawione zmartwień życie. Uczy się, planuje przyszłość, chce studiować medycynę. W miedzy czasie zakochuje się w synu sąsiadów. Gdzieś wewnątrz Laii nie opuszcza strach przed przeszłością. Chociaż wydaje się, że Sahara Zachodnia pozostała już za nią, strach przed odkryciem tajemnicy z przeszłości nigdy jej nie opuszcza. Laia nie wyobraża sobie powrotu do życia w koszmarnych warunkach pustyni, gdzie w swojej rodzinie była jedynie służącą, kimś, kim można się wysługiwać i pomiatać. Jej koszmary spełniają się, gdy pewnego dnia w progach hiszpańskiego domu staje jej ojciec wraz z bratem.

"Pocałunki piasku" to opowieść o miłości. Miłości czystej, dobrej i prawdziwej. Takiej, dla której można zrobić wszystko. Jest to też opowieść o trudnych warunkach, w jakich do tej pory żyją ludzie w niektórych krajach. O losie kobiet, którym przyszło żyć w kraju, gdzie kobieta nie ma żadnych praw a niektórzy ludzie nadal są niewolnikami.
Powieść jest też kopalnią wiedzy na temat kultury i warunków życia na Saharze i historii walk o terytoria pustynne. W losy Laii wplecione są także losy ojca jej narzeczonego, który swego czasu pracował w tamtym regionie.

Książka oparta jest na faktach, dlatego opisana historia robi o wiele większe wrażenie. Nie przepadam za książkami traktującymi o wielkiej, romantycznej miłości. Natomiast jeśli w losy bohaterów wplecione są informacje historyczne, jeśli dzięki niej mogę poznać lepiej jakąś kulturę, wtedy lektura nabiera wartości. Tutaj akurat czuję się mocno doszkolona w kwestii kraju, o którym miałam bardzo blade pojęcie. Autorka ma lekkie pióro a informacje przemyca w formie wspomnień, które układają się w opowieść miłosną. Bohaterowie są wiarygodni, fabuła ciekawa. Autorka nie ustrzegła się od kilku dłużyzn, które spowalniają akcję ale wnoszą sporo informacji.
Jeżeli ktoś liczy na typowy romans, to tutaj tego nie znajdzie. Owszem, mamy tutaj romantyczne momenty i wielką miłość, jednak całość utworu dotyczy raczej warunków kulturowych i społecznych panujących na Saharze.
"Pocałunki piasku" to pierwsza książka autorki jaką miałam możliwość przeczytać, więc nie mam porównania do innych jej utworów. Podobała mi się, chociaż spodziewałam się, że wzbudzi we mnie większe emocje.

Czytam literaturę obyczajową
Kiedyś przeczytam
Grunt to okładka - smutek
Czytam opasłe tomiska
W 200 książek dookoła świata 

niedziela, 24 stycznia 2016

"Biała Wilczyca" - Theresa Revay (tom I i II)

Tytuł oryginału:La louve blanche.
Wydawnictwo:Świat Książki
Tłumaczenie: Magdalena Kamińska-Maurugeon

 Cykl: Biała wilczyca ( tom I )



    Rok wyd:2010


Stron:477

Kraj:Francja
"Szczęście nie sprzyja ludziom biernym. Trzeba je prowokować, zdobywać, trzeba po prostu na nie zasłużyć (...)"


Pierwsze, co przychodzi mi na myśl po przeczytaniu tej książki, to po prostu słowo rewelacja. Książka jest napisana z takim rozmachem, zawiera tyle treści, że śmiało mogę powiedzieć, iż od bardzo, bardzo dawna nie czytałam tak dobrej powieści obyczajowej rozgrywającej się w czasach wojennych.

Akcja rozpoczyna się w 1917r. w Rosji, kiedy to piętnastoletnia Ksenia, wywodząca się z arystokratycznego rodu, staje się świadkiem śmierci swego ojca. Zmuszona przez okoliczności musi uciekać ze swojego kraju, pozostawiając za sobą zarówno dom, dziedzictwo, jak i dzieciństwo. Oto bowiem ta młoda dziewczyna staje się głową rodziny i spoczywa na niej odpowiedzialność za uratowanie ciężarnej matki, młodszej siostry i starej niani. Niestety podczas rejsu jej matka umiera, wcześniej wydając na świat synka. Ksenia zostaje zatem sierotą, a na jej barki spada także wychowanie braciszka. Po tragicznej podróży rodzina osiada w Paryżu, gdzie niestety nie czeka na nich nic dobrego. Żyją w nędzy ledwo wiążąc koniec z końcem. Wytrwałość i twardość tej młodej kobiety sprawia jednak, że w końcu los się do niej uśmiecha. Choć los szykuje jej jeszcze niejedną niespodziankę.

Max mieszka w Berlinie i stawia pierwsze kroki jako fotograf. Dzięki swojej wrażliwości szybko staje się rozchwytywany. Pewnego dnia, działając na zlecenie jednej z gazet, Max zostaje wysłany do Paryża, gdzie spotyka dziewczynę. Dziewczynę biedną, zatroskaną, niedostępną. Los połączył ich w paryskiej kawiarni i na zawsze odmienił ich życie. Bo chociaż nie mogli być w tamtym momencie razem, chociaż prawie się nie znali, to oboje poczuli to samo. Są swoimi połówkami.

Niech nie zwiedzi nikogo ten krótki opis i niech nikt nie pomyśli, że jest to zwykła opowieść o miłości. Choć miłość przeplata się w powieści prawie w każdym momencie. Miłość romantyczna. Miłość rodzicielska. Miłość do ojczyzny. Miłość do rodzeństwa.
Historia Kseni i Maxa wpleciona jest w wydarzenia historyczne, począwszy od rewolucji rosyjskiej w 1917 r., poprzez lata dwudzieste i trzydzieste we Francji, kiedy to zaczyna się wielki rozwój paryskich domów mody. Poznajemy także przedwojenny Berlin, będący tętniącym życiem i kulturą miastem, poprzez powolne przejmowanie władzy przez Hitlera. Poznajemy losy Niemców, którzy sprzeciwiali się władzy Hitlera, smutne losy niemieckich Żydów, wybuch wojny, koszmar obozów
Tytuł oryginału:Tous les rves du monde.
Wydawnictwo:Świat Książki
Tłumaczenie: Magdalena Kamińska-Maurugeon

 Cykl: Biała wilczyca ( tom II )



    Rok wyd:2010


Stron:428

Kraj:Francja

 "Sztuka kłamstwa nie toleruje przeciętności. Celujemy w niej albo pogrążamy się ze szczętem."



koncentracyjnych. Pierwsza część kończy się wraz z II wojną światową i nie pozostawia wyjścia - trzeba sięgnąć po część drugą, by dowiedzieć się czy Ksenia odnajdzie Maxa.

Część druga kończy się w 1955 roku. Ukazano w niej odbudowę zarówno Francji, jak i Berlina. Powolne dochodzenie do siebie całych narodów po strasznych przeżyciach. Strajki w Berlinie Wschodnim, w ogóle ukazany jest podział Berlina pomiędzy Rosję, Anglię i Francję. Koszmar niemieckich kobiet gwałconych przez rosyjskich wyzwolicieli. Głód, bieda, poniżenie.

Powieść czytałam z zapartym tchem, nie mogąc oderwać się od cudownej prozy napisanej świetnym stylem. Piękna, wyjątkowa opowieść, która dzięki bardzo dobrej kreacji bohaterów pozwala nam spojrzeć na wydarzenia z różnych stron. Autorka zabrała mnie w podróż do miejsc i wydarzeń, o których oczywiście wiedziałam, jednak dzięki niej na wiele spraw spojrzałam zupełnie inaczej. Wzruszająca, wzburzająca i zapadająca w pamięć.




Mini czelendż
Czytamy powieści obyczajowe
Kiedyś przeczytam
Grunt to okładka
Czytam opasłe tomiska

W 200 książek dookoła świata
ABC czytania

czwartek, 21 stycznia 2016

"Księga Diny" - Herbjørg Wassmo


"Kobieta stała na skraju zbocza w zimnym porannym świetle. Nie było słońca. Otaczały ją czujne, mroczne szczyty. Zbocze było tak strome, że krajobraz tam, w dole, skrył się przed jej wzrokiem."
Tytuł oryginału:Dinas bok.
Wydawnictwo:Smak Słowa
Cykl: Dina (tom I)
Seria:Arcydzieła norweskiej literatury
Tłumaczenie: Ewa Partyga
    Rok wyd:2014
Stron:580
Kraj:Norwegia


"Jam jest Dina. Która budzi się od krzyków. Uwięzły w mojej głowie. Czasami pożerają moje ciało."






"Księga Diny" to książka, którą czytałam, jak na mnie, bardzo długo. W między czasie przeczytałam kilka innych książek, natomiast tę zostawiałam sobie na wieczór, kiedy nikt mnie nie rozpraszał. Bo ta książka nie jest lekturą łatwą i przyjemną. Wręcz przeciwnie. To książka trudna, wzbudzająca skrajne emocje w stosunku do głównej bohaterki. Napisana w sposób surowy, czasami ciężko przyswajalny, mająca niepowtarzalny klimat. To opowieść o kobiecie, która składa się z samych przeciwieństw. Ukształtowana poprzez wydarzenia z dzieciństwa, Dina. w zależności od nastroju i okoliczności, jest postacią, obok której ciężko przejść obojętnie. Wzbudza zarówno współczucie, jak i odrazę. Dzika, namiętna, czasami wręcz zwierzęca, dźwigająca w sobie ciężar winy, szukająca czegoś, czego znaczenia dobrze nie zna. Inteligentna, muzykalna, wrażliwa, a przy tym brutalna, bezlitosna, nie dbająca o nikogo i o nic. Poruszająca męskie serca, gardząca słabością, jednocześnie podporządkowująca sobie całe otoczenie, wzbudzająca strach, potrafiąca niespodziewanie ukazać oblicze osoby empatycznej i łaskawej. Nie powiem, żeby było mi łatwo ją zrozumieć. A już zwłaszcza w końcówce, która była dla mnie lekkim szokiem. Próżno szukać w książce romantycznych historii czy sielankowych obrazków. To powieść ciężka, mroczna, dosadna. Opisująca życie w XIX-wiecznej Norwegii, gdzie  każdy członek domostwa ma jakąś rolę do spełnienia. Gdzie warunki życia zmuszają do twardości, ludzie są zamknięci w sobie i żyją w małych, zwartych społecznościach.

'Księga Diny" to opowieść, z której każdy wyniesie coś innego. Która nie każdemu przypadnie do gustu. To książka z pogranicza dramatu i thrillera, jednocześnie smutna i przerażająca. Zawierająca w sobie opowieść o odwadze, lojalności, strachu, pożądaniu, miłości i śmierci. To opowieść smutna, w której niewiele jest radosnych momentów. Dołująca, wciągająca, ale na pewno nie pozostawiająca po sobie obojętności.

Wassmo stworzyła opowieść, która zostanie we mnie na długo. Dawno nie czytałam tak doskonale napisanej powieści, chociaż początki nie były łatwe. Trudna, surowa, skąpa a jednocześnie niosąca ogromną ilość treści i emocji. Idealna. Chyba nie muszę pisać, że polecam:)
Ja udaję się na poszukiwanie filmu, bo słyszałam, że ekranizacja jest świetna.

"Jam jest Dina. Zabijam tych, których kocham."


ABC czytania
W 200 książek dookoła świata
Czytam literaturę sprzed XXI wieku ( I wydanie: świat-1989;Polska-1999)
Czytamy literaturę skandynawską
Czytam opasłe tomiska
Grunt to okładka
Kiedyś przeczytam
Czytamy powieści obyczajowe

wtorek, 19 stycznia 2016

"Białe kruki" - Christer Mjåset

Tytuł oryginału:Hvite ravner.
Wydawnictwo:Smak Słowa
Seria: Mroczny zaułek
Tłumaczenie: Dorota Polska
    Rok wyd:2014
Stron:400
Kraj:Norwegia



"Boże, ależ był zmęczony. Ruszył barkami. Mięśnie były obolałe i sztywne, ale w głębi jego duszy odezwało się uczucie, którego nie czuł już od bardzo, bardzo dawna. Lęk, narastający w nim zaledwie parę godzin temu, teraz zupełnie zniknął. Zastąpiło go wielkie szczęście."





"Białe kruki" to historia trzech młodych chirurgów zatrudnionych w norweskim szpitalu na czas określony. Moment, kiedy będą musieli opuścić mury szpitala zbliża się w nieubłaganym tempie. Każdy z nich ma nadzieję na objęcie stałej posady, o którą niedługo zaczną walczyć. Każdy z nich nie czuje się pewnie, nie ma na tyle siły przebicia, by zagwarantować sobie jedno z dwóch miejsc, jakie będą do objęcia na Oddziale Neurochirurgii w Uniwersyteckim Szpitalu w Bergen. Każdy z nich urodził się po to, by ratować życie i nie wyobraża sobie wykonywać innej pracy. Szpital i towarzyszące im wieczne napięcie i zmęczenie, są całym ich życiem.

Mathias mieszka ze swoją partnerką i małą córeczką. Pragną się przeprowadzić w lepsze miejsce, jednak na razie ich na to nie stać. Nocne dyżury w połączeniu z opieką nad córką sprawiają, że Mathias jest przemęczony a rozpoczynająca się walka o wolną posadę sprawi, że mężczyzna odkryje w sobie cechy, jakich się nie spodziewał.
Werner przyjechał z Niemiec za swoją dziewczyną. Jest dobry w tym, co robi i ma spore szanse na wolną posadę, dzięki wielu przeprowadzonym operacjom. Niestety właśnie przeżywa najgorsze chwile swojego życia i przechodzi załamanie.
Thea mieszka na terenie Szpitala wraz ze współlokatorką. Jej atutem w walce o posadę jest pisana praca naukowa. Niestety nie została dopuszczona do stołu operacyjnego na tyle często, by czuć się pewnie w walce z dwoma mężczyznami.

Każdy z nich w gruncie rzeczy jest dobrym człowiekiem. Jednak ostra rywalizacja o miejsce pracy, które daje prestiż i pieniądze sprawia, że każde z nich zaczyna grać nieczysto.

"Białe kruki" to bardzo fajnie napisana książka obyczajowa obnażająca środowisko lekarzy od środka.  Dzięki autorowi zaglądamy za kulisy sal operacyjnych, poznajemy panujące tam stosunki, ciągłą walkę o władzę, układy i układziki. Trochę to przerażające, że pacjenci, którzy powierzają swoje życie i zdrowie chirurgowi, są dla niego tylko kolejną liczną w statystyce, lub jeszcze gorzej, kartą przetargową w trwającej ciągle rywalizacji.
Historię poznajemy dzięki trójce bohaterów a także kilku osób blisko z nimi związanych. Podczas czytania towarzyszyło mi lekkie napięcie, jakbym spodziewała się, że w każdej chwili może się zdarzyć coś złego.  Styl autora jest lekki, łatwo przyswajalny, pomimo tego, że toczy się w środowisku medycznym. Postaci są wiarygodne, dialogi naturalne a fabuła ciekawa i wciągająca.
Swoisty wyścig szczurów ukazuje tajniki szpitalnego życia z wszystkimi jego plusami i minusami oraz problem, jakim jest pogodzenie tego wymagającego zawodu z życiem osobistym.
W książce nie brakuje wątków zarówno miłosnych, jak i tragicznych. Mamy tutaj zazdrość, zawiść, podłość, szczęście, nadzieję, rozpacz i śmierć. Bohaterowie przechodzą przemianę, odkrywają swoje wartości i zmieniają spojrzenie na życie.

Dzięki płynnej narracji i równemu tempu książkę czyta się bardzo przyjemnie. Podział na rozdziały dedykowane poszczególnym bohaterom sprawia, że czytelnik nie ma problemu z rozróżnianiem postaci. Każda z nich jest inna, każda ma inne priorytety, każda z nich chce odnieść sukces.
Powieść pozwoliła mi spojrzeć na środowisko lekarskie zupełnie nowym okiem, inna perspektywa sprawiła, że środowisko to wzbudziło zarówno mój podziw, jak i niechęć. Mam nadzieję, że długo nie będę musiała sprawdzać, czy tak samo funkcjonują polskie szpitale:)


Pod hasłem
Gra w kolory

Kiedyś przeczytam
Czytam opasłe tomiska
Czytamy literaturę skandynawską

Grunt to okładka
W 200 książek dookoła świata

niedziela, 17 stycznia 2016

"Jeden krok" - Heather Gudenkauf

Tytuł oryginału:One Breath Away.
Wydawnictwo:Filia
    Rok wyd:2015
Stron:448
Kraj:Stany Zjednoczone



"Od życia, śmierci, tragedii zawsze dzieli nas tylko jeden krok, jeden oddech, i czasem nie można nic na to poradzić."




Broken Branch to mała miejscowość gdzieś w Stanach Zjednoczonych, która nie wyróżnia się niczym szczególnym. Ludzie tu żyją spokojnie, od czasu do czasu ktoś się upije, ktoś komuś przyłoży. Żyją tu zwyczajni ludzie zajmujący się zwyczajnymi sprawami. Do czasu,gdy pewnego dnia na teren szkoły wdarł się uzbrojony mężczyzna. Nikt nie zna jego tożsamości, celu ani powodów, dla jakich terroryzuje całe miasto. Sprawa bowiem dotyczy praktycznie każdego mieszkańca, gdyż każdy z nich ma dziecko albo wnuka uczęszczającego do tej placówki.

 Heather Gudenkauf powierzyła narrację pięciu osobom, dzięki którym mamy szersze spojrzenie na toczący się dramat, jak i również na życie innych mieszkańców. Poznajemy policjantkę, Meg Barrett, która akurat tego dnia nie zawiozła swojej córki do szkoły, ponieważ mała pojechała do swojego ojca. To właśnie Meg stanie się najważniejszą postacią dramatu, chociaż jeszcze o tym nie wie. Teraz stara się zaprowadzić porządek i przynieść ulgę zrozpaczonym rodzicom. Poznajemy również Willa, starszego mężczyznę, który dostał pod opiekę dwoje wnuków. Will, który nie potrafił nawiązać dobrych kontaktów ze swoją córką, ma nadzieję, że dzięki wnukom uda mu się dotrzeć do córki. Niestety teraz jego wnuki znajdują się w szkole.  Augie ma trzynaście lat i przyjazd do dziadka, o którym słyszała od matki same złe rzeczy, był ostatnią rzeczą o jakiej marzyła. Koszmarny wypadek matki sprawił jednak, że dziewczynka nie miała wyboru. Wraz z młodszym bratem, któremu nota bene podoba się u dziadka, czekają na moment powrotu do domu. Teraz Augie siedzi zamknięta w klasie i myśli tylko o tym, że gdzieś tam jest uzbrojony człowiek i jej brat. Dziewczynka zrobi wszystko, by uratować ośmioletniego brata. Holly Baker zmaga się ze straszliwym bólem. Poparzona w wyniku wypadku, za który obwinia się jej córka Augie, Holly czerpie radość z obecności matki, od której kiedyś uciekła.
Evelyn Oliver jest postacią, która najbardziej mnie ujęła w całej opowieści. Ta starsza już kobieta, która od dawna mogłaby siedzieć na emeryturze, urodziła się po to, by uczyć. Dzieci są dla niej wszystkim, i niejeden raz zastanawiała się, czy jej rodzone dzieci nie czują się pokrzywdzone przez jej miłość do pracy. Postawa Evelyn w momencie, gdy do jej klasy wchodzi uzbrojony mężczyzna, wzbudziła we mnie prawdziwy podziw i nadzieję, że u nas również znajdują się tacy nauczyciele. Ludzie, którzy w obronie naszych dzieci zrobiliby wszystko.

"Jeden krok" to powieść poruszająca wiele życiowych wątków. Oto starszy mężczyzna próbuje dojść do tego, dlaczego jego córka, którą kochał i starał się dobrze wychować, wolała uciec z domu, niż żyć z nim. Oto młoda dziewczyna zmaga się z poczuciem winy wobec matki, która w wyniku jej niefrasobliwości została dotkliwie poparzona. Oto młoda kobieta próbuje znaleźć odpowiedź na pytanie, kto z mieszkańców mógłby dopuścić się napadu na szkołę. Oto inna młoda kobieta stara się pogodzić z przeszłością i zrozumieć samą siebie i powody, dla których ciągle uciekała, nie potrafiąc się w nic zaangażować na stałe. Oto starsza kobieta czerpie siłę ze wspomnień o życiu z mężem, którego kocha nad życie i którego chciałaby jeszcze zobaczyć. Poza tym wszystkim w książce są jeszcze inne wydarzenia. Samobójstwo, zdrada i jej efekty, przemoc w rodzinie, miłość.

Książkę czyta się bardzo szybko, gdyż autorka podzieliła swą powieść na krótkie rozdziały a jej styl jest lekki, dzięki czemu przez książkę się płynie. Fabuła nie jest jakoś bardzo skomplikowana, nie chodzi tu o zagadkę kryminalną, lecz bardziej o ludzi, którzy znaleźli się w skrajnej sytuacji. Sam sprawca całego zamieszania jest prawie do końca postacią tajemniczą, podobnie jak powód, dla którego wdarł się do szkoły. Muszę powiedzieć, że jego motywacja mocno mnie rozczarowała, spodziewałam się zupełnie czegoś innego.
Autorka pisze dobrze, zajmująco i równo. Niestety mnie nie ujęła tak, jak powinna. Nie czułam tego napięcia, nie poruszyła mnie. Czytałam ją ze spokojem i zainteresowaniem, jednak nie było momentów wzruszenia. Powiedziałabym, że jest to dobra książka obyczajowa z wątkiem kryminalnym, która wciąga ale nie wzrusza.

Pod hasłem
Czytamy powieści obyczajowe
Grunt to okładka - dziecko
Czytam opasłe tomiska
ABC wyzwania
W 200 książek dookoła świata 

piątek, 15 stycznia 2016

"Paragraf 5" - Kristen Simmons

Tytuł oryginału: Article 5.
Wydawnictwo:Dolnośląskie
Tłumaczenie: Donata Olejnik
 Cykl: Paragraf 5 (tom 1)
    Rok wyd:2015
Stron:312
Kraj:Stany Zjednoczone
Świat, jaki znamy, już nie istnieje. Rozdarły go wojny, sprawiając, że największe miasta zostały opuszczone. Nie wiadomo jakie wojny, z jakiego powodu wybuchły, między kim dokładnie się toczyły. Wiadomo tylko, że nie istnieje już ustalony porządek. Teraz rządzi Federalne Biuro Naprawcze, które przy pomocy swoich żołnierzy pilnuje, by przestrzegano Praw Obyczajowych. Nie można już podróżować za granicę, nie można czytać książek z przeszłości, nie można wyrażać swoich opinii a nawet wyznawać swojej wiary. Właściwie niewiele już można. Za każde przewinienie grożą poważne kary, każdy, kto złamie prawo, zabierany jest z domu i poddawany procesowi, z którego już przeważnie nie wraca. Jak wygląda proces niestety się nie dowiedziałam. Wiem natomiast, że w jego wyniku ludzie znikają na zawsze. Życie w tym świecie nie jest lekkie. Większość ludzi ma problemy z kupieniem jedzenia, korzysta więc z darmowych jadłodajni. Słabe napięcie prądu sprawia, że nie można korzystać z lodówek, pralek czy ogrzewania. Problemem bywa też brak wody, brak pracy, brak pieniędzy. Brak nadziei na poprawę. Niektóre miasta funkcjonują w miarę normalnie. Mieszkańcy żyją w swoich domach. Dzieci chodzą do szkoły. Istnieją jednak regiony zwane Czerwonymi Strefami, z których cała ludność została wysiedlona, oraz Strefy Żółte należące do FBN. Pomiędzy strefami można się poruszać jedynie z przepustkami.

Ember ma siedemnaście lat, mieszka z matką i chodzi jeszcze do szkoły. To zwykła dziewczyna, starająca się nie wyróżniać, zaradna, sympatyczna, patrząca na świat z nadzieją. Opiekuje się swoją mamą, którą uważa za lekkomyślną i buntowniczą. Sama stara się wtopić w tło i wydaje jej się, że przestrzegając reguł, pochylając głowę, uda jej się uniknąć wszelkich problemów. Niestety właśnie wszedł nowy paragraf. Paragraf 5 stwierdzający, że poczęcie dziecka bez ślubu jest przestępstwem. Tym sposobem żołnierze przychodzą do domu po matkę Amber aresztując ją za złe prowadzenie się, samą dziewczynę zabierając do poprawczaka.
Chese jest o dwa lata starszy od Ember. Mieszka blisko niej i od zawsze są przyjaciółmi. Z czasem stali się zresztą sobie bardzo bliscy. Niestety Chese dostał powołanie do wojska i w wieku szesnastu lat poszedł na wojnę. Po wojnie pozostał żołnierzem i służy w FBN. Chese nie jest postacią jednoznaczną. Stracił rodziców w wieku czternastu lat, kochał Ember, lecz wojna i wojsko go zmienili. Zerwał wszelkie kontakty z ludźmi z przeszłości. Stał się prawdziwym żołnierzem Federacji. Kiedy wraz z towarzyszami zawitał w progi domu Ember, by aresztować jej matkę, dziewczyna przeżyła szok. Czy jej ukochany chłopak mógł się aż tak zmienić, by zapomnieć o tym co ich łączyło?

"Paragraf 5" to powieść drogi, osadzona w postapokaliptycznym świecie. Ember ucieka, jednocześnie poszukując śladu jej matki i próbując odnaleźć miejsce, w którym będzie bezpiecznie. Jak jest do przewidzenia, w drodze spotka ją wiele niebezpieczeństw, nie obejdzie się także bez pomocy.
Narracja trzecioosobowa pozwala nam spojrzeć na wydarzenia głównie od strony Ember. To jej rozterki i przemianę obserwujemy. A przemiana jest bardzo naturalna i nie przesadzona. Powoli dziewczyna zaczyna pojmować okrucieństwo świata, w którym przyszło jej żyć. Do tej pory skupiona głównie na sobie i matce żyła we własnym, dość ciasnym świecie, nie ogarniając dokładnie, jak wielkie zmiany zaszły poza jej miejscem zamieszkania. Teraz, narażona na śmierć, powoli zaczyna skłaniać się ku używaniu przemocy, do tej pory jej obcej.
Autorce udało się stworzyć bardzo dobry klimat. Świat przedstawiony nie jest przesadnie wyniszczony, od naszego różni się jednak zasadniczo. Wszechobecna bieda, porzucone samochody i domostwa, wyizolowane strefy a przede wszystkim Prawo, które powoli robi z ludzi bezwolne marionetki. Język powieści jest naturalny, płynny i przyjemny, wystarczająco plastyczny, by nie mieć problemów z podążeniem za autorką wgłąb jej świata.
Zabrakło mi przede wszystkim wyjaśnienia, jakież to wojny były prowadzone i z jakiego powodu wybuchły. Być może na te pytania otrzymam odpowiedź w następnym tomie cyklu. Jak dla mnie zbyt po macoszemu zostali potraktowani bohaterowie poboczni. Ciekawiły mnie losy niektórych z nich, niestety autorka skupiła się tylko na dwóch głównych postaciach. Liczę, że wróci jeszcze do kilku postaci w dalszych tomach. Koniec książki skłania do wiary, że w części drugiej sporo się będzie działo. Pojawiają się rebelianci a Ember jest w takim stanie ducha, że istnieje szansa, by się do nich przyłączyła.
Podsumowując. "Paragraf 5" to całkiem przyjemna książka młodzieżowa, osadzona w przyszłości, z ciekawym wątkiem romantycznym, który nie przesłania całej fabuły. Sporo akcji, równe tempo i bohaterowie, którzy nie działają na nerwy. Spędziłam przyjemnie czas, choć lektura nie należy do ambitnych.

Grunt to okładka - bez twarzy
Czytam fantastykę
Pod hasłem
W 200 książek dookoła świata

Recenzja napisana dla 
Zajrzyj

środa, 13 stycznia 2016

"Sprawa osobista" - Lee Child

Tytuł oryginału: Personal.
Wydawnictwo:Albatros
Tłumaczenie: Andrzej Szulc
 Cykl: Jack Reacher (tom 19)
    Rok wyd:2015
Stron:448
Kraj:Stany Zjednoczone
Jack Reacher większości czytelników, w stopniu większym lub mniejszym, z pewnością jest już znany. Tych jednak, którzy nigdy o nim nie słyszeli, pragnę poinformować, że jest to jeden z moich ulubionych książkowych bohaterów. Kierujący się swoim własnym kodeksem honorowym były żandarm, inteligentny, bystry, spostrzegawczy, analizujący wszystko i wszystkich. Pomimo wędrowniczego trybu życia i pragnienia spokoju, Jack wciąż ładuje się w kłopoty, wciąż musi kogoś uratować i zbawić świat. Chociaż nie chce być brutalny, nie lubi broni i stara się omijać kłopoty, to jednak one same go szukają.
W "Sprawie osobistej" również wszystko dzieje się przez przypadek. Jack jadąc autobusem znajduje gazetę, w której widzi anons dotyczący jego osoby. Ktoś go szuka i Jack szybko domyśla się kto. A ponieważ ma wobec tej osoby dług, postanawia zareagować. I tym sposobem pakuje się w historię, w której musi udaremnić atak snajperski na którąś z głów państw mających spotkać się niedługo na szczycie G8. Poszukiwanym jest znakomity snajper, którego wiele lat temu Reacher wsadził do więzienia, a który rok wcześniej wyszedł na wolność. Akcja przenosi się do Francji, później do Wielkiej Brytanii, by odnaleźć rozwiązanie w Stanach Zjednoczonych. W między czasie Jack będzie współpracował z  kilkoma szpiegami, z jedną piękną kobietą z Departamentu Stanu oraz rozwali kilka gangów:)

Dziewiętnasta część z Jackiem Reacherem jest taka, jak wszystkie poprzednie części, czyli bardzo schematyczna i bardzo wciągająca. Kryminalno- sensacyjna, tocząca się w kręgach żołnierzy i szpiegów, powieść ma szybką, równą i zajmującą akcję typową dla książek Childa. tym razem narracja skupia się na samym Jacku, dzięki czemu towarzyszymy mu na każdym kroku.
"Sprawa osobista" jest jednocześnie pierwszą książką z tej serii, w której  Jack mnie trochę drażnił. Jest tutaj bardziej zarozumiały, czasami wręcz bufonowaty. Pewny siebie był zawsze ale tutaj tą pewnością wręcz kłuje w oczy. Nie zmienia to oczywiście faktu, że książkę czyta się bardzo dobrze i dla miłośników tego typu literatury będzie dobrym wyborem. Może czasami fabuła jest nierealna a siły bohatera wręcz herkulesowe, ale książka jest typowo rozrywkowa i jako taka spełnia swoje zadanie.



Kiedyś przeczytam
Grunt to okładka
Czytam opasłe tomiska

wtorek, 12 stycznia 2016

Warto brać udział w wyzwaniach:)

Dzisiaj chciałam się pochwalić:)
W roku 2015 brałam udział w wyzwaniu





niedziela, 10 stycznia 2016

"Smilla w labiryntach śniegu" - Peter Hoeg

Tytuł oryginału: Frøken Smillas fornemmelse for sne.
Wydawnictwo:Zysk i S-ka
Tłumaczenie: Iwona Zimnicka
    Rok wyd:2014
Stron:420
Kraj:Dania
"Smilla w labiryntach śniegu" to książka zakwalifikowana jako kryminał, chociaż moim zdaniem niewiele ma wspólnego z kryminałem, pomimo tego, że jest tu i niewyjaśniony zgon, i poszukiwanie prawdy. Przede wszystkim jest to książka o Smilli, kobiecie, która poprzez swoje pochodzenie i charakter sama wyizolowała się ze społeczeństwa w którym przyszło jej żyć.

Akcja książki rozpoczyna się w trakcie pogrzebu, na którym Smilla żegna swojego jedynego przyjaciela. Przyjacielem tym okazuje się mały chłopiec, Esajas, któremu udało się przebić przez skorupę otaczającą kobietę. Esajas, podobnie jak Smilla, pochodził z Grenlandii. Mieszkał tylko z matką, która niestety nie spełniała swojego zadania. Pozostawiała chłopca samemu sobie, nie zaspokajając nawet najważniejszych potrzeb swojego dziecka. Uzależniona od alkoholu, bezrobotna, niby kochała syna, ale gdzieś się zagubiła po śmierci męża. Chłopiec niepostrzeżenie wdarł się do świata Smilli, znajdując u niej schronienie i opiekę. Lecz pewnego dnia jego smutne życie dobiegło końca, gdy spadł z dachu domu, w którym mieszkał. Upadek zakwalifikowany przez policję jako niefortunny wypadek, budzi sprzeciw Smilli, która znając chłopaka wiedziała, że dziecko miało lęk wysokości i nie weszłoby z własnej woli na wysoki budynek. Nie znajdując wsparcia ani w policji, ani w prokuraturze, Smilla postanawia wyjaśnić sprawę na własną rękę, czym naraża się na niebezpieczeństwo. Wparciem staje się dla niej mężczyzna, zwany przez nią mechanikiem, mieszkający w tym samym bloku i również zaprzyjaźniony z chłopcem.

Smilla jest postacią pełną sprzeczności. Grenlandka, która mieszka w Danii. Córka grenlandzkiej łowczyni i duńskiego lekarza. Kobieta inteligentna, posiadająca ogromną wiedzę, lecz nie posiadająca na nią papierów. Wyrzucana ze szkół za swój niewyparzony język i poglądy, nie przetrwała w żadnej organizacji społecznej. Samotniczka, która czuje się wyizolowana, choć dzieje się tak głównie za sprawą jej podejścia do innych. Potrafiąca czytać ze śniegu. To śnieg jest jej miłością i pasją. Mimo to bezrobotna. Mająca trudne stosunki z ojcem, od którego nie waha się czerpać zysków materialnych. Dziwna, nie wzbudzająca sympatii osoba, którą jednak po pewnym czasie czytelnik jest w stanie zrozumieć i polubić.

Peter Hoeg stworzył dziwną, klimatyczną i dość trudną w odbiorze książkę. Przede wszystkim powieść jest kopalnią wiedzy na temat Grenlandii, panujących tam zwyczajów, powiązań społecznych i całokształtu życia w tym trudnym klimacie. Dzięki książce lepiej potrafię zrozumieć sposób myślenia tamtejszych ludzi, jak i ich podejście do życia i świata. Autor ma niesamowity dar snucia historii i operuje stylem i językiem w sposób perfekcyjny. Dziś już rzadko kto tak pisze.
Zagadka kryminalna jest ciekawa i nieprzewidywalna, chociaż jak pisałam wcześniej, to nie ona jest tu najważniejsza. Najważniejsza jest Smilla, jej sposób pojmowania świata oraz wiedza na temat Grenlandii i Danii, jaką dzieli się z nami autor. Akcja powieści jest dosyć nierówna. Są momenty, kiedy dzieje się sporo i w szybkim tempie. Jest też naprawdę dużo dygresji, autor odbiega od tematu, zbacza ze ścieżki, by zagłębiać się w najmniejsze detale. Czasami bywa to nużące, chyba, że interesują kogoś szczegóły. Język powieści jest plastyczny, specyficzny, tworzący ciekawy klimat, trochę mroczny, tajemniczy i przede wszystkim zimny.

Nie mogę jednoznacznie powiedzieć, że książka mi się podobała. Były momenty, w których nie mogłam się od niej oderwać. Były też takie, w których czułam się zmęczona. Nie zmienia to faktu, że naprawdę dużo wyniosłam z tej powieści. To książka, przez którą nie da się szybko przelecieć. Nad nią trzeba się trochę pochylić.

Cztery pory roku
Kiedyś przeczytam
Grunt to okładka - bez twarzy
Czytam opasłe tomiska
Czytam literaturę skandynawską
ABC wyzwania

piątek, 8 stycznia 2016

"Patron" - Mateusz M. Lemberg

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Cykl: Witczak (tom 2)  
 Rok wyd:2014
Stron:508
Kraj:Polska






"Patron" to druga książka Lemberga jaką miałam przyjemność czytać. Pierwsza nie porwała mnie od razu, wręcz miałam z nią problemy na początku. Jednak później wciągnęła mnie bez reszty, a to głównie za sprawą bohaterów. Nie inaczej było w "Patronie". Wiedziałam już czego mogę się spodziewać, znałam głównych bohaterów i bardzo ciekawiły mnie ich dalsze losy.

Zagadka kryminalna zawarta w książce kręci się wokół klasztoru i braci zakonnych, a rozwiązania bohaterowie muszą szukać w wydarzeniach sprzed dwudziestu lat. To wtedy dochodzi do buntu nowicjuszy, który po latach jest owiany tajemnicą. Teraz ktoś zaczyna mordować ludzi związanych w jakiś sposób z zakonem i wydarzeniami sprzed lat. I to morduje bestialsko.

Do akcji wkraczają znani z poprzedniej części policjanci: Zero, Cyna i Hif. Pojawia się także młoda profilerka, która próbując się wybić sporo namiesza. Cyna prowadzi równolegle śledztwo dotyczące nekrofila,  który kradnie i profanuje zwłoki. Przy okazji Cynowska wpada w niezłe tarapaty poszukując pewnej osoby z niedalekiej przeszłości, związanej ze światem przestępczym i wydarzeniami opisanymi w "Zasłudze nocy". Zero z kolei ma problemy z psychiką, po dwóch miesiącach przebywania z szpitalu psychiatrycznym wypisuje się na własne żądanie. Wraca do pracy, chociaż wcale nie czuje się zdrowy. Sprawę Patrona próbuje rozwiązać przebywając w klasztorze i poznając tajemnice braci zakonnych ze Starego Brodu.

Książkę czyta się bardzo szybko. Połączenie sprawy kryminalnej i obszernego opisu życia głównych bohaterów sprawia, że powieść jest bardzo realistyczna, życiowa, a bohaterowie zdają się być naszymi znajomymi. Autor raczy nas wieloma tropami i zmyłkami oraz brutalnymi opisami morderstw, czasami trochę go ponosi, lekko wykracza poza realizm, nie zmienia to jednak faktu, że fabuła jest ciekawa i niełatwa do rozwiązania. Krótkie rozdziały i lekki styl sprawiły, że przeleciałam przez te pięćset stron nie wiedząc nawet kiedy:)

Kiedyś przeczytam.
Pod hasłem
Czytam opasłe tomiska
ABC wyzwania 

środa, 6 stycznia 2016

"Ślepy instynkt" - Andreas Winkelmann

Tytuł oryginału: Blinder Instinkt.
Wydawnictwo:Sonia Draga
Tłumaczenie: Wojciech Łygaś
    Rok wyd:2013
Stron:354
Kraj:Niemcy

 "Nie musiała go widzieć, bo wyczuwała jego obecność. Wyraźnie czuła, jak bezpieczne do niedawna otoczenie zaczyna się zmieniać, jakby w jej świat wkradło się coś niewymownie złego, co samą swoją obecnością wywołuje chaos. Prawie bezszelestne ruchy, które słyszała za plecami, wywoływały delikatne wibracje powietrza. Drobne włoski na jej karku wyprostowały się i zaczęły drgać." (str.11 )




Max miał szesnaście lat, kiedy z ogrodu przy ich domu została uprowadzona jego siostra. Ośmioletnia Sina była radosną, pełną optymizmu, niewidomą od urodzenia dziewczynką, którą Max miał się opiekować. Zawiódł. Od dnia jej zniknięcia minęło już dziesięć lat a poczucie winy i ogromnej straty nie opuszcza Maxa nigdy. Zerwał wszelkie kontakty z nieodpowiedzialnymi rodzicami i zrobił karierę jako bokser. Kiedy kontaktuje się z nim Franziska Gottlob, komisarz policji, i wypytuje go o sprawę zaginionej siostry jednocześnie informując o zaginięciu innej niewidomej dziewczynki, w Maxie odzywa się nadzieja na znalezienie sprawcy porwania jego siostry.

"Ślepy instynkt" to bardzo dobrze napisany kryminał, w którym sporo się dzieje, choć akcja nie jest naszpikowana trupami. Krótkie rozdziały i świetny styl autora sprawiają, że książka wciąga od pierwszej strony i nie pozwala się od siebie oderwać. Bohaterowie są dobrze wykreowani, wiarygodni, ludzcy, zwyczajni. Fabuła mnie zaskoczyła. Postać bohatera negatywnego jest ciekawa i nietypowa. Facet porywa niewidome dziewczynki, by trzymać je przy życiu i poddawać nieustannym torturom. Tortury te związane są z egzotycznymi, jadowitymi pająkami. Obrzydliwość.

Narracja jest trzecioosobowa. Autor pozwala nam poznać historię z kilku punktów widzenia, w tym również sprawcy porwań. Z tym zboczeńcem poznajemy się już na początku, chociaż nie znamy jeszcze jego tożsamości. Nie było mi ciężko domyślić się w pewnym momencie kto jest sprawcą, chociaż i tak jedna rzecz w końcówce mnie zaskoczyła.

Akcja osadzona jest w Hanowerze i okolicach. Autor dość szczegółowo opisuje chwile, jakie uprowadzona Sara musi spędzać w stworzonej przez porywacza sztucznej dżungli i strach, jaki odczuwa niewidoma osoba, gdy zostaje narażona na nowe, nieznane i przerażające bodźce. Podobała mi się także kreacja Maxa, silnego, odnoszącego sukcesy boksera, który w głębi duszy nigdy nie wybaczył sobie błędu młodości. Jego miłość do siostry jest mocnym punktem książki.

"Ślepy instynkt" to szósta książka tego autora i niestety jedyna, jaka została wydana w Polsce. Szkoda, bo Winkelmann pisze naprawdę dobrze. W jego książce jest miłość, gniew, strach i morderstwo. Nienawiść, upokorzenie i nadzieja. Kartki przewracają się same, historia wciąga i czasami budzi dreszczyk obrzydzenia. Podobała mi się bardzo.

Pod hasłem - Pan
Grunt to okładka  - bez twarzy
ABC Wyzwania

niedziela, 3 stycznia 2016

"Rodzinny interes" - Anders Roslund, Stefan Thunberg

Tytuł oryginału:Björndansen.
Wydawnictwo:Sonia Draga
Tłumaczenie: Elżbieta Ptaszyńska-Sadowska
    Rok wyd:2015
Stron:652
Kraj:Szwecja


"Nie chodzi o te cztery lata, które minęły, wcale nie, bardziej o te jego oczy. Tata nie ma już tamtego spojrzenia, kiedy jest mu wszystko jedno, co się stanie. Teraz jest kimś, kto wie, co się stanie. Jakby ktoś całkiem inny bił mamę; lewa pięść okłada jej twarz jak pejcz, raz po raz, bez końca. Tat się nie spieszy i nie wydaje przy tym żadnego dźwięku, a zawsze było głośno, kiedy bił.
Ta cholerna cisza. Leo jej nie rozumie.
To dlatego tyle czasu upłynie, zanim Leo zareaguje, coś zrobi. Bo to niby tata,  a jednak ktoś inny. I mama. która nie krzyczy."









Czterech młodych mężczyzn i jedna zakochana kobieta. Wstrząsnęli całą Szwecją dokonując serii udanych, brawurowych napadów na banki w latach dziewięćdziesiątych. Ich skoki są perfekcyjnie przygotowane, brutalne, stylizowane na akcje militarne. Drobiazgowe, przygotowane co do sekundy, z idealnie zaplanowanym odwrotem, sprawiają, że przestępcy zostają bezkarni przez długi czas.
John Bronks, który na co dzień fascynuje się zgłębianiem istoty przemocy, stawia sobie za punkt honoru dorwanie tej nieuchwytnej bandy. Jest przekonany, że ludzie dokonujący tak brutalnych ataków, musieli być poddawani w przeszłości aktom przemocy i to w tym środowisku postanawia poszukiwać swoich sprawców.

Bohaterami książki są trzej bracia, ludzie pomiędzy siedemnasty a dwudziestym czwartym rokiem życia, ich przyjaciel Jasper, który został zwolniony ze służby wojskowej ze względu na niestabilną osobowość, oraz trochę od nich starsza kobieta, zakochana w najstarszym z braci. Mózgiem wszystkich operacji jest najstarszy Leo, który jest jednocześnie właścicielem firmy budowlanej i pracodawcą dla swoich braci. Owładnięty potrzebą zapewnienia przyszłości sobie i swoim braciom, Leo wymyśla plan doskonały. I gdyby nie kilka okoliczności, jego plany na pewno by się spełniły. Napisanie tego zdania nie jest z mojej strony spoilerowaniem, gdyż książka oparta jest na faktach, wiadomo więc, że koniec nie będzie różowy. Bardzo mnie zaskoczyło, gdy przeczytałam, iż historia opisana w książce naprawdę się wydarzyła, chociaż jest oczywiście podkolorowana i sfabularyzowana. Jeden z autorów książki jest najmłodszym bratem trójki bohaterów, dzięki czemu fakty z życia chłopaków nabierają wiarygodności i realności.

Muszę przyznać, że książkę czyta się rewelacyjnie. Nie jest to tylko i wyłącznie opowieść o grupie przestępczej napadającej na banki. Przede wszystkim jest to historia o pewnej rodzinie, w której postać ojca odgrywa znaczącą rolę. Iwan to człowiek, który wszystkie problemy rozwiązuje za pomocą pięści, jednocześnie jest ogromnie oddany rodzinie i wychowuje chłopców w poczuciu solidarności. Boją się go i podziwiają jednocześnie. Pewien epizod sprawia, że ich rodzina się rozpada a rodzeństwo nie chce mieć już z Iwanem nic wspólnego. Nie zdają sobie sprawy, jak ogromny wpływ na ich psychikę wywarł ojciec.

"Rodzinny interes" to książka o sile braterskiej miłości, wpływie przemocy zaznanej w dzieciństwie na całe nasze życie, poświęceniu, miłości i pragnieniu zapewnienia sobie stabilizacji finansowej. To książka o chłopcu, który w pewnym momencie przejmuje rolę ojca dla swych braci.

Bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani, różnorodni, prawdziwi. Nie mogło być inaczej, skoro jeden z autorów znał ich doskonale a drugi jest świetnym pisarzem. Akcja trzyma w napięciu, jest dynamiczna, równa i wypełniona szczegółami nadającymi fabule realności. Znajdziemy tu zarówno fragmenty bardzo brutalne, jak i momenty sentymentalne. To książka, która bazując na faktach daje nam multum rozrywki, jednocześnie zmuszając do refleksji. Bardzo dobry kryminał, w którym niepospolity policjant pragnie ująć kogoś, kogo w głębi duszy podziwia.

Chociaż książka napisana jest przez pisarzy skandynawskich, nie ma w niej typowego dla tych krajów klimatu. To powieść mocna, męska, wciągająca, z dobrym tempem. Bardzo interesująca.


Pod hasłem
Wyzwanie ABC
Czytam literaturę skandynawską
Czytam opasłe tomiska

sobota, 2 stycznia 2016

Przyznaję - mam słabość do wyzwań:)

Minęło zaledwie kilka dni od momentu, kiedy postanowiłam, że zrezygnuję z kilku wyzwań i pozostanę przy dwóch. I dlatego już dzisiaj zapisałam się w sumie do siedmiu;p Naprawdę, silna wola godna podziwu;) Tak więc w tym roku będę czytała dla:
u ejotka
u magdalenardo
Skusiłam się dodatkowo na drugie wyzwanie u magdalenardo
Szczegóły tutaj
oraz mini wyzwanie u ejotka
zajrzyj
Po rocznej przerwie powróciło wyzwanie u Ani i nie mogłam się oprzeć;p
Szczegóły
Zostałam także przy wyzwaniu u Sylwi
Tutaj
No i skusiłam się na wyzwanie u Lustra Rzeczywistości, głównie ze względu na chęć pozbycia się książek z własnej półki, co nie idzie mi zbyt dobrze:)
Informacje
Do tego wyzwania muszę zadeklarować stos 12-stu książek i oto on:
1. "Sprawa osobista" - Lee Child
2. "Ślepa wiara" - Ben Elton
3. "Biała wilczyca" - Theresa Revay
4. "Patron" - Mateusz M. Lemberg
5. "Białe kruki" - Christer Mjaset
6. "Żelazna krew" - Lisa Marklund
7. "Smilla w labiryntach śniegu" - Peter Hoeg
8. "Księga Diny" - Herbjorg Wassmo
9. "Pocałunki piasku" - Reyes Monforte
10. "Wróg" - Charlie Higson
11. "Nowa Ziemia" - Julianna Baggott
12. "Miasto niepokoju" - Dennis Lehane

Jak znam siebie i życie, pewnie znajdę gdzieś jakieś wyzwanie, któremu nie będę mogła się oprzeć:)