Zanim zacznę Wam opisywać właśnie przeczytaną książkę, chciałabym coś opowiedzieć. Mieszkam na wsi, do najbliższego miasta mamy 24 kilometry, czyli pół godziny jazdy busem. Nie jest to daleko, jednak dość długo wzbraniałam się przed puszczaniem córki samej do miasta. Kiedy wreszcie to nastąpiło byłam cała w nerwach. Polecenie było jasne: dojedziesz - napisz, co jakiś czas daj znać, że żyjesz. Pojechała z koleżanką do kina. Wyciszyła telefon. I już nie włączyła dźwięku a o pisaniu do matki zapomniała. Ludzie! Co ja przeżyłam! Kiedy przez parę godzin nie dostałam wiadomości, zaczęłam dzwonić. Nie odbierała. Trudno opisać, jakie myśli przychodziły mi do głowy. Zgubiła się. Potrącił ją samochód. Poznały jakiś chłopaków i pewnie leżą już gdzieś w rowie. Poszła do łazienki i ją ktoś napadł. Wiem, to chore, ale wyobraźnia matki jest ogromna a strach wszystko wyolbrzymia. Kiedy wreszcie córka sobie o mnie przypomniała poczułam taką ulgę i taką wściekłość, że nawet nie macie pojęcia. Podobnie było z synkiem, który mając trzy latka postanowił zrobić rodzicom dowcip i schował się za kwietnikiem. Idziemy drogą, gdzie nie jeżdżą samochody, prowadzę wózek, rozmawiam z mężem a mały lata wokół nas. W pewnym momencie, dosłownie chwila, powinien być przy nas a jego nie ma. Ten przerażający strach, kiedy odwracasz się a jego nie ma. tysiąc myśli na sekundę, chociaż racjonalna część mózgu mówi, że nie mogło się nic stać w tak krótkim czasie, to ogarnia Cię panika. Może ktoś podbiegł i go porwał. Może się przewrócił i leży gdzieś w rowie (chociaż w pobliżu nie ma rowu:)). Zniknął. Kiedy roześmiany wypadł zza wielkiego kwietnika ulga była tak wielka, że aż mi się ugięły nogi. A czemu o tym piszę? Bo książka, którą przeczytałam po pierwsze dotyczy sytuacji, kiedy znika dziecko, a po drugie tak mnie poruszyła, że wszystko mi się przypomniało.
Jenny ma wszystko o czym zawsze marzyła. Pracuje wykonując ukochany zawód, ma mądrego, kochającego męża, trójkę wspaniałych, bezproblemowych dzieci, hobby, któremu oddaje się w wolnej chwili. Jedyne czego jej brakuje to czas. Jenny wiecznie jest zabiegana, czasami porządnie zmęczona, czasami ogarnia ją poczucie osamotnienia. Lecz zawsze w trudnych chwilach przypomina sobie, że ma szczęście, że ma to, co chciała. Oboje z mężem pracują jako lekarze. On jest neurochirurgiem w szpitalu, ona pracuje w przychodni jako internistka. Ona wraca z pracy późnym popołudniem, on czasami późno w nocy. Ona próbuje ogarnąć zarówno pracę, jak i dom, chociaż czasami ma wyrzuty, że tak mało czasu poświęca dzieciom. Jako matka mogę powiedzieć, że Jenny jest dobrą mamą. Interesuje się tym, co robią jej dzieci, stara się z nimi rozmawiać, i chociaż faktycznie mało ma dla nich czasu, to stara się, jak może. Wydaje jej się, że zna swoje dzieci. Nawet nie ma pojęcia jak bardzo się myli.
Pewnego dnia Naomi, piętnastoletnia córka Jenny wychodzi na przedstawienie, w którym bierze udział. I już z niego nie wraca. Od tego momentu życie całej rodziny staje się koszmarem. Jenny nie ustaje w poszukiwaniach, nie poddaje się, lecz to, czego dowiaduje się o swojej rodzinie, zbija ją z nóg. Nic nie jest takie, jakim je widziała.
"Zanim zniknęła" to książka napisana w pierwszej osobie, wydarzenia poznajemy z punktu widzenia matki, co jest rozwiązaniem genialnym, gdyż nie ma szans, by nie utożsamić się z główną bohaterką. Kobietą zmagającą się z taką rozpaczą mogłaby być każda z nas, każda matka, której wydaje się, że robi wszystko, by jej dzieci były bezpieczne i szczęśliwe. Autorka rewelacyjnie poradziła sobie z przekazaniem swojej opowieści. Odpowiednio wyważone napięcie, duża porcja autoanalizy, stopniowe dodawanie nowych informacji. Przy tym powieść podzielona jest na przeplatające się rozdziały, w których wydarzenia opisane są zarówno od momentu zaginięcia, z podziałem na godziny i dni, na kilka dni przed zaginięciem, jak i w rok po całym wydarzeniu. Świetna, wciągająca fabuła, doskonały styl. Zwykły motyw zaginięcia dziecka przedstawiony z perspektywy zrozpaczonej matki sprawdził się tu doskonale i zmienił ograny pomysł w świetny thriller psychologiczny. Naprawdę ciężko mi było się od książki oderwać. Przy czym powieść zmusza do refleksji. Co tak naprawdę wiemy o swoich najbliższych? Czy to, co nam pokazują jest prawdą, czy to tylko maska kryjąca prawdziwe uczucia? Czy słuchasz swoich dzieci tak naprawdę? Czy może tylko je słyszysz? Czy robisz dobrze? Czy naprawdę jesteś szczęśliwa?
"Zanim zniknęła" to przede wszystkim powieść dla kobiet. Historia widziana oczami matki będzie najlepiej odebrana przez matki. Lecz oczywiście nie tylko. To doskonała powieść dla każdego, kto lubi portrety psychologiczne. Szczerze mówiąc jest to jedna z niewielu powieści, w której nie znalazłam nic negatywnego. Jak dla mnie powieść doskonała. Aż się boję co wyjdzie spod pióra autorki następnym razem, skoro to jest debiut. Bo mam nadzieję, że jeszcze coś napisze.
Nie wiem czy napisałam wszystko, co chciałam, by zachęcić Was do lektury. "Zanim zniknęła" to doskonała powieść o życiu, miłości, nadziei, rozpaczy, poszukiwaniu prawdy i poznawaniu siebie. To powieść życiowa, pełna ukrytych prawd, skłaniająca do refleksji, poruszająca swą prostotą. Polecam bardzo, bardzo mocno.
Grunt to okładka
W 200 książek dookoła świata
ABC czytania
„Wspominanie to jak oglądanie filmu, w którym aktorzy grają nasze role.”
Tytuł oryginału:Daughter.
Wydawnictwo:Amber
Tłumaczenie: Stanisław Rek
Rok wyd:2016
Stron:352
Kraj:Wielka Brytania
|
Jenny ma wszystko o czym zawsze marzyła. Pracuje wykonując ukochany zawód, ma mądrego, kochającego męża, trójkę wspaniałych, bezproblemowych dzieci, hobby, któremu oddaje się w wolnej chwili. Jedyne czego jej brakuje to czas. Jenny wiecznie jest zabiegana, czasami porządnie zmęczona, czasami ogarnia ją poczucie osamotnienia. Lecz zawsze w trudnych chwilach przypomina sobie, że ma szczęście, że ma to, co chciała. Oboje z mężem pracują jako lekarze. On jest neurochirurgiem w szpitalu, ona pracuje w przychodni jako internistka. Ona wraca z pracy późnym popołudniem, on czasami późno w nocy. Ona próbuje ogarnąć zarówno pracę, jak i dom, chociaż czasami ma wyrzuty, że tak mało czasu poświęca dzieciom. Jako matka mogę powiedzieć, że Jenny jest dobrą mamą. Interesuje się tym, co robią jej dzieci, stara się z nimi rozmawiać, i chociaż faktycznie mało ma dla nich czasu, to stara się, jak może. Wydaje jej się, że zna swoje dzieci. Nawet nie ma pojęcia jak bardzo się myli.
Pewnego dnia Naomi, piętnastoletnia córka Jenny wychodzi na przedstawienie, w którym bierze udział. I już z niego nie wraca. Od tego momentu życie całej rodziny staje się koszmarem. Jenny nie ustaje w poszukiwaniach, nie poddaje się, lecz to, czego dowiaduje się o swojej rodzinie, zbija ją z nóg. Nic nie jest takie, jakim je widziała.
"Zanim zniknęła" to książka napisana w pierwszej osobie, wydarzenia poznajemy z punktu widzenia matki, co jest rozwiązaniem genialnym, gdyż nie ma szans, by nie utożsamić się z główną bohaterką. Kobietą zmagającą się z taką rozpaczą mogłaby być każda z nas, każda matka, której wydaje się, że robi wszystko, by jej dzieci były bezpieczne i szczęśliwe. Autorka rewelacyjnie poradziła sobie z przekazaniem swojej opowieści. Odpowiednio wyważone napięcie, duża porcja autoanalizy, stopniowe dodawanie nowych informacji. Przy tym powieść podzielona jest na przeplatające się rozdziały, w których wydarzenia opisane są zarówno od momentu zaginięcia, z podziałem na godziny i dni, na kilka dni przed zaginięciem, jak i w rok po całym wydarzeniu. Świetna, wciągająca fabuła, doskonały styl. Zwykły motyw zaginięcia dziecka przedstawiony z perspektywy zrozpaczonej matki sprawdził się tu doskonale i zmienił ograny pomysł w świetny thriller psychologiczny. Naprawdę ciężko mi było się od książki oderwać. Przy czym powieść zmusza do refleksji. Co tak naprawdę wiemy o swoich najbliższych? Czy to, co nam pokazują jest prawdą, czy to tylko maska kryjąca prawdziwe uczucia? Czy słuchasz swoich dzieci tak naprawdę? Czy może tylko je słyszysz? Czy robisz dobrze? Czy naprawdę jesteś szczęśliwa?
"Zanim zniknęła" to przede wszystkim powieść dla kobiet. Historia widziana oczami matki będzie najlepiej odebrana przez matki. Lecz oczywiście nie tylko. To doskonała powieść dla każdego, kto lubi portrety psychologiczne. Szczerze mówiąc jest to jedna z niewielu powieści, w której nie znalazłam nic negatywnego. Jak dla mnie powieść doskonała. Aż się boję co wyjdzie spod pióra autorki następnym razem, skoro to jest debiut. Bo mam nadzieję, że jeszcze coś napisze.
Nie wiem czy napisałam wszystko, co chciałam, by zachęcić Was do lektury. "Zanim zniknęła" to doskonała powieść o życiu, miłości, nadziei, rozpaczy, poszukiwaniu prawdy i poznawaniu siebie. To powieść życiowa, pełna ukrytych prawd, skłaniająca do refleksji, poruszająca swą prostotą. Polecam bardzo, bardzo mocno.
Grunt to okładka
W 200 książek dookoła świata
ABC czytania