czwartek, 28 kwietnia 2016

"Gwiezdny motyl" - Bernard Werber

Tytuł oryginału:Le papillon des etoiles.
Wydawnictwo:Sonia Draga
Tłumaczenie:Joanna Kluza
    Rok wyd:2009
Stron:272
Kraj: Francja
"Gwiezdny motyl" to nazwa statku kosmicznego gigantycznej wielkości, mogącego pomieścić ponad sto tysięcy osób. Wizję stworzenia takiego pojazdu przekazał Yvesowi ojciec, który podobnie jak on, kochał kosmos. Niestety Agencja Kosmiczna odrzuciła projekt Motyla, uważając, iż zbudowanie takiego statku nie leży w ich możliwościach. Na szczęście dla naukowca, jego wizją zainteresował się znany, lecz umierający milioner, który postanowił sfinansować to ogromne przedsięwzięcie. I tak po kilku latach Gwiezdny motyl jest gotowy do drogi. Wyselekcjonowani kandydaci z całego świata zaludniają statek, by w ciągu 1200 lat przemierzać kosmos w poszukiwaniu planety nadającej się do zamieszkania. Planeta namierzona przez Yvesa podobno ma zbliżone parametry do Ziemi. Oczywistym jest, że do celu dobrnie piąte lub szóste pokolenie podróżników. Nadzieją wynalazcy jest zmiana ludzkiego postrzegania świata. Myśli, iż wybrańcy skorzystają z szansy, by na nowej planecie wieść życie pozbawione egoizmu, strachu i przemocy.

Dlaczego Yves postanowił uciec z Ziemi? Przerażało go każde włączenie wiadomości. Wszędzie widzi tylko terror, głód, klęski żywiołowe. Ludzie niszczą siebie i całą planetę. Dochodzi jeszcze do tego poczucie winy, z jakiego nie może się otrząsnąć po tym, gdy w w wyniku wypadku zniszczył życie znanej i utalentowanej żeglarce. Ta młoda kobieta, wiodąca do tej pory życie w ciągłym biegu, nie potrafiąca usiedzieć w miejscu, wciąż szukająca nowej dawki adrenaliny, w jednej sekundzie staje się poruszającą na wózku, pozbawioną wszelkiej nadziei osobą. Pełna wigoru kobieta zamienia się w użalające się nad sobą, obżerające się, pijące, nadużywające środków nasennych i uspakajających stworzenie. Jej nienawiść do Yvesa jest tak wielka, że początkowo odrzuca propozycję nawigowania statkiem kosmicznym.

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

"Echo winy" - Charlotte Link

Tytuł oryginału:Das Echo der Schuld.
Wydawnictwo:Sonia Draga
  Tłumaczenie: Marta Archman
    Rok wyd:2013
Stron:646
Kraj: Niemcy
Marzeniem Nathana Moora od zawsze było opłynięcie świata własną łodzią żaglową. Niestety przez wiele lat musiał wbrew sobie mieszkać w małej niemieckiej mieścinie, gdzie jego żona opiekowała się ojcem. Lecz wreszcie nadszedł czas, kiedy mógł poczuć się wolny. Po śmierci teścia namówił żonę na sprzedaż domu i kupno jachtu. Tym sposobem Livia i Nathan nie posiadali już nic oprócz łodzi. Pewnej nocy stracili i to. W wyniku zderzenia z nieznanym statkiem ich jacht poszedł na dno wraz ze wszystkim co posiadali. Nie mieli już nic. Ubrań, pieniędzy, domu. Tym sposobem nieoczekiwanie wkroczyli w życie Virginii i Fryderyka, burząc ich może niezbyt szczęśliwy, jednak poukładany świat.

Mniej więcej w tym samym czasie w okolicach zamieszkiwanego przez Virginię Norfolk, zaczynają ginąć małe dziewczynki. Czteroletnia dziewczynka zostaje uprowadzona z plaży. W drodze do kościoła znika ośmiolatka. Pewną siedmiolatkę zaczepia bardzo miły pan. Wśród matek zaczyna szerzyć się panika. Virginia również czuje się zaniepokojona, gdyż jej córeczka jest w podobnym wieku. Jednak nawet strach o córkę nie jest w stanie powstrzymać jej przed podążeniem za pragnieniami.

piątek, 22 kwietnia 2016

"Fabryka wtórów" - Tomasz Mróz

Wydawnictwo:RW2010
    Rok wyd:2015
Cykl: Komisarz Wątroba ( tom 2 )
Stron:198
Kraj: Polska
"Fabryka wtórów" to druga książka autora, jaką miałam przyjemność przeczytać. "Przejście A-8" było zabawną, nietypową powieścią, w której kryminał łączył się z elementami fantastycznymi. Druga część przygód komisarza Wątroby stylowo nie różni się od swojej poprzedniczki. W pierwszym rozdziale autor wprowadza czytelnika w opowieść przy pomocy opisu wydarzeń z przeszłości, gdzie rozpoczyna się cała historia. Następnie przenosimy się do czasów teraźniejszych, by z zaskoczeniem stwierdzić, że przeszłość nie przeminęła, przeniosła się jedynie w nasze czasy, rozwinęła i zbiera swoje żniwo.

W centrum miasta stoi stary, okazały budynek, w którym rzekomo znajduje się jakiś instytut. Nikt się budynkiem nie interesuje, nikt do niego nie wchodzi. Ci, którzy za bardzo się do niego zbliżyli, odczuwali dziwną atmosferę otaczającą budynek. Niektórzy jednak okazali się na tyle ciekawi, by próbować się do niego dostać. I znikali. A może i nie znikali. Może nagle robiło się ich więcej. W każdym razie na pewno coś się z nimi działo.

wtorek, 19 kwietnia 2016

"Corpus delicti" - Juli Zeh

Tytuł oryginału:Corpus Delicti. Ein Prozess.
Wydawnictwo:W.A.B.
  Tłumaczenie: Sława Lisiecka
    Rok wyd:2011
Stron:256
Kraj: Niemcy
 Świat bez chorób. Świat bez bólu. Brzmi świetnie, lecz wszystko ma swoją cenę. Życie ludzi przebiega pod całkowitą kontrolą. Sterylne budynki, eliminacja używek, czystość i sprawność fizyczna jako priorytet. Produkty zapakowane w tubki. Comiesięczne składanie raportów na temat wykonanych ćwiczeń. Częstowanie gości wodą z cytryną. Eliminacja uczuć. Rozum ponad wszystko. Wybór partnera poprzez selekcję genetyczną. Światem rządzi METODA. Dobro społeczeństwa ponad dobrem jednostki. A w tym wszystkim Mia. Kobieta, która nie może się pogodzić ze śmiercią brata. Pragnie tylko jednego - spokoju i czasu, by pozbierać się po stracie. Zaniedbuje sprzątanie. Nie ćwiczy.Podpada swojej blokowej społeczności. Zaczyna wątpić w nieomylność i skuteczność METODY. Powoli dociera do niej prawda, którą próbował pokazać jej brat. Nikt nie jest wolny. Z drobnych nieporozumień sprawa zabrnie o wiele za daleko, ukazując czytelnikowi przy okazji, iż każdy system, nawet pozornie idealny, daleki jest od sprawiedliwości.

Czyż każdy z nas nie marzy o życiu bez chorób? Nie martwić się o swoich bliskich, nie cierpieć z bólu, zawsze czuć się dobrze. Wszystko ma jednak swoją cenę. Każdy obywatel musi rygorystycznie przestrzegać zasad higieny. Codziennie trzeba wykonywać określoną ilość ćwiczeń, z których się rozlicza. Nawet rury kanalizacyjne mają czujniki kwasowości. Wymiotujesz - Alarm poinformuje kogo trzeba. Maseczka na twarzy to codzienność. Ludzie niechętnie się dotykają. METODA rządzi rozumem. Wszystkie decyzje należy podejmować z myślą o dobrze społeczeństwa. Nie ma mowy o swobodnym poruszaniu się poza wyodrębnionym, bezpiecznym terenem. Spacer do lasu, zanurzenie nóg w wodzie, jedzenie nie przetworzonych potraw - to wszystko jest przestępstwem. Podobnie jak palenie, picie kawy czy herbaty, wypowiadanie się negatywnie o rządzie a także zaniedbywanie swoich zadań. Nie masz ochoty, by wytrzeć dziś kurze? Módl się, by nie odwiedziła cię sąsiadka, która zaraz doniesie o zaniedbywaniu wspólnoty.

Akcja powieści dzieje się w czasach niezbyt odległych od naszych. Ludzie po trzydziestce pamiętają jeszcze czasy chorób. Główną bohaterką jest Mia Holl. Kobieta nie może się uporać ze stratą brata, który popełnił samobójstwo po tym, gdy został oskarżony i skazany za gwałt i morderstwo. Zdaniem Mii brat był niewinny, lecz METODA nigdy się nie myli. Od tego momentu życie Mii zmienia się dramatycznie. nie może się pozbierać, rozpacz włada jej światem. Wspomnienia chwil spędzonych z bratem, który buntował się przeciw takiemu życiu sprawiają, że sama zaczyna dostrzegać niedorzeczność przedkładania rozumu nad uczucia. Początkowe upomnienia za brak ćwiczeń i zaniedbywanie domu, stają się coraz głębiej sięgającą intrygą, mającą na celu zniszczenie kobiety. Przebywając w więzieniu, Mia staje się symbolem RAK-u, czyli ruchu propagującego prawo do choroby. Do czego doprowadzi ją działanie systemu?

"Corpus delicti" to tak naprawdę opowieść o rozpaczy po stracie bliskiej osoby. O tym, iż taka strata zmienia sposób myślenia. To także opowieść o świecie, w którym paradoks goni paradoks. Do jakiego stopnia można pozwolić na kontrolowanie swojego życia? Czy warto zapłacić utratą wolności za życie w bezpiecznym świecie? Świecie, w którym o nic nie musisz się martwić a myślenie jest niemile widziane? Rób wszystko, czego wymaga od ciebie system a METODA zadba o całą resztę.

Powieść nie jest łatwa w odbiorze. Składa się głównie z przemyśleń głównej bohaterki, wspomnień o bracie i dialogów z adwokatem oraz wysłannikiem rządu, występującym pod postacią dziennikarza. Styl jest bardzo bezpośredni, autor przemawia do czytelnika poprzez Mię, ukazując nam, czasami w dość poplątany sposób, jak funkcjonuje społeczeństwo. Nie ma tu praktycznie wcale opisów otaczającego bohaterkę świata. Jej mieszkanie, sąd, więzienie. To wszystko. Aha, jeszcze wspomnienia ze spacerów, z których wynika, iż miasto otoczone jest drutem, za którym znajduje się strefa skażona, czyli niezdezynfekowana. To wszystko. Nie mam pojęcia jak wygląda miasto, jak żyją ludzie, jak pracują. Brakowało mi chociaż minimalnego opisania tego świata.
Przeczytałam w jakiejś opinii, iż w książce nie występują ludzie a jedynie awatary, poprzez które autorka chce nam przekazać swoją wizję, swoje wynurzenia filozoficzne. Muszę się z tym zgodzić. Też odniosłam wrażenie, jakby postaci nie były prawdziwymi postaciami. Poza tym niektóre dialogi są mocno patetyczne, nierzeczywiste, mało ludzkie. Ogólnie mogę powiedzieć, że książka mnie rozczarowała, chociaż w pewnym momencie mocno się zainteresowałam dalszym przebiegiem dramatu. Nie jest zła, ma swój przekaz i zmusza do przemyśleń, jednak nie zupełnie tego się spodziewałam,
Pomijając wszystko, w powieści jest naprawdę cała masa świetnych cytatów:)

"Nie wystarczy wierzyć w człowieka. Nie wystarczy nawet wiedzieć o jego niewinności. Chodzi o to, aby całą swoją istotą przyznawać się do niego." ( str.173 )
"Prawdę - odpowiada Mia - widać zawsze tylko kątem oka. Ledwie odwrócisz głowę, natychmiast zmienia się w kłamstwo" (str.175 )

Pod hasłem
Czytam fantastykę

sobota, 16 kwietnia 2016

"Dziewiąty wyrok" - James Patterson, Maxine Paetro


Tytuł oryginału:The 9th Judgement.
Wydawnictwo:Albatros 
 Cykl: Kobiecy Klub Zbrodni (tom 9)
Tłumaczenie: Elżbieta Piotrowska
    Rok wyd:2014
Stron:400
Kraj: Stany Zjednoczone
James Patterson był kiedyś jednym z moich ulubionych pisarzy, kilka lat temu jednak doszłam do wniosku, że przestał mnie już kręcić. A jak to wygląda teraz?

Na ulicach miasta zaczyna szerzyć się panika. Nieznany sprawca bezlitośnie zabija matki z dziećmi. Policja nie ma żadnych wskazówek co do motywów i tożsamości zabójcy, ofiary sprawiają wrażenie przypadkowych a zbrodnie budzą grozę w policjantach swoją makabrycznością. Morderstwa przypominają egzekucje, ginie zarówno matka, jak i jej malutkie dziecko. Do zdarzeń dochodzi głównie na przysklepowych parkingach.

Bogatą częścią miasta wstrząsa z kolei fala włamań, w wyniku których giną najcenniejsze klejnoty. Do włamań dochodzi podczas odbywających się w domu przyjęć a włamywacz zdaje się być nieuchwytny. Wszystko zmienia się w momencie, w którym złodziej zostaje oskarżony o popełnienie morderstwa żony sławnego aktora.

"Dziewiąty wyrok" to powieść dwuwątkowa, w której łącznikiem pomiędzy wątkami jest policjantka Lindsay Boxer. Zarówno sprawa Kota Dachowca, jak i Szminkowego Mordercy, spędzają sen z powiek nie tylko Lindsay, lecz każdej zaangażowanej w sprawę osobie. W obu przypadkach nie ma żadnych tropów, natomiast są naciski z góry na szybkie rozwiązanie spraw.

Narracja w książce prowadzona jest zarówno w osobie trzeciej, gdy opisywane są działania włamywacza oraz mordercy, oraz w pierwszej osobie, gdy do głosu dochodzi Lindsay. Podział na krótkie rozdziały sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko. Akcja jest bardzo dynamiczna, nieznacznie zwalnia tylko w momentach dotyczących włamywacza, gdzie poznajemy jego życie osobiste.

Powiem tak: czytało mi się lekko pomimo nieprzyjemnego tematu. Nie było natomiast efektu wow, gdyż zarówno postać Kota Dachowca, jak i Szminkowego Mordercy jest od początku znana czytelnikowi. Zabrakło mi jakiejś głębszej analizy postaci zabójcy. Nie uzyskałam także odpowiedzi na pytanie: dlaczego? Postać złodzieja jest rozpisana znacznie lepiej, czytelnik ma możliwość poznania motywów jego działania i wzbudzenia w sobie odpowiednich dla niego uczuć. Nie doznałam podczas lektury ani dreszczyku strachu, ani żadnego napięcia.
"Dziewiąty wyrok" to przeciętne czytadło dla miłośników lekkich, mało skomplikowanych kryminałów, w których z góry wiadomo kto, nie wiadomo natomiast dlaczego.


Pod hasłem
Czytam opasłe tomiska
ABC czytania 

piątek, 15 kwietnia 2016

"Były sobie świnki trzy" - Olga Rudnicka


Wydawnictwo:Prószyński i S-ka
    Rok wyd:2016
Stron:360
Kraj: Polska
Trzy kobiety, trzy różne charaktery i trzy różne podejścia do życia. Każda z nich teoretycznie ma wszystko: dom, pieniądze, czas dla siebie. Żadna z nich nie jest szczęśliwa. Dlaczego? Jolka ma już dosyć tego, że mąż ciągle ją zdradza. Chociaż sama nie ma zamiaru z nim sypiać i specjalnie o siebie nie dba, nie ma już ochoty udawać idiotki i patrzeć przez palce na jego zachowanie. Kamila ma już dosyć tego, że mąż przestał na nią zwracać uwagę. Kobieta próbuje wszystkiego, lecz mąż wciąż ją ignoruje. Dlatego też Kama nawiązuje romans z instruktorem fitnessu. Marta z kolei chciałaby mieć dziecko, na które nie zgadza się jej mąż. Każda z nich dochodzi do wniosku, że ich życie byłoby o wiele lepsze bez nadzorujących ich mężów. Rozwód nie wchodzi w grę, gdyż nie mają zamiaru rezygnować z życia na wysokiej stopie, a każda z nich podpisała intercyzę.Na jednej z babskich nasiadówek wpadają na genialny pomysł i postanawiają pozbyć się swoich mężów. Nie jest to jednak takie proste.
No i jest jeszcze Sandra, która na studiach była Sondrą i dorabiała sobie obsługując cudzych mężów. Teraz jednak ukrywa swoją urodę i planuje zrobić dużą karierę w firmie prawniczej. Niestety okazuje się, że jej szef korzystał kiedyś z usług Sondry i rozpoznał w swojej pracownicy byłą prostytutkę. Szantażowana kobieta postanawia pozbyć się szefa.

"Były sobie świnki trzy" to zabawnie i lekko napisana komedia kryminalna.  Bohaterki powieści zostały wykreowane na osoby płytkie, myślące tylko o przyjemnościach i kasie. Z czasem czytelnik jednak zmienia co do nich zdanie, gdyż objawiają się ich ukryte zalety.  Autorka mocno przejaskrawiła zarówno postaci, jak i sytuacje, przez co książka jest ciągłą komedią omyłek.

Styl pani Rudnickiej poznałam już wcześniej, także wiedziałam czego się mogę spodziewać. Powieść jest typowo rozrywkowa, przerysowane postaci, zabawne niedomówienia, nieprawdopodobne zbiegi okoliczności. Podczas lektury nie raz zdarzyło się, że rodzina spoglądała na mnie z dziwnym wyrazem twarzy;) 

Polecam osobom pragnącym się odstresować, zapomnieć na chwilę o kłopotach i nie myśleć o niczym innym oprócz szalonego planu niezadowolonych żon. Lekka, zabawna, przyjemna, chociaż czasami do bólu głupkowata. Fajna.
"Jestem zdecydowanie przeciwna zabijaniu kogokolwiek poza własnym prywatnym mężem. Nie jestem psychopatką."
Grunt to okładka

środa, 13 kwietnia 2016

"Adwokat spraw ostatnich" - Paweł Szlachetko



Wydawnictwo:Prószyński i S-ka
    Rok wyd:2014
Stron:504
Kraj: Polska

Maksa Werbena poznajemy w momencie, kiedy jego kariera w policji dobiega końca a on sam postanawia zostać adwokatem. Nie interesuje go jednak praca zwykłego adwokata, jakim był jego ojciec. Maks podejmuje się bronić ludzi, którzy praktycznie nie mają już szans na obronę. Życie osobiste Maksa jest porażką. Niespełniona miłość, konflikt z ojcem, sporo wrogów. Pewnego dnia mężczyzna staje się ofiarą wypadku, w wyniku czego z ledwością udaje się go uratować. I tu zaczyna się robić ciekawie gdyż w trakcie operacji z Maksem kontaktuje się pewien mężczyzna i szantażem zmusza go do podjęcia się jego sprawy. Adwokat ma znaleźć mordercę młodej kobiety, która została znaleziona w kościele. Ułożona w pentagramie, naga, z rozszarpanym gardłem, pozbawiona krwi. Jeżeli Maksowi nie uda się rozwiązanie tej sprawy w określonym czasie, duchy Francuza i zabitej kobiety nie zaznają spokoju a Maks być może umrze.

Nie bardzo wiedziałam czego mogę się spodziewać po lekturze tej książki. Połączenie kryminału sensacji i wątków metafizycznych nie koniecznie musi przynieść dobry efekt. Muszę przyznać, że autorowi wyszło to doskonale. Powieść jest bardzo niekonwencjonalna, fabuła wielowątkowa a charakterystyka postaci bardzo dobra. Wprowadzenie do fabuły duchów nie sprawiło, że powieść straciła na wiarygodności czy nabrała komizmu. Wręcz przeciwnie. Wątek paranormalny nie jest wątkiem wiodącym a postaci duchów dodają jedynie kolorytu i urozmaicają fabułę.
Postać Maksa jest bardzo ciekawie wykreowana. Młody mężczyzna, taki trochę młody gniewny, który burzy się przeciwko systemowi, działa niekonwencjonalnie i spontanicznie. Nie ma skrupułów, jeśli uważa, że ma rację. Adoptowany przez znanego adwokata, zakochuje się z wzajemnością w rodzonej córce ojca. W jego życiu nic nie jest jednak takie proste. A teraz okazuje się, że chyba stracił rozum. Widzi duchy? Ma dla nich pracować? Kiedy zagłębia się w sprawę zabójstwa okazuje się, że sprawa jest o wiele poważniejsza. Czyżby sprawcą była sekta? A może wampiry?

niedziela, 10 kwietnia 2016

"Buszujący w zbożu" - Jerome David Salinger


Książka - klasyk z listy BBC.Zawsze się zastanawiałam, w czym tkwi geniusz tej książki. Cieniutkie to to, w sumie nie dzieje się w niej nic nadzwyczajnego a bohaterowi wiele brakuje do doskonałości. A jednak swego czasu ludzie się w tym zaczytywali, młodzież się z książką nie rozstawała a wielu morderców cytowało książkę z pamięci. O co chodzi?

Tytuł oryginału:Catcher in the Rye.
Wydawnictwo:Albatros
Tłumaczenie:Magdalena Słysz
    Rok wyd:2007
Stron:304
Kraj: Stany Zjednoczone
Główny bohater, Holden Caulfield, ma szesnaście lat i właśnie zostaje wyrzucony z kolejnej szkoły. Jego podejście do nauki i do życia każda matka przypłaciłaby wcześniejszym zejściem z tego świata. Chłopak sprawia wrażenie inteligentnego, spostrzegawczego i totalnie nie potrafiącego poradzić sobie z życiem. Okres dojrzewania dla nikogo nie jest łatwy, lecz każdy próbuje jakoś się przystosować. Holden nie próbuje. On obserwuje, podgląda, analizuje i wyciąga wnioski, które sprawiają, że widzi w ludziach przede wszystkim wady. O swoich spostrzeżeniach informuje czytelnika w sposób bezpośredni, nie owijając w bawełnę, słownictwem i zachowaniem pokazując, że tak naprawdę jest tylko dzieciakiem o dużej wrażliwości. Raz peroruje jak dorosły, innym razem wychodzi z niego dziecko i to dziecko, które sprawia wrażenie lekko ograniczonego umysłowo. Mamy okazję poznać kilka dni z życia tego młodego człowieka, wraz z nim "buszować" po Nowym Jorku, by poddać obserwacji i ocenie napotkanych po drodze ludzi. Trzeba przyznać, że jego obserwacje w większości są nad wyraz trafne. Obnaża ludzkie zakłamanie, nietolerancję, pożądanie sławy i wiele innych słabości. Dla Holdena jedynym człowiekiem, któremu może bezgranicznie ufać jest młodsza siostrzyczka, w której widzi ideał. Wcześniej był nim także młodszy brat, który niestety umarł. Caufield tęskni za siostrą, pragnie z nią porozmawiać, wyżalić się i poczuć kochanym bezkrytycznie. Na razie jednak musi przeczekać, by nie zjawić się w domu za wcześnie. Wie, że w domu czeka go bura od rozczarowanych jego zachowaniem rodziców i jest pogodzony z tym, że za kilka miesięcy znowu wyruszy do nowej szkoły. W trakcie trzech dni próbuje zasmakować uciech życia nocnego, znaleźć odpowiedź na kilka pytań oraz poczuć się jak dorosły. Średnio mu wychodzi.

czwartek, 7 kwietnia 2016

"Ślepa wiara" - Ben Elton


Nie jestem sobie w stanie wyobrazić życia w świecie przedstawionym przez autora, chociaż jego wizja ma spore szanse powodzenia.
Akcja powieści rozgrywa się w Londynie, w czasie bliżej nieokreślonym, gdzieś w przyszłości. Poziom oceanów się podwyższył, przez co miasto zamieniło się w archipelag. Ludzie mają trudne warunki mieszkaniowe, gdyż zmniejszyła się powierzchnia mieszkaniowa, natomiast mieszkańców wciąż przybywa. Szczęśliwcami są ci, którzy mogą mieć swój mały pokoik z łazienką, a dotyczy to przeważnie małżeństw. Małżeństwa zresztą trwają z reguły nie dłużej niż dwa lata. Tyle, by spłodzić dziecko i żyć nadzieją, iż nie umrze na którąś z chorób zakaźnych. Nie wolno ich bowiem szczepić. U władzy jest Kościół. A dobrze funkcjonować można tylko wówczas, gdy spełnia się wszystkie wymogi nowej Wiary. Jakiekolwiek odstępstwo od przyjętych zasad postępowania stawia obywatela pod pręgierzem zarówno rządzących, jak i całej społeczności. Wszystko co robisz, robisz na wizji.Każdy musi prowadzić bloga, w którym codziennie dzieli się ze wszystkimi swoimi przeżyciami. Narodziny dziecka, seks, każda intymna czynność musi być uwieczniona na nagraniu i wrzucona do sieci. Bóg raduje się, gdy nie używasz mózgu a jedynie dbasz o swoje ciało i oddajesz się przyjemnością. Ludzie są ociemniali, bezduszni, małostkowi i egoistyczni. Liczy się tylko opinia publiki. Nic dla siebie, Ty dla wszystkich.
Takie życie nie podoba się głównemu bohaterowi. Traford Sewell czuje, że to, co się dzieje, nie może być wszystkim, z czego składa się prawdziwe życie. Mierzi go dzielenie się publicznie każdą czynności. Nigdy nie był wylewny ale teraz powoli zaczyna się buntować. Oczywiście nadal udaje, że podoba mu się takie życie. Ukradkiem szuka jednak innej drogi. I znajduje. Droga do prawdy jest powolna, lecz przynosi mu ulgę. Nie mylił się. Życie jest inne.
Tytuł oryginału:Blind Faith.
Wydawnictwo:Albatros
Tłumaczenie:Jacek Manicki
    Rok wyd:2009
Stron:384
Kraj: Wielka Brytania
"Ślepa wiara" to nie jest książka łatwa, lekka i przyjemna. Wydarzenia poznajemy z punktu widzenia głównego bohatera i wraz z nim zanurzamy się w świecie, w którym każdy nasz krok jest poddany ocenie. Sprawia to, iż atmosfera jest czasami wręcz paranoiczna. Postaci występujące w powieści w większości nie są przyjemne i trudno wzbudzić w sobie jakieś cieplejsze uczucia. Świat przedstawiony napawa przerażeniem. Autor czasami wręcz w groteskowy sposób obnaża ludzkie przywary, które już można zaobserwować w naszym społeczeństwie. Czyż coraz więcej z nas nie dzieli się swoimi intymnymi chwilami, by później co chwilę zaglądać i sprawdzać ile dostaliśmy lajków za zdjęcie czy wpis? Dla niektórych młodych ludzi te lajki są całym życiem. Tutaj też najważniejsza jest wirtualna popularność. Scenka: matka karmi nowo narodzone dziecko siedząc przed wielkim ekranem i na żywo ogląda, ile osób zainteresowanych jest tym aspektem jej życia. Smutno jej i jest załamana, że tylko kilku sąsiadów teraz na nią patrzy. Czyżby popadła w niełaskę?
Ludzie uprawiają seks a publiczność komentuje. Straszna straszność moim zdaniem.

środa, 6 kwietnia 2016

"Złączeni" - Carol Cassella


Charlotte pracuje w szpitalu na oddziale intensywnej terapii. Trafiają do niej pacjenci w stanie ciężkim, tacy, którzy walczą o życie. Jej zadanie nie jest łatwe. Ma sprawić, by nikt nie umarł. Śmierć pacjenta jest dla niej porażką osobistą a odłączenie kogoś od aparatury podtrzymującej życie sprawia
jej ból. Ta czterdziestoletnia kobieta jest lekarzem z powołania. Takim, pod którego opieką każdy
Tytuł oryginału:Gemini.
Wydawnictwo:Prószyński i S-ka
Tłumaczenie:Magdalena Moltzan-Małkowska
    Rok wyd:2015
Stron:416
Kraj: Stany Zjednoczone
chciałby się znaleźć w krytycznej sytuacji. Charlotte walczy o swoich pacjentów, często narażając się władzom szpitala swoim zapałem i bezkompromisowością. W życiu osobistym od jakiegoś czasu wiedzie jej się całkiem nieźle, związana jest bowiem z mężczyzną, który wiele dla niej znaczy i z którym wiąże duże nadzieje na przyszłość. W jej życiu wiele się zmienia wraz z nową pacjentką. Pod jej skrzydła trafia ofiara potrącenia przez samochód. Kobieta jest w stanie krytycznym, znajduje się w śpiączce a funkcje jej organizmu nadzorują maszyny. Nikt nie zna jej tożsamości, nie można więc znaleźć nikogo, kto decydowałby o jej leczeniu. Charlotte, w której nieznajoma budzi smutek i ciekawość, postanawia ustalić jej personalia. Nie może się bowiem pogodzić z tym, że o życiu pacjentki będzie decydował kurator. Ktoś, kto nic o niej nie wie, nie zna jej losu ani marzeń.

Reney to dziewczynka, która jako małe dziecko została porzucona przez matkę. Wychowuje ją kochający, lecz nie młody już dziadek, człowiek surowy lecz sprawiedliwy. Dziewczynka nie ma zbyt wiele, jednak czuje się szczęśliwa. Ma kogoś, kto ją kocha, uwielbia wolność i swoje farby. Reney bowiem maluje. Patrząc z boku, rzuca się w oczy jej samotność i izolacja, zamknięcie w hermetycznym otoczeniu i brak szerszych perspektyw. Dziewczynka na razie tego nie odczuwa. Kiedy w jej otoczeniu pojawia się o rok młodszy chłopiec, Reney początkowo nie jest zadowolona, dokucza mu i traktuje dość nieprzyjemnie. Z czasem dzieciaki stają się przyjaciółmi, na czas wakacji są nierozłączni a z czasem rodzi się w nich uczucie. Niestety los sprawia, że ich życie toczy się zupełnie innymi torami. Życie Reney niestety nie jest usłane różami a jej największe marzenie o pełnej, szczęśliwej rodzinie nie chce się spełnić.

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

"Posłaniec Strachu" - Michael Grant

"Ludzie naprawdę są geniuszami w usprawiedliwianiu własnego zachowania i jednoczesnym ocenianiu innych. Zwłaszcza tych, których zbyt dobrze nie znają."(str.342)

Tytuł oryginału: Messenger of Fear.
Wydawnictwo: Jaguar
Tłumaczenie: Natalia Mętrak-Ruda
 Cykl: Posłaniec strachu (tom 1)
      Rok wyd:2015
Stron:440
Kraj: Stany Zjednoczone
 "Posłaniec strachu" to książka, o której nigdy wcześniej nie słyszałam a tym samym nie miałam jej w czytelniczych planach. Dwa dni temu wybrałam się jednak z synkiem do biblioteki i książka rzuciła mi się w oczy. Autor jak najbardziej znany i lubiany, chociaż serii Gone nie czytałam, za to BZBRK bardzo mi się podobało. Obok biblioteki jest plac zabaw. Syn poszedł się bawić, ja zasiadłam na ławce i zaczęłam czytać. I nie przestałam aż do wieczora, odkładając na bok aktualnie czytaną książkę:) Oj, skubaniutka,  wciąga od samego początku.

 Czasami zdarza mi się sięgać po książki przeznaczone dla młodzieży, z reguły jednak są to książki, które poleca mi córka. Tym razem stało się inaczej ale ani trochę nie żałuję. Dawno nie czytałam tak dobrej młodzieżówki. 

Mara budzi się w niewiadomym miejscu, otoczona żółtą mgłą. W zasadzie w tym momencie nawet nie wie, że jest Marą. Nic nie pamięta. Okazuje się, że znajduje się w jakimś nienazwanym miejscu, poza czasem i rzeczywistością. W miejscu, w którym dziwne istoty decydują o losach niektórych ludzi. Mara staje się uczennicą Posłańca Strachu, by z czasem przejąć jego rolę. I to jest jej kara, gdyż Mara w prawdziwym życiu zrobiła coś złego, coś, co zaburzyło równowagę.  Dziewczyna ma szesnaście lat, jej nauczyciel niewiele więcej, lecz muszą skazywać ludzi na męki strachu, obłęd a nawet śmierć. Początkowe oszołomienie sytuacją, z czasem zamienia się w zrozumienie. I chociaż los, jaki ją czeka, przeraża poczuciem osamotnienia i odpowiedzialnością, to Mara godzi się na niego. Wie, że zasłużyła. Wie, że musi dopełnić obowiązku. Wie, że musi sobie poradzić.

niedziela, 3 kwietnia 2016

"Pęknięte odbicie" - Dawn Barker


Tony i Anna to małżeństwo z dwuletnim stażem, które do tej pory bezskutecznie starało się o dziecko. I wreszcie im się udało. Radość młodych ludzi jest ogromna. Ta kochająca się para z wielkim zapałem szykuje wszystko na powitanie Jack'a, wymarzonego, wytęsknionego potomka. Tony przeczytanych poradników, umeblowany pokoik, zaklepany pokój w szpitalu. Poród absolutnie powinien być naturalny. Anna chce być w pełni świadoma podczas tego doniosłego wydarzenia. Chce przejść cała drogę, by w pełni cieszyć się swoim szczęściem. I tu zaczynają się schody, bowiem poród jest ciężki i długi. Anna w końcu ulega namowom położnej oraz męża i przyjmuje znieczulenie. Czuje się przez to gorsza. Ma wrażenie, że nie
Tytuł oryginału:Fractured.
Wydawnictwo:Prószyńska i S-ka
Tłumaczenie: Anna Kłosiewicz
    Rok wyd:2015
Stron:504
Kraj: Australia
spełnia oczekiwań otoczenia. Powinna rodzić naturalnie. Do tego dochodzą problemy z karmieniem. Mały ciągle jest głodny, sutki ją bolą, dziecko płacze a Anna nie ma czasu ani siły, by zrobić cokolwiek w domu. Dochodzi do wniosku, że jest złą matką, złą żoną i nie nadaje się do niczego. Nie tak miało wyglądać jej wymarzone życie. Kobieta nie znajduje w sobie uczuć na które liczyła. Depresja dopada ją mimochodem, niepostrzeżenie niszcząc jej świat.
Tony początkowo próbuje wspierać żonę w pracach domowych, jednak Anna wzbrania się przed pomocą, uważając, że jej zadaniem jest dbanie o dom, skoro mąż spędza cały dzień w pracy. Błędem mężczyzny jest to, iż nie wziął wolnego zaraz po powrocie żony z synkiem do domu. Lecz skoro ona zapewnia, że sobie poradzi, on czuje się rozgrzeszony. Wiele razy w późniejszym czasie będzie żałował tej decyzji. Wiele razy będzie sobie wyrzucał, że nie zauważył co się dzieje. Że nie przywiązywał odpowiedniej wagi do ciągłego zmęczenia Anny, do braku energii, zaniedbania wyglądu, smutku. Anna nie pozwoliła, by bliscy jej pomogli. Nie sądziła, że jest z nią aż tak źle.

Akcja powieści rozpoczyna się w momencie, kiedy Anna budzi się w szpitalu psychiatrycznym. Nie wie , gdzie jest, dlaczego się tutaj znalazła ani co się stało. Powoli poznajemy z jej punktu widzenia uczucia, jakie nią targają i przypominamy sobie, jak doszło do tego, że Jack'a już nie ma. To bardzo bolesna droga, przez którą autorka przeprowadza czytelnika w sposób perfekcyjny. Jeszcze nigdy nie czytałam tak dobrze napisanej książki, ukazującej psychikę kobiety dotkniętej depresją poporodową. Ogromne brawa dla debiutującej pisarki! Czytanie sprawiało mi ból, wprawiało w złość, smutek i budziło ogromną empatię wobec Anny. Chyba żadna kobieta nie będzie w stanie tego czytać obojętnie. Podobnie rzecz się ma z Tonym, który próbuje pogodzić się z ty, co zrobiła jego żona. Mężczyzna w jednej chwili stracił wszystko, co kochał, wszystko, co chciał mieć. Jego życie staje się koszmarem. Rządzą nim  wyrzuty sumienia, rozpacz po stracie synka i niedowierzanie, iż sprawcą tragedii mogła być jego żona.
Jak to jest, gdy Twoje marzenie zamienia się w koszmar? Jak to jest, gdy wyczekane dziecko nie wzbudza w Tobie miłości? Jak to jest, gdy Twój świat legnie w gruzach?

Niech nie zniechęca nikogo fakt, że już na początku powieści wiadomo, co się wydarzyło. Przebieg zdarzeń nie jest wcale oczywisty a chęć poznania prawdy wiedzie czytelnika przez całą książkę,praktycznie aż do końca. Dramat rozgrywający się na naszych oczach jest przerażający i bardzo, bardzo prawdziwy. To dramat dotykający nie tylko Tony'ego i Annę, lecz także ich rodziców, których sylwetki autorka również nakreśliła.

"Pęknięte odbicie" to niesamowicie dobrze napisana książka. Portrety głównych bohaterów są głęboko nakreśloną analizą psychologiczną, ukazującą w bardzo realistyczny sposób, jak szczęśliwa rodzina w najlepszym dla siebie momencie, rozpada się i dochodzi do dramatycznego końca.
To książka, obok której nie da się przejść obojętnie. Która siedzi w głowie jeszcze długo po zakończeniu lektury. Wzburzająca, wzruszająca i przerażająca jednocześnie, gdyż nikt z nas nie może być pewnym, iż go to ominie. Niezwykle ciekawa, trzymająca w napięciu, napisana z wyczuciem i w świetnym stylu. Mocna. Ważna. Szczerze polecam.

Czytamy powieści obyczajowe
Czytam opasłe tomiska
W 200 książek dookoła świata
Grunt to okładka