czwartek, 13 czerwca 2013

"Mistrz"- Katarzyna Michalak

Hmmm....cóż mam napisać, żeby nie trafić pod pręgierz?
Może zacznę od tego, że jestem rozczarowana. Czytałam kilka powieści pani Michalak. Jedna były słodkie do bólu i naiwne ale wnosiły ciepełko do serca. Moja ulubiona "Nadzieja" sprawiła, że serce mi się ściskało. Z niecierpliwością czekam na "Bezdomną". Natomiast w "Mistrzu" nie znalazłam tego na co czekałam. Owszem historia dość wciąga  i książkę czyta się szybko. Ale jest do bólu przewidywalna, bohaterowie potraktowani powierzchownie, zero zarysu psychologicznego postaci. A już końcówka...istny harlequin. Nie mam nic do harlequinów ale ich raczej nie czytam, bo mnie zwyczajnie nudzą swoją przewidywalnością i schematycznością. Tutaj schemat jest podobny. Jest czarny charakter, dobry przyjaciel, kobieta wamp i słodka dziewica. Wszystko w słonecznym cypryjskim klimacie okraszone gangsterskimi  sprawkami. Mnóstwo nieścisłości rzuciło mi się w oczy, czasami aż przestawałam czytać ze zdziwienia. Historia jest mało wiarygodna a szczegóły niedopracowane. Szkoda. Jeśli chodzi o erotykę, to może jestem już za stara, bo jakoś za bardzo sceny erotyczne na mnie nie działały, chociaż ta na koniu....ciekawa.
Żadna z postaci w książce nie wzbudziła mojej sympatii,no może Stanley na nią zasługuje za dobre oko. Sonia-za słodka i naiwna, Raul- ni to dobry, ni zły, Andżela-zwykła dziwka, Vinni- brak mi słów.

Bardzo byłam ciekawa tej wychwalanej pod niebiosa książki i chociaż przeczytałam ją bardzo szybko, to naprawdę nie mogę napisać, że mi się podobała. Ani podobała ani nie podobała. Jutro o niej zapomnę, bo jest to historia jakich mnóstwo i nic jej nie wyróżnia.

Mam nadzieję,że przeżyję:)
Pozdrawiam:)


Polacy nie gęsi...
Przeczytam tyle,ile mam wzrostu:2,3cm