"Dziewczyna poczuła, że coś dotknęło jej pleców, i chciała odwrócić głowę. Nie zdążyła. Usłyszała głuchy dźwięk, podobny do huku pękającej papierowej torebki. Zatoczyła się i upadła na ziemię, zaciskając dłonie na kępkach trawy. Po chwili znieruchomiała."
Wydawnictwo:Prószyński i S-ka
Rok wyd:2014
Stron:422
|
Opisałam również: "Prawie siostry" - Maria Ulatowska
Justyna Sobolewska nigdy nie sądziła, że stanie się poczytną, znaną autorką. Zaczęła pisać swoją pierwszą książkę tuż po rozwodzie i okazało się, że ma do tego prawdziwy talent. Teraz, dwa lata później, ma na swoim koncie już cztery powieści, fanów w całej Polsce i stała się rozpoznawalna. Justyna wiedzie skromne życie, ma jedną prawdziwą przyjaciółkę i byłego męża, który nadal ją nachodzi. Kiedy okazuje się, że zamordowane kobiety mają jakiś związek z jej osobą, jest zszokowana i przerażona. Czy i jej grozi niebezpieczeństwo?
Sprawę morderstw prowadzi nadkomisarz Piotr Zawada. Początkowo ciężko mu znaleźć powiązania między zamordowanymi kobietami, jednak dzięki pomocy profilerki i kilku zbiegom okoliczności, trafia na takie powiązanie. Niewiele to jednak zmienia, bez motywu i żadnych śladów, nie jest łatwo namierzyć mordercę.
Bardzo fajna fabuła. Pierwszy raz spotykam się z motywem, że czytanie książek może być tak niebezpieczne:) A poważnie mówiąc, książka bardzo mi się podobała. Dobry kryminał ze sporą dawką wątków obyczajowych, napisany lekkim stylem, zajmujący, wciągający i zaskakujący. Chociaż domyśliłam się po części zakończenia, to mimo wszystko zaskoczyły mnie motywy.
W książce odnajdzie się chyba każdy. Zarówno fan powieści obyczajowych, jak i lekkich kryminałów. Wątki obyczajowe są mocno rozwinięte, poznajemy życie autorki, jej byłego męża, byłego kochanka, policjanta prowadzącego śledztwo oraz profilerki pomagającej nadkomisarzowi zrozumieć, kim może być seryjny morderca. Mamy tutaj zdradę, miłość, sekrety, szaleństwo. No i wątek kryminalny. Krwawych opisów zbrodni tutaj nie uświadczymy, gdyż jest to kryminał lekki, dla każdego, bez przekleństw, krwi i innej masakry. Ciekawie prowadzona sprawa, bez naciągania, bez idealizowania, zwyczajnie, życiowo, stylowo. Bohaterowie różnorodni, przeważnie wzbudzający sympatię. Dialogi nie rażą sztucznością, akcja prze do przodu bez zastojów a rozwiązanie zagadki zaskakuje.
Spotkanie z "Autorką" uważam za udane i polecam z czystym sumieniem każdemu, kto lubi połączenie wątków obyczajowych z wątkami kryminalnymi, ale nie przepada za mozolnym śledztwem i krwawymi opisami. "Autorka" jest lekturą lekką, czasami zabawną, a przede wszystkim przyjemną.
Polacy nie gęsi...
Czytamy kryminały
Kapitan Żbik & Skandynawowie
Gra w kolory
Czytam opasłe tomiska
Jesli jest to udane spotkanie, to może i ja skuszę. Bardzo podoba mi się okładka, przypomina mi lata 30. :)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com/
Nie mówię "nie" książce, ale i tak też "nie"
OdpowiedzUsuńA to ciekawe! Motyw BARDZO w moim guście.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekaw kryminał, jestem bardzo jej ciekawa:)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś wpadnie w moje łapki :)
OdpowiedzUsuńNowy pomysł na fabułę, nie słyszałam o czymś podobnym.
OdpowiedzUsuńLubię też połączenie kryminału z obyczajówką (tak jest też w "Komisarz Kres i zaginiona"), a jeśli jeszcze nie ma przekleństw to już cudownie.