Jean-Christophe Grange jest autorem, który mnie jeszcze nigdy nie zawiódł. Każda jego powieść to duża dawka emocji, psychologii i rewelacyjnych portretów.
"Pasażer" to powieść matrioszka. Zresztą matrioszki też w niej występują. Dawno nie czytałam powieści z tak pokręconą, zawiłą fabułą, w której nic nie jest oczywiste, a gdy wydaje się, iż wszystko już wiadomo, to zabawa zaczyna się od nowa. Wraz z głównym bohaterem przemierzamy otchłanie jego pamięci, podróżujemy śladami jego przeszłości, by odnaleźć sens wydarzeń.
Mathias Freire jest lekarzem pracującym w szpitalu psychiatrycznym w Bordeaux. Pewnego dnia trafia do niego mężczyzna, który doznał amnezji. Mathias czuje się zafascynowany tym wielkim, spokojnym mężczyzną i za wszelką cenę pragnie pomóc mu w odnalezieniu prawdziwej tożsamości. W między czasie w okolicy zostają znalezione zwłoki młodego mężczyzny, który w miejsce głowy ma wsadzony łeb byka. Sprawę Minotaura dostaje kapitan Anaïs Chatelet, kobieta z przeszłością, świetny glina, która od początku czuje słabość do Mathiasa, z którym styka się, gdy podejrzanym o zabójstwo staje się mężczyzna z amnezją. I tu akcja przyspiesza, gmatwa się i zaplątuje tak misternie, że zostałam całkowicie pochłonięta odkrywaniem prawdy.
Przed sięgnięciem po lekturę nie czytałam jej opisu. I całe szczęście, gdyż dzięki temu miałam ogromną niespodziankę. Opis zdradza zbyt wiele, pozbawiając czytelnika dużej dozy zaskoczenia. Zalecam więc osobom chętnym na zapoznanie się z tą pozycją, by nie zaglądały do opisów, bo naprawdę frajda i zaskoczenie są o wiele większe, gdy nie zna się ciągu zdarzeń. Ja tylko powiem, że doktor Mathias odkrywa, iż sam jest tzw. pasażerem bez bagażu, czyli osobą, która w wyniku amnezji stworzyła sobie nową tożsamość.
Fabuła powieści jest mocno zakręcona i wielowątkowa. Równolegle z poszukiwaniem przez Mathiasa własnej tożsamości, toczy się śledztwo w sprawie morderstw inspirowanych mitologią. Oba wątki łączą się ze sobą a do akcji wkraczają również mordercy na zlecenie. Dzieje się dużo i przede wszystkim szybko. Początkowo dość powolne tempo, w pewnym momencie mocno przyspiesza. Wprawdzie niektóre elementy sensacyjne są lekko naciągane, lecz mnie to zupełnie nie przeszkadzało. Książka pomimo sporej objętości trzymała mnie w napięciu i nie nużyła w żadnym momencie. Byłam pod ogromnym wrażeniem misternie obmyślonej intrygi. Podobało mi się także tło, w którym przewijają się zarówno osoby chore psychicznie, jak i bezdomne. Grange świetnie ukazał środowisko ludzi bezdomnych, ich sposoby na życie, sieci kontaktów i uzależnień.
Portret psychologiczny osoby z zagubioną tożsamością moim zdaniem bardzo ciekawy. Stylowi autora nie mogę nic zarzucić, zresztą jest to jeden z moich ulubionych autorów, więc siłą rzeczy jego styl musi mi pasować:) Grange ma niesamowitą zdolność pisania w lekkim stylu o rzeczach wcale nie lekkich, dzięki czemu jego powieści czyta się szybko. Potrafi wciągnąć czytelnika plastycznymi opisami w sam środek akcji i sprawić, iż od jego opowieści nie sposób się oderwać.
"Pasażer" przypomina układanie puzzli, z tym, że te puzzle zostały rozrzucone na sporym terenie. Elementy układanki powoli wskakują na miejsce, niektóre ciężko znaleźć, inne zupełnie nie pasują a gdy już wydaje się, że zaraz skończymy, część leży nie na swoim miejscu.
Podsumowując jest to bardzo dobry, trzymający w napięciu thriller psychologiczny z elementami sensacyjnymi, w którym inteligentna intryga i szybka akcja oraz mistrzowskie wykonanie, wciągają tak, iż nie wiadomo kiedy powieść się kończy. Polecam.
Gra w kolory
Wydawnictwo: Albatros
Rok wyd:2013
Stron:720
Kraj: Francja
|
Mathias Freire jest lekarzem pracującym w szpitalu psychiatrycznym w Bordeaux. Pewnego dnia trafia do niego mężczyzna, który doznał amnezji. Mathias czuje się zafascynowany tym wielkim, spokojnym mężczyzną i za wszelką cenę pragnie pomóc mu w odnalezieniu prawdziwej tożsamości. W między czasie w okolicy zostają znalezione zwłoki młodego mężczyzny, który w miejsce głowy ma wsadzony łeb byka. Sprawę Minotaura dostaje kapitan Anaïs Chatelet, kobieta z przeszłością, świetny glina, która od początku czuje słabość do Mathiasa, z którym styka się, gdy podejrzanym o zabójstwo staje się mężczyzna z amnezją. I tu akcja przyspiesza, gmatwa się i zaplątuje tak misternie, że zostałam całkowicie pochłonięta odkrywaniem prawdy.
Przed sięgnięciem po lekturę nie czytałam jej opisu. I całe szczęście, gdyż dzięki temu miałam ogromną niespodziankę. Opis zdradza zbyt wiele, pozbawiając czytelnika dużej dozy zaskoczenia. Zalecam więc osobom chętnym na zapoznanie się z tą pozycją, by nie zaglądały do opisów, bo naprawdę frajda i zaskoczenie są o wiele większe, gdy nie zna się ciągu zdarzeń. Ja tylko powiem, że doktor Mathias odkrywa, iż sam jest tzw. pasażerem bez bagażu, czyli osobą, która w wyniku amnezji stworzyła sobie nową tożsamość.
Fabuła powieści jest mocno zakręcona i wielowątkowa. Równolegle z poszukiwaniem przez Mathiasa własnej tożsamości, toczy się śledztwo w sprawie morderstw inspirowanych mitologią. Oba wątki łączą się ze sobą a do akcji wkraczają również mordercy na zlecenie. Dzieje się dużo i przede wszystkim szybko. Początkowo dość powolne tempo, w pewnym momencie mocno przyspiesza. Wprawdzie niektóre elementy sensacyjne są lekko naciągane, lecz mnie to zupełnie nie przeszkadzało. Książka pomimo sporej objętości trzymała mnie w napięciu i nie nużyła w żadnym momencie. Byłam pod ogromnym wrażeniem misternie obmyślonej intrygi. Podobało mi się także tło, w którym przewijają się zarówno osoby chore psychicznie, jak i bezdomne. Grange świetnie ukazał środowisko ludzi bezdomnych, ich sposoby na życie, sieci kontaktów i uzależnień.
Portret psychologiczny osoby z zagubioną tożsamością moim zdaniem bardzo ciekawy. Stylowi autora nie mogę nic zarzucić, zresztą jest to jeden z moich ulubionych autorów, więc siłą rzeczy jego styl musi mi pasować:) Grange ma niesamowitą zdolność pisania w lekkim stylu o rzeczach wcale nie lekkich, dzięki czemu jego powieści czyta się szybko. Potrafi wciągnąć czytelnika plastycznymi opisami w sam środek akcji i sprawić, iż od jego opowieści nie sposób się oderwać.
"Pasażer" przypomina układanie puzzli, z tym, że te puzzle zostały rozrzucone na sporym terenie. Elementy układanki powoli wskakują na miejsce, niektóre ciężko znaleźć, inne zupełnie nie pasują a gdy już wydaje się, że zaraz skończymy, część leży nie na swoim miejscu.
Podsumowując jest to bardzo dobry, trzymający w napięciu thriller psychologiczny z elementami sensacyjnymi, w którym inteligentna intryga i szybka akcja oraz mistrzowskie wykonanie, wciągają tak, iż nie wiadomo kiedy powieść się kończy. Polecam.
Gra w kolory
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie krępuj się! Powiedz co o tym sądzisz:)