"Czarne serce prawdziwego zła jest niczym młot rozbijający duszę. Z każdym uderzeniem kurczy się i rozkurcza, pompując skażoną krew do ciała zabójcy. Niczym wirus. Albo zabójczą i niebezpieczną toksynę. Niektórzy mordercy wiedzą, że ich krew jest zatruta złem. Większość nie."
Emily ma prawie czterdziestkę, szesnastoletnią córkę i bolesny rozwód za sobą. Praca w policji jest jej powołaniem, lecz czasami wprawia ją w głębokie przygnębienie. Tak jak wtedy, gdy po przejściu tornada odnajduje w zniszczonym domu ciała prawie całej rodziny. Okazuje się jednak, że nie są oni ofiarami natury, lecz zostali zamordowani jeszcze przed kataklizmem. Ojciec, matka i młodszy syn. Brakuje Nicka, który siłą rzeczy staje się głównym podejrzanym. Adoptowany syn, przez rówieśników w szkole niezbyt lubiany, odstający od reszty swoim zachowaniem i ubiorem, znika. A wraz z nim znika córka Emily-Jenna. Początkowe przerażenie matki przeradza się w zdumienie i niedowierzenie, gdy okazuje się, że córka, z którą jak myślała, ma doskonały kontakt, z własnej woli uciekła z Nickiem, by mu pomóc w oczyszczeniu się z zarzutów. Jednak nic nie idzie tak jak myślała Jenna, i w krótkim czasie dziewczyna znajdzie się w poważnym niebezpieczeństwie. A matka zrobi wszystko, by odnaleźć ją całą i zdrową.
Równocześnie z wydarzeniami dziejącymi się w teraźniejszości, poznajemy historię seryjnego mordercy, który działał dwadzieścia lat temu. Dylan, zwany Przystojniakiem, zabił przynajmniej kilka dziewczyn, jednak udało się go skazać jedynie za dwa zabójstwa. Kilku ciał nie odnaleziono, kilka spraw było nie do ruszenia. Sława Dylana przerosła oczekiwania wszystkich. Stał się fanem tysięcy kobiet, które zasypywały go listami miłosnymi. Przystojny, sympatyczny, wzbudzający zaufanie i ciepłe uczucia w wielu kobietach, Dylan jest bezwzględnym mordercą wykorzystującym uczucia innych,by osiągnąć swój cel.
Jak można się domyślić, oba wydarzenia, oddzielone czasem, są ze sobą ściśle powiązane. Jednak o tym już pisała nie będę.
Autor skacze po różnych czasach i miejscach dosłownie ze strony na stronę. Na szczęście zawsze jest opis co, gdzie i jak:) Inaczej chyba nikt by się nie połapał o co chodzi. Styl autora jest lekki, przyjemnie i szybko się czyta. Natomiast sama historia dość mocno naciągana i niestety przewidywalna. Zaliczyłabym książkę do średniaków. Dramatu nie ma. Ale i szału również nie ma.
Czyli można przeczytać, ale bez lektury tej książki też się przeżyje?:)
OdpowiedzUsuńHmm szkoda, że przewidywalna, bo miałam na nią ochotę, ale tak to chyba
OdpowiedzUsuńsobie odpuszczę.
Pozdrawiam
Nie znałam tego autora. Lubię takie "odkrycia". Nawet jeśli historia przewidywalna. Dzięki!
OdpowiedzUsuńTo prawda, że fabuła jest nieco przewidywalna, ale mnie osobiście się podobało i wspominam ,,Zgliszcza'' jako ciekawy, dość emocjonujący kryminał.
OdpowiedzUsuńOj cyrysiu, chciałabym chociaż raz przeczytać, że się ze mną zgadzasz:)
UsuńFabuła wydaje się intrygująca, ale szkoda, że to bardziej złudzenie niż rzeczywistość... Może kiedyś sięgnę po "Zgliszcza", ale na razie nie będę poszukiwać tej pozycji w bibliotece,
OdpowiedzUsuńGosiu, zapraszam Cię na moje autorskie wyzwanie "Grunt to okładka", o którym napisałam na blogu. Może zechcesz wziąć udział? :)
Pozdrawiam!
Czytałam tę książkę. Ogólne wrażenie dobre, ale mogłoby być lepiej.
OdpowiedzUsuńNo to albo przeczytam, albo nie. Skoro nie ma szału to i ja presji czytania nie czuję. W sumie... ufff! Bo mam już długaśną listę :)
OdpowiedzUsuńGosiu, wpadaj do mnie na konkursik :) Zapraszam!
Jak bez szału to odpuszczam, szkoda mi czasu :)
OdpowiedzUsuńMnie zaintrygował ten "czarujący" seryjny morderca, ale książkę przeczytam jak przypadkiem wpadnie mi w ręce :)
OdpowiedzUsuń