Wydawnictwo:
Filia
Rok wyd:2017
Stron:400
Kraj: Stany Zjednoczone
Maya ma dziewiętnaście lat, z czego trzy ostatnie spędziła w
Ogrodzie. Na plecach ma piękny i przerażający tatuaż
przedstawiający motyla. Jej życie nie było lekkie, stało się
jednak jeszcze trudniejsze, gdy została porwana i umieszczona w
ogromnej szklarni, gdzie wraz z kilkunastoma innymi dziewczynami
musiała walczyć o przetrwanie. Długość życia Motyla
przewidziana jest na dwadzieścia jeden lat. Po tym czasie nadaje się
on jedynie do tego, by umieścić go w swojej kolekcji. O tym, jak
dziewczyny żyły, przez co musiały przejść i jak kończyło się
ich młode życie, dowiecie się sięgając po „Kolekcjonera
motyli”.
Fabuła powieści jest prosta. Psychopata porywa młode dziewczyny a
następnie przetrzymuje je w swoim Ogrodzie, gdzie zostają
wytatuowane, gwałcone, pozbawione tożsamości. Cała książka
dotyczy życia w tym pięknym więzieniu, którego szczegóły
poznajemy z ust Mai podczas przesłuchania. Wiemy już mniej więcej,
jak się ta historia kończy, nie znamy natomiast przebiegu wydarzeń
i tego, kto przetrwa do końca.
Przedstawianie historii od końca jest rzadko stosowane w
thrillerach, chociaż kilkakrotnie się już z tym zabiegiem
spotkałam. Nie przeszkadza mi to, pod warunkiem, iż autor potrafi
utrzymać napięcie w swojej opowieści. Tutaj mi tego zabrakło.
Maya przedstawia swoje życie w Ogrodzie w sposób, który nie budził
we mnie głębszych uczuć. Relacja na zimno, czasami przetykana
skrawkami emocji. Nie można odmówić całej tej opowieści
okrucieństwa, czasami serce się ściska, gdy poznajemy epizody
naznaczone przemocą i gwałtem, mimo to całość nie zrobiła na
mnie zbyt wielkiego wrażenia.
Plusem na pewno jest sam pomysł na fabułę. Zdecydowanym minusem
dla mnie jest brak wiarygodności. Ciężko mi było uwierzyć, że
ktoś przez trzydzieści lat porywa młode dziewczyny, przetrzymuje
je przez wiele lat a później zabija i nikt niczego nie podejrzewa.
Zwłaszcza, że ich więzienie to ogromna szklarnia, w której mieści
się zarówno jeziorko, jaskinia, ogród oraz pokoje dla około
dwudziestu dziewczyn. Toż to ogromna połać terenu. Nie dość
tego, położona bardzo blisko domu mordercy, gdzie mieszka jego
rodzina, która, z małym wyjątkiem, o niczym nie ma pojęcia.
Przykro mi ale nie kupuję tego. Drugim zarzutem jest brak konkretnej
akcji. To miał być trzymający w napięciu thriller. A jest po
prostu opowieścią młodej dziewczyny o tragicznych wydarzeniach.
Nie ma dynamizmu, zwrotów akcji, zaskoczeń, ani śladu działań
policyjnych.
„Kolekcjoner motyli” to
ciekawa historia, napisana lekkim stylem, pozbawiona jednak napięcia.
Dobra dla osób, które nieczęsto mają do czynienia z thrillerami,
psychopatami i okrucieństwem. Dla nich ta książka będzie dobra.
Dla mnie jest zaledwie przyzwoita. Czytałam z zaciekawieniem, nie
męczyłam się przy lekturze, mogłam jednaj ją spokojnie odłożyć,
wiedząc mniej więcej, jak to wszystko się potoczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie krępuj się! Powiedz co o tym sądzisz:)