"Jakie to dziwne, że gdy człowiek jest szczęśliwy, często nawet o tym nie wie. Nie zdaje sobie z tego sprawy. Dopiero później, żyjąc wspomnieniami, zauważa, że to, co go wtedy spotkało, to było właśnie szczęście."
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wyd:2014
Stron:224
Kraj:Polska
|
Opisałam również: "Zamek z piasku"
Każda z nas, kobiet, marzy o miłości pięknej, wielkiej i trwającej w niezmiennym stanie na wieki. I każda z nas wie, że takiej miłości nie ma. Zmieniamy się my, zmienia się partner, zmieniają się okoliczności i wymagania. Wszystko się zmienia, więc i miłość ulega przemianie. Kochające się związki przetrwają zmiany, natomiast związki, które powstały w wyniku błędnej oceny uczuć przynajmniej jednego z partnerów, przeważnie kończą się źle.
Z Ewą, bohaterką tej opowieści łączy mnie wiele, począwszy od daty ślubu, skończywszy na zakończeniu związku. I chociaż to nie ja byłam osobą zdradzającą, to bardzo wiele elementów tego związku wyglądało podobnie. Czy miałam duże wymagania? Raczej nie. Chciałam, podobnie jak Ewa, czuć się kochana nawet kilka lat po ślubie. Uważam, że to coś oczywistego w małżeństwie.
Ewa czuje się coraz bardziej zaniedbana. Przepracowany mąż, w wolnym czasie zalegający przed telewizorem lub ślęczący nad papierami, nie ma czasu ani ochoty, by poświęcić jej odrobinę czasu. Przestał się starać, uważając za oczywistość to, że Ewa jest i że powinna robić wszystko, by ułatwić mu codzienną egzystencję. Maciek jest przedstawiony jako bardzo nieprzyjemny typ. To facet, który traktuje żonę dobrze tylko wtedy, gdy przesadzi w kłótni lub chce coś od niej uzyskać. Wszystko ma być tak, jak on chce. W życiu bym nie wytrzymała z takim człowiekiem. To, jak ją dołuje, poniża, lekceważy, odmawia jakiejkolwiek czułości. I w dodatku nie chce dzieci. Nic dziwnego, że Ewa przeżywa kryzys, zwłaszcza po poronieniu. Ewa szuka pocieszenia w wymianie maili z przyjacielem, który kochał ją od zawsze. Wkrótce szuka pocieszenia także w ramionach kochanka. Zagubiła się. Nie znalazła w sobie siły na samotne życie. Czy ją usprawiedliwiam? Nie, ale też i nie krytykuję. Ja zrobiłabym zupełnie inaczej, lecz przecież każdy ma inny charakter, inaczej odczuwa i musi przejść swoją drogę do zrozumienia po swojemu.
Historia opowiedziana w książce jest historią wielu kobiet, bo chyba niewiele kobiet ustrzegło się przed sporymi rozczarowaniami swoim związkiem i zachowaniem partnera. Wszystko jednak ma dwie strony i chętnie spojrzałabym na całą sprawę również oczami Maćka. Chociaż nie podobało mi się jego zachowanie także przed ślubem, to przecież starał się o nią bardzo, chciał z nią spędzić życie. Dlaczego aż tak źle ją traktował, gdy już była jego? Maciek nie był złym człowiekiem, był tylko strasznym egoistą, zwykłym "dupkiem". Czasami czytając jego odzywki, nóż mi się w kieszeni otwierał. Ewa za to jawi mi się jako kobieta zbyt powolna woli męża, mało stanowcza, nie walcząca o siebie i swoje stanowisko w domu. Usługując mężowi od początku związku, starając się uprzedzić jego życzenia, sprawiła, że uważał to za coś oczywistego. Nie miał powodu o nic się starać, bo wszystko miał podane na tacy. Ewa nie była szczęśliwa, lecz nie potrafiła się uwolnić i zawsze trzymała w zanadrzu jakiegoś mężczyznę, na pocieszenie.
"Opowieść niewiernej" to opowieść o trudach małżeńskiego życia, codziennych rozczarowaniach, trudnych wyborach i życiowych pomyłkach. Powieść typowo kobieca, opowiedziana tylko i wyłącznie przez kobietę, jednostronna, nieobiektywna. Książka, którą przyszłe panny młode powinny przeczytać ku przestrodze, jak nie stać się popychadłem we własnym domu. Oraz po to, by dobrze przyjrzeć się zachowaniu przyszłego małżonka jeszcze przed ślubem. Nie ma co się łudzić. Jeśli przed ślubem nie jest kolorowo, to po ślubie na pewno tak się nie stanie:)
Przeczytanie tej książki zajęło mi dwie godziny. Dwie godziny, przez które nie istniałam dla świata, mąż mi podawał kawę a dzieci ciasteczka. Oczywiście nie ten mąż z początku mojej opinii:) Książkę czyta się bardzo szybko, bo historia Ewy wciąga dzięki swej realności. Uważam tą krótką opowieść za bardzo dobrą książkę, z której można wynieść jakąś naukę, przy której trzeba się zatrzymać, zastanowić, odnieść do siebie. Nie jest to książka, którą mogą zrozumieć mężczyźni. Oni będą oburzeni pretensjami Ewy. Nie na próżno się mówi, że jesteśmy z innych planet:)
W 200 książek dookoła świata
Wyzwanie biblioteczne
Polacy nie gęsi...
A ja bym chciała poznać tę historię z punktu widzenia Maćka. :)
OdpowiedzUsuńZ panią Witkiewicz przyjemności jeszcze nie miałam, ale może kiedyś... :) P.S. Zapraszam na mój dzisiejszy wpis, jest tam coś dla Ciebie. :)
OdpowiedzUsuńBardzo zainteresowałaś mnie ta książką. Faktycznie tematyka dotyka wielu kobiet :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie zakupiłam i widzę, że będę zadowolona
OdpowiedzUsuńWprawdzie sytuacja bohaterki jest mi obca, ale książkę z chęcią bym przeczytała- mimo jej subiektywności. osobiście jestem zdania, że trzeba postępować w zgodzie z samym sobą, żyć godnie, a trujące związki po prostu kończyć.
OdpowiedzUsuńZdradzana nie jestem.... chyba... Ale książkę czytałam już jakiś czas temu i uważam, że to bardzo dobra lektura
OdpowiedzUsuńBardzo osobista ta Twoja recenzja...
OdpowiedzUsuńTa książka ciekawi mnie od dłuższego czasu i chyba się w końcu na nią skuszę...
Od jakiegoś czasu mam wielką ochotę na tę książkę. Twoją recenzję natomiast czytałam z wypiekami na twarzy, bardzo osobista i bardzo dobra. Zmotywowała mnie do przeczytania tej książki jeszcze bardziej!
OdpowiedzUsuń