Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Brazylia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Brazylia. Pokaż wszystkie posty

sobota, 17 grudnia 2016

Czytelnicze zadowolenie.

Ten tydzień był bardzo udany czytelniczo. Przeczytałam cztery książki i każda wywarła na mnie spore wrażenie.
Wydawnictwo: Filia
    Rok wyd:2016
  Stron:300
Kraj: Brazylia

"Dziewczyna w walizce" to książka,  do której podchodziłam bardzo sceptycznie. Następna dziewczyna w tytule, a przed nią skończyłam "Dziewczynę z lodu"☺ No ale na razie wróćmy do walizki. Książka powstała na prośbę matki autora, która chciała, by syn stworzył historię o miłości.  I niewątpliwie taka właśnie jest ta powieść.  Tyle, że przedstawiona przez pisarza wizja miłości przeraża i sprawia, że włos się jeży na głowie.  Spodziewałam się przeciętniaka a otrzymałam całkiem niezłą książkę psychologiczną.  Głównym bohaterem jest dwudziestodwuletni student medycyny, którego najlepszą przyjaciółką jest Gertruda-ciało starej kobiety znajdujące się w szpitalnej lodówce,  przeznaczone do nauki. Już sam ten fakt sprawił, że zacierałam ręce.  Myślę sobie-niezły psychol, lektura będzie przednia. I była. Ów chłopak na pewnej imprezie poznaje kobietę,  która bardzo mu się podoba. Podstępem zdobywa jej numer telefonu i zaczyna ją śledzić.  Dziewczyna nie jest zachwycona i pewnego dnia dochodzi do zdarzenia, które zmieni jej życie.
Tyle w skrócie o fabule, żeby nie psuć przyjemności innym. Powiem tak. Dawno nie czytałam powieści,  w której głównym bohaterem byłby taki szaleniec. Na dodatek przez cały czas mamy wgląd w jego uczucia, co jest jednocześnie przerażające i fascynujące. Tok jego rozumowania niejednokrotnie sprawiał mnie w osłupienie i naprawdę nigdy w życiu nie chciałabym spotkać takiego osobnika.

poniedziałek, 3 marca 2014

"Walkirie" - Paulo Coelho

"- Wcześniej, kiedy wpatrywałam się w dal, miałam wrażenie, że wszystko jest rzeczywiście odległe. Wszystko to, co widziałam, wydawało się nie być częścią mojego świata. Od dzieciństwa uczono mnie patrzeć przed siebie, ale widzieć rzeczy znajdujące się blisko mnie. Dwa dni temu nauczyłam się patrzeć w dal. Odkryłam, że poza stołami, krzesłami i innymi przedmiotami, które widzę na codzień, do mojego świata należą też góry, obłoki i niebo. Wtedy urosła we mnie dusza. Dusza, która własnym wzrokiem dotyka tych oddalonych rzeczy!"

Paulo to mężczyzna wiecznie czegoś poszukujący. Nie zadowala go żadna praca, którą zmienia średnio co dwa lata. Żona mu spowszedniała. Pobiera nauki sztuk magicznych, lecz ciągle mu mało doświadczeń. Kiedy więc jego mistrz mówi mu, by spróbował zobaczyć swojego anioła, Paulo bez wahania namawia żonę na czterdziestodniowy wyjazd na pustynię Mojave. Chris nie interesują te metafizyczne poszukiwania, jednak ma nadzieję, że ta wyprawa przybliży ją do męża. A Paulo pragnie spełnić swoje marzenie. Przybywają więc na pustynię, poszukują Walkirii, które mają mu pomóc osiągnąć cel. Ale to Chris szybciej nawiązuje kontakt ze swoim aniołem. I dzięki tej wyprawie poznaje największe sekrety swojego męża. Czy Paulowi uda się zobaczyć anioła? 

" -Kiedy Jesteśmy młodzi, niczego nie traktujemy poważnie. Stopniowo jednak kształtują się nasze codzienne obrzędy, rutyna, która w końcu przejmuje nad nami kontrolę. Życie płynie swoim tokiem, otrzymujemy od niego to, czego oczekiwaliśmy. Boimy się cokolwiek zmienić w codzienności, żeby nie zapeszyć i nie narazić się na ryzyko. Lubimy narzekać, ale tak naprawdę cieszy nas fakt, że każdy dzień jest podobny do poprzedniego. Przynajmniej nic nas nie zaskakuje. A to powoduje zahamowanie naszego rozwoju duchowego. Rozwija się tylko to, co jest wkalkulowane w nasz rytuał: dzieci, kariera, konto bankowe. Kiedy umocni się nasz codzienny rytuał, powoli stajemy się jego niewolnikami."

Książka jest króciutka, bo ma 186 stron, duży druk i krótkie rozdziały. Czyta się więc błyskawicznie. Czy mi się podobała? Raczej średnio. Nie przepadam za takimi metafizycznymi klimatami. Pełno w książce przemyśleń, metafor, poszukiwań samego siebie. Kilka ciekawych cytatów, sporo głupoty. Ogólnie wygląda to tak, jakby autor skutecznie się czegoś nawąchał, po czym usiadł do pisania:) Dla jednych to bełkot, dla innych powód do przemyśleń. Dla mnie było pół na pół.